niedziela, 20 listopada 2016

Jesteś piękna jak te cudowne czerwone róże, ale równie mocno ranisz jak one...


Min Taehoon

" Nie jestem  normalny, więc jeżeli nie chcesz tego żałować to się do mnie nie zbliżaj."

Nocna zmora..
Było już dosyć późno.. pamiętam że akurat tego dnia mocno padało, a brata nie było w domu.
Nie lubiłem być sam, zwłaszcza jak w domu był ojciec... szybko odrobiłem lekcje i zjadłem kolację by czym prędzej zamknąć się w pokoju. Było spokojnie a jedyne odgłosy jakie słyszałem to krople deszczu obijające się o okno, wtedy usłyszałem że ktoś otwiera drzwi. Było po dwudziestej... nie mogliśmy się spóźniać do domu a on jednak przyszedł później...
Podniosłem się szybko z łóżka przybliżając się do drzwi by sprawdzić  co się stanie, uchyliłem lekko drzwi od pokoju.  Jiyoon wrócił właśnie do domu, miał kilka siniaków i był kompletnie przemoczony, ojciec podszedł do niego by mu się przyjrzeć.  Miałem złe przeczucie co do tego.. ojciec się wkurzył po czym uderzył go w twarz.. Yoon nie ruszył się nawet na krok, stał tak i milczał co ojca doprowadzało do szału. Krzyczał na niego i  ciągle bił, w końcu zdjął pasek... nie chciałem na to patrzeć ale moje nogi nie słuchały mnie... Mama nie reagowała sama dobrze wiedziała że jak się odezwie to sama oberwie... wolała już patrzeć jak go katuje niż ją.. Ojciec ściągnął z niego koszulkę i zaczął z całej siły uderzać zostawiając po sobie czerwone od krwi ślady... Jiyoon zaczął płakać, bolało go to a ja nie mogłem z tym nic zrobić bo się bałem.. Gdy uderzył go ostatni raz tak mocno że ten osunął się na ziemię zapiszczałem a ojciec jak spłoszone zwierze spojrzał w moją stronę..
Wiedziałem że to nic dobrego nie wróży więc zamknąłem szybko drzwi i schowałem się w koncie pokoju jak najdalej od drzwi.. Ten wszedł do pokoju a ja czułem jak strach mnie paraliżuje, gdy był blisko i się zamachnął zamknąłem oczy.. ale cios mnie nie dosięgnął.
Zdziwiony otworzyłem oczy i spojrzałem na zapłakaną twarz mojego brata, zakrył mnie swoim ciałem... ojciec na ten widok zirytowany powiedział kilka słów po czym odpuścił sobie i poszedł do salonu. Braciszek odetchnął z ulgą po czym chwycił mnie jak księżniczkę i zaniósł do łóżka, jesteśmy bliźniakami więc wiedziałem jak bardzo teraz cierpi a mimo tego chronił mnie...
Byłem tak przerażony całą sytuacją że nie byłem w stanie niczego zrobić a tym bardziej się odezwać...

*-Jiyoon..-Wyszeptałem drżącym głosem, gdy nagle poczułem jak się przytula do moich pleców.*
*-Śpij.. nie przejmuj się tym..- Usłyszałem po czym poczułem jak całuje mnie w czoło.*


Słoneczne dni tak szybko przemijają...
Lata mijały a jedyną osobą na której mogłem polegać w każdej kwestii był mój brat bliźniak. Ludzie często nas mylili ale jak poznali nasze charaktery to byliśmy określani mianem "Niebo i ziemia".
Mój brat był strasznym marzycielem i naprawdę śmieszną osobą, niestety nie okazywał tego przed ludźmi.. był dla nich zimny i okropny. Tylko przede mną potrafił się otworzyć, zawsze się mną opiekował i ratował gdy mieliśmy jakieś kłopoty. Niby powinniśmy być tacy sami a jednak się od siebie bardzo różnimy. W szkole zaczęliśmy sprawiać więcej problemów, ja nie sprawiałem ich tak wiele jak Yoon ale mimo wszystko starałem się mu jakoś dorównać. Zawsze chciałem być tak silny i odważny jak on, był moim życiowym mentorem. Jednego  w miarę normalnego dnia doszło do bójki, nie musiałem być geniuszem by wiedzieć kto to zaczął... był to mój kochany braciszek. A rozmowa albo w sumie kłótnia między nimi brzmiała tak. 
-Powaliło cię idioto?!- Wykrzyczał chłopak na ziemi wycierając rękawem krew z twarzy.
-Zamknij się i radzę byś nie zbliżał do Taehoona!- Warknął a ja chyba dalej nie ogarniałem o co chodzi. Nie rozumiałem czemu mój brat zawsze wdawał się w bójki z mojego powodu.
-Będę robił co chcę po za tym to nie jest twoja własność!- Dodał chłopak, którego dobrze znałem bo był moim dobrym kolegą i w sumie jedynym. 
-Gówno ci do tego! Spróbuj go dotknąć a skręcę ci kark!- Warknął a ja w końcu postanowiłem do nich podejść. Chwyciłem brata za rękę po czym pociągnąłem za sobą od tego  całego zbiorowiska.
Gdy już byliśmy na zewnątrz spojrzałem na niego lekko zirytowany.
-Czemu znowu się bijesz? O co tym razem poszło?-Zapytałem, nie żeby jakoś mnie wzruszyła ta bójka ale bardziej interesował mnie jej powód. 
-No bo gadał o tobie jak o jakiejś pierwszej lepszej lasce!- Dodał.
-To co? Olej to a nie od razu robisz zamieszanie, tym razem dyrektor się wkurzy i cię wywali.- Dodałem srogo po czym miałem zamiar iść sobie stamtąd gdy poczułem że chwyta mnie za rękę i nie pozwala odejść. Odwróciłem się zdziwiony.
-Ej Hoon powiedz mi że to co mówił nie jest prawdą... Ty się wcale nie puszczasz prawda?- Spojrzałem na niego z szokiem i nie wiedziałem czy mam zacząć się śmiać czy się wkurzyć ale wyszło na to że obydwa.. 
-Żartujesz sobie? Nie pogięło mnie do reszty! Po za tym nie interesują mnie faceci!- Warknąłem a on się tylko do mnie uśmiechnął, puszczając moją dłoń. 
-To dobrze- Dodał zadowolony a ja czułem jak i tak się we mnie gotuje. Odwróciłem się na pięcie a ten tylko podążył za mną wypytując gdzie tak pędzę. 
-Czy to nie oczywiste? Idę zabić tego gnoja za to co powiedział!- Odpowiedziałem po czym spojrzałem na brata a on na mnie i wybuchnęliśmy obaj śmiechem. 


Ej Jiyoon jak myślisz będzie dobrze? 
Nie było jakoś idealnie ale po pewnym czasie wszystko zaczęło się jeszcze bardziej sypać i psuć. 
Nie wiedziałem co było tego powodem, czy to dlatego że źle robiliśmy czy dlatego że tak miało być.
Za wielokrotne bójki i ciągłe sprawianie problemów wywalili nas ze szkoły, ojciec bił Yoona przez to każdego dnia... nie bił mnie a to tylko dlatego że on brał wszystko na siebie tylko po to bym ja nie obrywał. Później  zamknęli Jiyoona w poprawczaku za pobicie i to dość poważne ojca gdy ten pod wpływem alkoholu próbował się do mnie dobrać. Po tym incydencie zabrali nas rodzicom i umieścili w domu dziecka, pierw sam tam byłem gdyż Yoon odsiadywał za te pobicie. Strasznie się bałem i czułem się tam bardzo samotny, na szczęście za dobre sprawowanie wypuścili go po roku. Nie minął miesiąc a on już rządził całym ośrodkiem jak i wychowawcami. I tak sobie żyliśmy tam bez nadziei na cokolwiek, wtedy po pięciu miesiącach zgłosili się jacyś ludzie że chcą nas adoptować. Dyrektor ośrodka od razu ich poinformował że nie jesteśmy zbyt grzeczną dwójką i że sprawiamy dużo problemów wychowawczych. Co było w tym wszystkim najdziwniejsze? Oni się tym kompletnie nie zrazili tylko jeszcze bardziej chcieli nas adoptować. Po trzech miesiącach załatwiania różnych spraw i tak dalej, staliśmy się częścią ich rodziny. Przyjęliśmy ich nazwisko i nikt z nas nie miał nic przeciwko, naprawdę ich polubiliśmy. Jednak i tak ciągle sprawialiśmy problemy, taka nasza natura. Nie obchodziło nas to że są bogaci, nie zależało nam na tym, chcieliśmy być normalnie traktowani i jak potem się okazało mimo naszych wybryków oni nas akceptowali i starali zrozumieć. Widziałem to że chcą nas pokochać i zdobyć nasze zaufanie jednak nam to ciężko przychodziło. W sumie mi było to obojętne ale widziałem że mój brat nie bardzo jest chętny do współpracy. Często się z nimi kłócił mówiąc że ich nie potrzebuje, ale czy na pewno tak jest? Czy tylko my sobie wystarczymy czy nie jest nam nikt inny do życia potrzebny prócz naszej dwójki? Nie wiem... i właśnie na to próbuje znaleźć odpowiedź.


Słoneczko tak bardzo grzeje...
Hey pamiętniku! Tu znowu Taehoon. Nikogo nowego nie poznałem i w sumie u mnie jest po staremu. Ludzie dalej mnie unikają i nie chcą poznać, ale to w sumie dobrze. Nie chcę by wiedzieli jak bardzo okropną osobą jestem... nie chcę nawet by mój brat o tym wiedział.  Dziś widziałem jak dziewczynka płakała bo zdechł jej kot, zacząłem się śmiać... ludzie wtedy dziwnie patrzyli. Myślisz że zrobiłem coś złego? W sumie to nie wiem nie rozumiem ludzi, są dziwni.


*18 lat* 12.10.1998 * młodszy o 3 minuty *Rozdwojenie jaźni *Klasa Biologiczno-chemiczna*Pokój 205, drugie piętro  *CIEKAWOSTKI* RELACJE *

_______________________________________
No hejka xD 
GG:49389480 

28 komentarzy:

  1. [ Heej pandziuuu ♥ Witam ci u nas <33333 Czekałam ~ Hehehehehhe. A więc tak, powiem, że brakuje symolu wydziału/klasy w karcie i to musisz gdzieś wcisnąć, najlepiej przy nazwisku ^^ Twój pokój to 205, drugie piętro, a współlokatorem jest Kwon Ji Min.
    Dużo weny myszko ~ ♥

    Administracja, Jimin

    OdpowiedzUsuń
  2. [Hej, Panda!
    Ale zrobiłaś fajnego pana! Ma rozdwojenie jaźni omo *-* Czasami ja się czuję, jakbym miała rozdwojenie jaźni xd ale mniejsza!
    Wszystko jest super (i serio, świetna karta, super się ją czytało! <3), tylko weź tam wstaw gdzieś do KP symbol profilu, na jakim się uczy Taehoon i będzie gitez majonez ^^. Biol-chem w liceum, to czarna korona ♛.
    Weź, ja tak bardzo chciałabym skrobnąć z tobą jakiś wątek... kiedy my ostatni raz pisałyśmy? W UA??? xddddd to jest takie przykre ;;
    Weny, Miśku!]

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  3. [Hej, Pandziu, tęskniłam!
    Hoon jest ciekawą postacią, mam wrażenie, że z lekka nieprzewidywalną, a takie lubię. Bardzo chętnie jakiś wątek bym popisała.
    Nie wiem tylko za bardzo co by tu wymyślić. Może i on i Jiyuu by coś w szkole narozrabiali i dostaliby jakąś odsiadówkę po lekcjach za to, a jej by się to nie uśmiechało i zaczęłaby szukać wspólnika do wywinięcia się z tego jakoś szybciej, albo chociaż wykombinowania jakiegoś kawału, który by "kozę" trochę urozmaicił? Bo poza ich wspólnym zamiłowaniem do robienia zamieszania, nie potrafię nic wymyślić... ]

    Yukina aka "Jiyuu"

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Panda! Jak miło widzieć tutaj starą ekipę, aż mi się ciepło na serduszku zrobiło ;;;
    Kocham postacie z rozdwojeniem jaźni, bo są nieprzewidywalne i fajne XD Do tego uważam, że wcześniej pisałyśmy zdecydowanie zbyt mało wątków! Więc jeśli chcesz to ze mną nadrobić, to wbijaj do Seoyeon. :>>]

    Seoyeon

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Dopiero teraz zdałam sobię sprawę że są bliźniaki :-: No cóż ,a więc nie przedłużając zapraszam do mnie to coś wykminimy :D ]

    Nam

    OdpowiedzUsuń
  6. [Piszę tu, ale to do obu bliźniaków, ty wiesz xd
    To myśl nad wątkiem, ja też chcę! Ale mi się uzbierało odpisów i nie mogę się skupić na wymyślaniu nowych xddd]

    » Przewodnicząca-nim «

    OdpowiedzUsuń
  7. [Ooo, jakby miała okazję zobaczyć, że Taehoon zachowuje się sam inaczej, a inaczej przy swoim bracie, to na pewno by ją to zaintrygowało, bo ona musi wszystko o wszystkich wiedzieć. Ona sama wystarała się, by mogła korzystać sama z sali komputerowej, więc będzie bardzo zdziwiona, gdy kogoś tam zobaczy. Przecież nie będzie mogła go wyrzucić, ale na swojej pracy już się skupić nie będzie mogła. Na pewno ta podwójna natura ją zainteresuje, będzie chciała go poznać i może w przyszłości nawet nie zauważy jak zwykła ambicja rozgryzienia chłopaka przerodzi się w zupełnie inne zainteresowanie, zauroczenie? Oboje są strasznie skomplikowani, ale to może działać na ich korzyść, mogą się przyciągać i odpychać jednocześnie. Będzie ciekawie! Jin na pewno na początku nie spodoba się, że ktoś wkracza na 'jej' terytorium, ale z drugiej strony będzie ciekawa <3 Super! Chcesz zacząć od tego, jak Taehoon zaklepuje sobie miejsce w sali komputerowej, czy Jin ma już tam wbić jakby wchodziła do siebie? xD]

    Seo Yu Jin

    OdpowiedzUsuń
  8. [KOOOCHAM CIĘ ZA DWÓCH YOONGICH! ♥♥♥ śmieszne, bo sama miałam dylemat, czy wziąć wizerunek taeyonga czy sugi właśnie... a tu dostałam go podwójnie! Yoongi to mój największy bias wrecker, crush wszechczasów i wgl, wiec potrzebuję jakiejkolwiek relacji, któryś z bliźniaków może go nawet nienawidzić, traktować jak psa, ale niech go po prostu zauważy XDD hahaha, boże jaki psychol ze mnie~
    Także sama jeszcze nie mam pomysłu dla nas i liczę na ciebie, ale również będę starała się coś wykminić~]

    Taeyong

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Hahaha o nieeee wyje z ciebie psycholu ♥♥♥😂 Nad czymś pomyślę xD]

      Bliźniaki xD

      Usuń
  9. [Seoyeon może go pouczyć gry na fortepianie ;>>> Na pewno się nie obrazi XD Taehoon może też usłyszeć, jak Seo gra na skrzypcach i się zaciekawić, jakoś się po tym poznają. A potem Seo może spotkać jego bliźniaka i zaczęłaby go pytać o zmianę koloru włosów, ogólnie trułaby mu dupę XDD Nie wiem, nie wiem. Ogólnie chcę ją poznać z tą dwójką, a nie tylko z jednym, więc koniecznie trzeba coś wymyślić. Zafunduję jej zemdlenie, jak zobaczy bliźniaków w tej samej chwili XD]

    Seo

    OdpowiedzUsuń
  10. To był jeden z tych dni, w których czuła się wspaniale. Zaczęła w końcu rozumieć ten przeklęty temat z fizyki, dostała jakiejś dziwnej weny i zapamiętała melodię, której uczyła się bardzo długo. W końcu udawały jej się rzeczy, na które tak ciężko pracowała, przez co szybko wzięła się do pracy nad kompozycją na skrzypcach, żeby dobra passa pomogła jej i w tym.
    Siedziała w sali do zajęć instrumentalnych, użyczonej przez jej nauczyciela. Ostatnio często tam przebywała, bo towarzystwo różnych instrumentów pozwalało jej się skupić.
    Pomysł na melodię powstał w jej głowie, gdy zatęskniła za bratem. Jej nieznośnym, starszym bratem, który pokazał jej, że życie nie musi być dyktowane przez rodziców, aby było szczęśliwe. Sam szybko uciekł z domu, gdy tylko osiągnął pełnoletniość, ale spotykał się z nią po kryjomu, aby jakoś przekonać ją do samodzielnego życia. Dzięki niemu poznała skrzypce, swoją największą pasję. Dzięki niemu postawiła się rodzicom. Dzięki niemu założyła kanał na YouTube i dzięki niemu zapisała się do tej szkoły. Gdyby nie on, właśnie uczyłaby się łaciny, żeby być do przodu z materiałem ze studiów z medycyny.
    Starała się włożyć wszystkie emocje, które jej towarzyszyły, gdy myślała o bracie lub reszcie rodziny. Smutek, szczęście, rozczarowanie, duma. Nienawiść i strach, ale również miłość i przywiązanie. Emocje, które razem powodują mieszankę wybuchową. W teorii kompletnie do siebie nie pasują, a w praktyce powodują, że melodia elektryzuje, przyciąga. Czy to oznaczało, że wszystko brzmiało jak tornado? Wręcz przeciwnie, mogło się to porównać do spokojnej rzeczki, która mimo wszystko płynie i zmienia swoją wodę.
    Stała na środku sali, kompletnie pochłonięta swoją grą. Ignorowała otoczenie, bo właśnie tak nauczyła ją tego jej nauczycielka od skrzypiec, a jednocześnie mentorka i wzór do naśladowania. „Masz tworzyć muzykę, nie masz czasu na słuchanie hałasu”.
    Grała więc, jakby w transie, przez pewien czas. Ze skupienia wyrwał ją dźwięk, który wydał się jej dziwnie głośny. Natychmiast przerwała grę i spojrzała na źródło melodyjki. Z szokiem zauważyła chłopaka siedzącego na krzesełku, który zmieszany starał się wyciszyć telefon.
    Seoyeon stanęła jak wryta nie wiedząc, co powinna zrobić. Chłopak przeprosił, przerywając niezręczną ciszę między nimi.
    - A-ach, nic się nie stało, naprawdę… – Zapewniła, uśmiechając się delikatnie. Przełknęła ślinę i przechyliła delikatnie głowę. Jak powinna się zachować w takiej sytuacji? Czy powinna prowadzić normalną rozmowę? – Długo tu jesteś? Przepraszam, że ciebie nie zauważyłam, trochę się wciągnęłam – wytłumaczyła z zakłopotaniem, odkładając skrzypce.

    Seoyeon 🌸

    OdpowiedzUsuń
  11. [Tak kombinuję, bo Jiyuu jakoś chyba powinna się dowiedzieć o istnieniu "zUego" brata bliźniaka. Nie może ciągle żyć w błogiej nieświadomości tego faktu, bo będzie ciągle wkurzać Yoona swoim "brakiem zrozumienia powagi sytuacji", kiedy znowu "młody" zacznie się robić nieznośny...
    Nie wiem, tak podejrzałam, ze Hoon zaczął się ciekawić grą na skrzypcach, więc któregoś razu może Jiyuu by poszła sobie do sali muzycznej, by trochę poćwiczyć jakąś piosenkę, której się miała nauczyć, "młody" by coś próbował się tam uczyć grać, a tu wpada taki rudy tajfun i na dzień dobry wyskakuje z czymś w rodzaju: "Jiyoon, ty grasz na skrzypcach?!" Serio?! No ja wiedziałam, że z ciebie dziwak, ale nigdy nie przypuszczałam, ze aż taki! ...A swoją drogą, coś ty zrobił z włosami?!", - czy coś w tym stylu... Wiadomo, jak to ona, zawsze milutka, kochana, uosobienie wdzięku i taktu... a raczej ich przeciwieństw.]

    Jiyuu xD

    OdpowiedzUsuń
  12. [Okej, nie wiem, gdzie odpisywać, bo to chyba miało być tak, że Taehoon'owi się coś stanie, a potem Alex będzie musiał przeprosić ich obydwu i to Jiyoon miał się z nim finalnie dogadać, jo? xd]

    Rzadko miewamy treningi łączone z pierwszą i drugą grupą podstawową, ale tego dnia właśnie mieliśmy dołączyć do pierwszej z takiego względu, że nasz trener wyjechał poza wyspę na kilka dni i ktoś musi się nami zająć. Sami moglibyśmy zorganizować sobie trening, ale wtedy szefu miałby kłopoty. Wszyscy doskonale to rozumiemy, więc bez zgrzytów przyszliśmy do liceum. Trening miał się odbyć na ich sali gimnastycznej. Wszyscy już się przebrali, nasza, ta bardziej zorganizowana i profesjonalna grupa, siedziała już na sali, czekając na nauczyciela. Ta druga, niezaawansowana, ale rzekomo lepsza od drugiej stała przed salą, niedaleko szatni.
    Zostało kilka minut do lekcji, a oni dalej nie pojawiali się w środku, więc postanowiłem, że razem z Jaebum'em hyung'iem pójdziemy ich zawołać. Kiedy tylko wyszliśmy na korytarz, w oczy rzuciła nam się grupka chłopaków. Kilku już szło w kierunku sali, ale większość stała tam w skupieniu coś oglądając i komentując. Popatrzyliśmy z Jaebum'em na siebie i ruszyliśmy w ich stronę. Kiedy tylko usłyszałem czyjeś jęknięcie, wiedziałem, co się dzieje. Przyspieszyłem kroku i wcisnąłem się między chłopaków.
    - Yah! - wrzasnąłem, widząc jak jeden z chłopaków znęca się nad innym. Tamten jednak nie nosił stroju sportowego naszej szkoły, jak reszta. - Natychmiast przestań! - odciągnąłem większego, chwytając za jego koszulkę. - Co ty, do cholery, odwalasz? - syknąłem, puszczając go. Członkowie tej grupy nie przepadali za mną. Sam do niej przecież kiedyś należałem, ale nigdy nie czułem się jej częścią. Większość z nich to właśnie czuby, takie, jak ten, dlatego nigdy się z nimi nie spoufalałem. Dodatkowo w zawrotnym tempie przeskoczyłem do zaawansowanej i jeszcze szybciej zostałem kapitanem. Nawet nie miałem zamiaru teraz z nim gadać. Jaebum jest starszy, ma o wiele większy autorytet ode mnie, nawet jeśli już nie przewodzi drużyną wyjazdową. To on przysłowiowo pogroził palcem temu paliwodzie, a ja podszedłem do poszkodowanego chłopaka.
    - Hej, ty... - podniosłem go z ziemii, przy okazji sprawdzając na tabliczce, przyczepionej do jego mundurka, jak się nazywa. - Taehoon-ah, jak się czujesz? Pomogę ci, okej?
    Nie wyglądał, jakby był tylko pobity. Poza tym był jeszcze zupełnie blady i miał sińce pod oczami, musiało być z nim już wcześniej coś nie tak.
    - Hyung, pójdę z nim do pielęgniarki. A wy spadajcie na salę! - zwróciłem się do chłopaków i przewiesiłem sobie przez kark ramię licealisty.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  13. Normalnie to bym się zaszyła na klifie, ale tym razem nie bardzo miałam na to czas, bo kto normalny na jeden dzień nawala sprawdzian z fizyki, test z historii i jeszcze zaliczenie z muzyki? Pomijając to, że powinniśmy mieć najwyżej trzy klasówki w tygodniu, to albo głupia jestem, albo było coś napisane w regulaminie o tym, że nie może być ich więcej, niż jedna w ciągu dnia. No tak, ale w końcu regulamin jest tylko po to, by utrudniać uczniom życie, a by coś ułatwić, to już nie... Mattaku, czego ja się spodziewałam?!
    W każdym razie zanim bym dolazła nad morze, to minęłoby z pół godziny i drugie tyle na powrót. W tą godzinę to już pięć razy ogarnę zrobienie ściągi z wzorów na fizę i zostaną tylko dwie rzeczy. Właściwie jedna, bo za najprzyjemniejsze (o ile tak w ogóle można mówić o nauce) miałam zamiar zabrać się teraz. Spakowałam moją gitarę w futerał, wrzuciłam do jego przegródki zeszyt z chwytami i wyszłam z pokoju, by przejść do sali muzycznej w szkole. W sumie mogłabym zostać tu, w akademiku, ale sąsiedzi już mnie nie znoszą za ćwiczenie wokaliz, chcę dożyć starości, więc nie będę ich dodatkowo wkurzać brzdąkaniem i próbą ułożenia piosenki z jakimiś odniesieniami do klasyki.
    Przelazłam skrótem przez park, weszłam do szkoły i właściwie miałam zajrzeć do sali muzycznej, kiedy usłyszałam, że ktoś gra jakąś prostą, całkiem wpadającą w ucho melodię na skrzypcach. Okay, może raczej ćwiczył, bo chociaż szło mu naprawdę nieźle, to czasami jakaś nutka uciekła, albo wypadła o dźwięk wyżej, lub niżej, niż powinna. Zaciekawiło mnie, kto tak gra, więc chociaż postanowiłam zajrzeć, a potem poszukać sobie jakiejś pustej sali, których o tej porze dnia powinno być pełno i sama trochę pobrzdąkać, nie przeszkadzając tajemniczemu skrzypkowi.
    No więc wemknęłam się do środka i miałam zamiar tylko grzecznie przez moment posiedzieć i posłuchać, no, ale oczywiście ja nie umiem odstawiać akcji a'la cichociemna. Jak mnie coś zdziwi, to zaraz cały świat o tym wie, a tym razem...
    -Jasny gwint, Jiyoon, ty grasz na skrzypcach? - zapytałam, zamiast powitania, widząc znajomą buźkę. Okay, pomijając to, że się weirdo przefarbował, to naprawdę nie miałam wątpliwości, kogo moje oczy widzą. Swoją drogą nie zdziwiłoby mnie, gdyby grał na perkusji, czy basie, no ale skrzypce? Poważnie? Ten chłopak nie przestaje mnie zaskakiwać, no po prostu chodząca sprzeczność i niewiadoma.
    -No ja wiedziałam, ze z ciebie Weirdo Nie z Tej Ziemi, ale jeszcze miałam nadzieję, że nie aż taki... A swoją drogą po kiego grzyba się przefarbowałeś, lepiej ci było w jasnych włosach... - No tak, wszyscy wiemy, że ze mnie to dyplomatka jak z koziej dupy trąba, ale normalnie aż jestem z siebie dumna, bo chyba pobiłam własne rekordy.

    Jiyuu

    [Dzięki za zaczęcie.^^ A swoją drogą ja wiem, ze bliźniacy to geniusze, ale jakoś Jiyuu musiała się poczepiać paru nietrafionych nutek... ale i tak ją lubimy, nie?]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Okay, przeżyję, zresztą miałam tak zakręcony dzień, że dopiero teraz mogę właściwie zabrać się za odpisy, nie wiem, czy bym obu bliźniakom dała radę odpisać.]

    Przez moment chłopak gapił się na mnie z tak głupią miną, ze zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy jego dziwactwa to tylko dziwactwa, czy... no, brak piątej klepki. No bo poważnie, miał tak śmieszną, nic nie rozumiejącą minę, że ledwo się powstrzymałam, by się nie gruchnąć śmiechem mu prosto w twarz. A to naprawdę nie byłoby miłe... nie to, bym w ogóle zachowywała się z przykładną uprzejmością. No, ale przecież z Jiyoonem nie musiałam jakoś szczególnie uważać, najwyżej znowu się trochę posprzeczamy, pogodzimy, norma gdy się spotka takich dwóch narwańców...
    Dla odmiany ja zrobiłam głupią minę, gdy ten weirdo powiedział, że mnie wcale nie zna i mylę go z kimś innym. Już chciałam zażartować, ze się obrażę, jeśli będzie się tak dalej zgrywał, gdy roześmiał się, najwyraźniej dostrzegając komizm całej sytuacji i wyjaśnił nieporozumienie. Teraz to i ja mu zawtórowałam, rozumiejąc wreszcie dlaczego coś mi się nie zgadzało i widząc, jaką wariatkę z siebie zrobiłam.
    -Suman... znaczy, sorka, Taehoon-ah. Kurde, bliźniaki... naprawdę jesteście podobni jak dwie krople wody! - Trochę się zmieszałam no i trudno było odpowiedzieć jakoś składnie, gdy cały czas próbowałam opanować śmiechawkę. No to zrobiłam z siebie niezłą wariatkę, nie ma co!, pomyślałam z jakimś niespodziewanym przypływem dystansu do siebie.
    -No... w każdym razie... jest jeszcze coś o czym nie wiem, a powinnam wiedzieć? - zapytałam na wszelki wypadek. No bo kto wie, czy w okolicy nie kręcą się sześcioraczki, albo coś? Mnie już nic nie zdziwi.
    W każdym razie zamiast zaspokoić moją ciekawość, ona tylko się wzmogła, wiec zapominając o pierwotnym planie, rozsiadłam się na jednym z blatów ławek, zaczęłam grzebać w futerale w poszukiwaniu zeszytu z chwytami i nutami, kostki, która zawsze się gdzieś zawieruszała, stroika, wyjęłam gitarę i cały kramik, rozkładając go na ławce obok. Swoją drogą, skoro już tu utknęłam z tym dziwniejszym z dziwnych braci Min, to mogłabym chyba coś na tej sytuacji skorzystać...
    -A właściwie... może pogralibyśmy coś razem? Niezły jesteś, więc może pomógłbyś mi w zrobieniu coveru "Last Links" Ayu? Ktoś na moim blogu napisał w komentarzu, ze chciałby, bym nagrała tę piosenkę, ale tam jest część do zagrania na skrzypcach, więc miałam lekki kłopot... Pomógłbyś mi? Mam do tego nuty, bo liczyłam, że zagadam z moją znajomą z drugiej instrumentalnej...

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaprowadziłem -a raczej zaciągnąłem - chłopaka do pielęgniarki, ale przez to, w jakim stanie się znajdował, nie mogłem tam go tak po prostu zostawić. Zdecydowanie opiekuna tu nie miał żadnego, a ja nie znałem jego wychowawcy. Byłem za niego odpowiedzialny, ale ważniejsze było to, że miałem go na sumieniu. Jeden z piłkarzy go pobił, nosz kuźwa... Nie chciałem, żeby miał o nas wszystkich złe zdanie.
    Zostałem tam jeszcze przez całą godzinę lekcyjną. Z nieobecności później się wytłumaczę jakoś, w końcu nie raz uciekałem sobie z wykładów kompletnie bez powodu i potrafiłem nie raz się wybronić, a teraz mam konkretną wymówkę.
    Chłopak zaczynał dochodzić do siebie po pół godzinie, a ja ciągle siedziałem obok i mu się przyglądałem. Znaczy, no nie ciągle! Wcześniej rozmawiałem z pielęgniarką, bo fajna z niej babka, często mi kostki masowała, ma sprawne rączki. No, ale teraz akurat byłem czujny. I w końcu usłyszałem ciche podziękowania. Uśmiechnąłem się do niego i pokiwałem głową.
    - Nie ma sprawy - powiedziałem i spoważniałem. - Przepraszam za tego idiotę. Zostanie za to odpowiednio ukarany, a ty, mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  16. Byłem bardzo podjarany randką z Hoseokiem. Niby byliśmy już jakiś czas razem, ale ja zawsze musiałem wyglądać najlepiej, by on mógł się mną pochwalić i by miał czym cieszyć oczka. W końcu chciałem mu się podobać, chciałem by na mnie patrzył w taki swój specyficzny sposób, bo każdy chciał by być adorowany przez swoją drugą połówkę. Trochę miałem przy tym stresu, bo nie chciałem przesadzić i wyglądać jak dziwka z ulicy, więc musiałem się troszkę nagimnastykować, ale odkąd Hoseok powiedział, że i bez swojego kremu bb mu się podobam, przestałem go nakładać na nasze zwykłe randki, gdzie szliśmy po prostu na spacer, do kawiarni czy do kina.
    Trochę jak zwykle nam zeszło. Jednak ja się bardzo cieszyłem, że nasze randki nie kończyły się szybko, a my mogliśmy cieszyć się sobą do oporu. Jednak było już późno, więc powoli wracaliśmy do akademika. Jak zawsze na pożegnalnego buziaka Hoseok przypierał mnie do drzwi i sprawiał, że serduszko mi sie przewracało, a potem po prostu odchodził, pozostawiając we mnie spory niedosyt.
    Zagryzłem wargę, po czym wszedłem do środka. Zdjąłem swoje buty i zerknąłem na mojego współlokatora, który przewracał się po łóżku.
    - Co tam, Taehoon-ah? - spytałem wesoło, bo w końcu byłem starszy. - Nie śpisz? - Usiadłem sobie na jego łóżku, po chwili wchodząc mu pod kołdrę. Zachichotałem, bo spał bez koszulki. - Tak ci ciepło? Gorący chłopak z ciebie widzę! - Zaśmiałem się wesoło.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  17. Zazwyczaj nie lubiłem, gdy ktoś do mnie mówił hyung. Wtedy czułem się okropnie stary i tak odpowiedzialnie, a ja sam za siebie odpowiedzialny nie byłem.. Także ugh. Mimo wszystko czasami było to takie naprawdę słodkie, urocze, puchate i kochane, że się tego domagałem. Jak na przykład od Alexa, bo gówniarz mi rzadko to mówił, co czasami wykorzystywał, żeby mnie rozczulić i bym się na coś zgodził. Ale ten brzdąc, to w ogóle słodkości! Z początku miałem do niego duży dystans, ale przekonałem się, że bez brata to jest takim kochanym, uroczym stworzonkiem. Moim zdaniem ta blond małpa go tłamsi, powinni znaleźć sobie oddzielnych przyjaciół, wtedy black one znalazłby sobie kumpli, może chłopaka... no dobra, nie wiedziałem, że sto procent był gejem, ale nie przeszkadzało mu to, że ja byłem, zaregował jakby to był fakt, że lubię owoce... coś musiało być na rzeczy i ja to wypadam!
    Pokiwałem głową. No kochane i troskliwe dziecko! Szybko przebrałem się w coś wygodnego, poszedłem zamienić pieszczochy na bandaże i wróciłem do łóżka, oczywiśie jego, owijając się ciepłą kołderką. Chwilę potem wrócił młody, a ja chętnie złapałem za herbatę i pochłonąłem dwa ciastka.
    - Maaaah no było jak zawsze cudownie, młody! - powiedziałem wesoło, uśmiechając się szeroko. - Mieliśmy malutką, drobniusi sprzeczkę, ale wszystko już wyjaśnione i dogadane, o! - wyjaśniłem, potem trochę się rozwinąłem na temat sprzeczki o zazdrości, tego jak się pogodziliśmy i jak zaczęliśmy się miziać w kinie, bo to jak całował to było serio obłędne.
    Upiłem sobie trochę herbaty, patrząc się na niego wesoło i pogłaskałem go po włoskach.
    - A jak tam u ciebie w tych sprawach, co? Poznałeś kogoś już? Bo nie wydajesz się obrzydzony jak mówię, że całowałem się z chłopakiem. Wiesz mój przyjaciel, heteryk to nawet nie daje mi powiedzieć słowa na ten temat, bo do obleśne - powiedziałem, śmiejąc się pod noskiem.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  18. Widziałem to jak nagle przygasł i troszkę się jakby... no nie wiem, ale coś w rodzaju tego, że zrobiło mu się smutno. Jego brat wiedział o tym i go tłamsił? Nie pozwalał mu być sobą?! No za za kurwiasz z niego! No co? Mój mały taehoon był małym misiem, o którego sobie dbałem, odkąd się polubiliśmy. Był słodziutki i grzeczniusi jak nie było było tego kutasa w pobliżu!
    No wkurzyłem się w tym momencie.
    - Czemu w to wątpisz? - spytałem wesoło. - Ja cię lubie, a ja lubię mało osób, więc spełniłeś bardzo szczegółowe i krytyczne kryteria, węc się ciesz! Jak ze mną ci poszło, pójdzie i z innymi - powiedziałem z uśmiechem. - Tylko odetnij pępowinę od braciszka, co? - mruknąłem. - Ty jesteś gejem, nie? - spytałem prosto z mostu. Ne lubiłem owiania w bawełnę.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  19. [Nie chcę być marudą, ale Jiyuu stęskniła się za bliźniakami. Odpisz jej, bo się robi nieznośna.^^ Jeszcze nagada jednemu i drugiemu, że jak to tak można ją ignorować i się skończy awanturą... ^^]

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  20. - To nie ma znaczenia - powiedziałem, gdy wspomniał o tym, że sam na niego wpadł. Przecież to nie była jego wina, prawda? A ten idiota z grupy podstawowej powinien dostać w ryj od każdego członka każdej z grup piłkarskich. Przynosi nam wszystkim wstyd, a ja choćbym nie wiem jak leniwym i cwanym dzieciakiem nie był, to wiem doskonale, czym jest duma. Większość tych chłopaków pochodzi z podobnych rodzin do mojej, więc także powinni o tym wiedzieć, a on znęcaniem się nad młodszymi, w dodatku na pierwszy rzut oka osłabionymi chłopakami ośmiesza i przynosi wstyd nie tylko drużynie, czy sekcji piłki nożnej, ale też swojej rodzinie.
    W pewnej chwili do pomieszczenia nagle ktoś wpadł. Był najwyraźniej okropnie przejęty wypadkiem chłopaka, ale gdy zobaczyłem jego twarz, zesztywniałem. Wyglądał dokładnie tak samo, jak ten drugi. Byłem na tyle zdezorientowany, że nie zareagowałem nawet, kiedy szarpnął mnie za koszulkę. Nawet nie zdążyłem się zdenerwować, bo ten czarny nakrzyczał na tego białego, a ja skakałem wzrokiem z jednego na drugiego. Biały mnie puścił, więc upadłem z powrotem tyłkiem na siedzenie, ale po chwili, kiedy zaczynało do mnie docierać, co jest grane, wstałem. Zauważyłem, że byłem od tego blond agresora o parę centymetrów wyższy, ale z jego zapałem, to chyba nawet i z moją siłą i kondycją nie dałbym mu rady, kiedy chodziło o jego brata.
    - Co? - mruknąłem, słysząc jego pytanie. - Oh, Alex. Huang Alex, kapitan szkolnej drużyny reprezentacyjnej - przedstawiłem się machinalnie, ale wciąż głowę zawracało mi tylko to, że mam przed sobą dwóch takich samych chłopaków. - A tamten chłopak... nie należy do mojego teamu, jest z innej grupy, niezaawansowanej. - Musiałem jakoś bronić honoru swojego zespołu. Nie wiem, czy akurat znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu i czasie, czy raczej odwrotnie.
    - Wy jesteście... braćmi... - wypadło mi z głowy słowo "bliźniaki", normalnie jak kamień w wodę, nie wiem, czemu, przecież mieszkam tu od siedmiu lat. Może to z wrażenia? - twins? - dokończyłem po angielsku.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  21. Gdybym naprawdę nie nabrała się na ich identyczne buźki, to w życiu bym nie uwierzyła, że Taehoona-ah i Jiyoona ta sama matka rodziła, obaj byli tak naprawdę zupełnie różni i tyle mogłam powiedzieć już po chwilce znajomości. Jasnowłosy braciszek wydawał mi się po prostu wariacko narwanym, ale dobrym chłopakiem, który tak naprawdę nie byłby zdolny do tego, by kogoś bez powodu, z bezwzględną premedytacją skrzywdzić. Nie zajęło mi godziny, bym postanowiła zaryzykować i mu zaufać, jak do tej pory nie ufałam nikomu. A to jest coś, czym mógłby się naprawdę pochwalić. Taira „Umiesz liczyć? Licz na siebie” Yukina używa słowa „zaufanie”, tego do tej pory świat nie słyszał!
    Tymczasem przy tym ancymonku instynktownie wyczuwałam, ze muszę być ostrożna i mieć się cały czas na baczności. Miałam wrażenie, że próbuje mnie sprawdzać, prowadzić ze mną jakąś grę i planuje ją trzy kroki do przodu, jakby to była jakaś porąbana wersja szachów. Jakby tylko czekał na moje najmniejsze potknięcie i... mat. Dlaczego właściwie, tego nie potrafiłam rozgryźć. Może po prostu bawiło go podpuszczanie mnie i jakieś pokrętne próby ustalenia, na ile sobie może ze mną pozwolić? Miałam wrażenie, że widzę w nim... ekstremalną wersję swoich wad i to nie był przyjemny obrazek. "Przypominasz mi kogoś, kogo znam" Jeśli Jiyoon mówił wtedy o tym, o kim myślę, że mówił to chyba powinnam się wręcz o to porównanie obrazić...
    Kiedy Taehoon-ah najwyraźniej z zamiarem wyprowadzenia mnie z równowagi podszedł do mnie i oparł się o moją ławkę, tak, że byliśmy o wiele bliżej, niż bym kiedykolwiek tego sobie życzyła, spojrzałam na niego z jakąś mieszanką złości i zaskoczenia, tak, jakbym chciała zapytać: „Co to, do cholery, znaczy?! Odsuń się, póki jestem miła!”, ale nie dałam się tak speszyć, jakby pewnie zamierzał. Byłam tylko zła na jego dziwne, zupełnie moim zdaniem niepotrzebne gierki i naprawdę powstrzymywałam się, by nie zrobić czegoś, co mogłoby się skończyć niepotrzebnym zamieszaniem, na które nie bardzo miałam ochotę. A przynajmniej uczciwie próbowałam być naprawdę miłą, bo bądź co bądź to brat kogoś, kogo zaczynam całkiem lubić, szkoda by było przez drania się pokłócić i popsuć coś, co zapowiada się co może przy odrobinie szczęścia być początkiem takiej przyjaźni, za którą całe życie gdzieś podświadomie tęskniłam...
    W każdym razie na jego pokrętny uśmieszek odpowiedziałam najzupełniej niewinnym i uprzejmym uśmiechem, jakbym nie zauważyła niczego złego, grzecznie podałam mu nutki, chociaż chętniej to bym mu dała z liścia w tą krzywą gębę...
    -A proszę cię bardzo. Swoją drogą... chyba jeszcze się nie przedstawiłam. Jestem Taira Jiyuu z czwartej wokalnej. Wiesz, cała ta sytuacja jest trochę dziwna, przepraszam, jeśli czasami z rozpędu zapominam o całej tej tutejszej grzeczności i tak dalej...
    Grzecznie skinęłam głową, jak to miejscowi chyba robią przy takich okazjach i zabrałam się za strojenie gitary, skupiając się na chwilę na tym i zbierając siły na ciąg dalszy tej pokręconej „zabawy”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz się bawić w próby sił, Kocurze? Okay, challenge accepted!, tak naprawdę to chciałam powiedzieć. Jednocześnie wiedziałam, ze najprawdopodobniej pożałuję tego, że jak zwykle nie potrafię zrozumieć, kiedy lepiej przestać, ale trudno się mówi, gdybym teraz się wycofała, to o cokolwiek chodzi w podejrzanych zagrywkach Min Taehoona, przegrałabym w nich walkowerem, a to by było najgorsze. To nie jest ktoś, przy kim mogę okazać się słabą, zagubioną dziewuszką, którą łatwo byle głupotą wystraszyć... to jedno rozumiem.
      -Okay, żebyśmy się nie „rozjechali”, w sensie, że każdy sobie rzepkę skrobie, ja gram swoje, ty grasz swoje... To może tak: ja zacznę grać na gitarze, jak kiwnę głową na tak, to dołączysz... jak pokręcę głową na „nie”, to przestajesz grać, a jak do ciebie tak ładnie mrugnę, to ja się na moment wyłączę z gitarą, a ty graj dalej sam, okay? Próbujemy, jak to wyjdzie w praktyce?
      Pierwszy raz robiłam za kogoś w rodzaju liderki zespołu (choćby dwuosobowego), więc też nie miałam wielkiej wprawy, ale kiedyś trzeba spróbować, najlepiej przy piosence którą dobrze znam i całkiem lubię.

      Jiyuu

      Usuń
  22. Widząc jego reakcję, byłem już niemal pewien odpowiedzi. No jak to mówią, swój zawsze pozna swego. Ja wiedziałem, że Korea pod względem tolerancji homoseksulistów, była daleko za murzynami, po prostu średniowiecze, ale co zrobisz jak ludzie są ograniczeni? No nic, a ja sobie byłem ponad nich i było mi z tym dobrze. W sumie to szybko zaakceptowałem fakt, że zamiast warg sromowych czy piersi kręcą mnie penisy. Jakoś tak... no może dlatego że wychowałem się w środowisku artystów, a to dusze wolne, więc różne niestandardowe rzeczy były na porządku dziennym.
    Westchnąłem cicho, głaszcząc jego policzek. Biedny. Wiedziałem, że ten blond kutas go tłamsi.
    - Słuchaj, odetnij się od brata. To, że jesteście bliźniakami nie znaczy, że musisz robić to co on chce. Masz człowieku własne życie! Myślisz inaczej, to nie patrz na niego! Postaw się mu, jeśli naprawdę cię kocha to to zaakceptuje, no nie? - mruknąłem. - A ja ci mogę pomóc kogoś znaleźć. Znam kilku naprawdę w porządku facetów, także jakby co, to mów~ - powiedziałem do niego wesoło.
    Chciałem mu jakoś pomóc, bo żal mi go było. Najzwyczajniej w świecie.

    Jimin

    OdpowiedzUsuń
  23. Zastanowiłem się przez dłuższą chwilę. W sumie młody miał rację, lepiej poczekać na tego jedynego, niż wpadać w jakieś związki, które mogły go tylko skrzywdzić lub zranić i zniechęcić do uczuć. On i tak miał tu z tym pod górkę i sam nie wiem czemu, ale uroiłem sobie w główce, że zrobię z niego faceta jak ja. To jest może nie takiego, o którym krążą plotki czy który tnie się, bo ma nierówno pod sufitem, ale takiego, za którym oglądają się wszyscy geje na wyspie. No, może oprócz mnie i Hoseoka, bo jakby mój chłopak na niego spojrzał to wydrapałbym obu oczy. Ja wiem, że nie wyglądam, ale w każdej plotce jest ziarenko prawdy...
    - Mądry chłopak z ciebie - powiedziałem, kiwając głowę, by potwierdzić swoje słowa. Uśmiechnąłem się, dopijając herbatę.
    Na jego pytanie, podrapałem się po nosku, zastanawiając się czy aby nie umówiłem się z Hoseokiem, choć oprócz umówionych wcześniej randek nasze spotkania były raczej spontaniczne. Ani ja, ani on nie chcielibyśmy żeby ta druga osoba robiła jakiś harmonogram czy abyśmy spędzali każdą sekundę życia. Co to to nie! Sikać przy nim nie zamierzam, kąpać się na razie też nie, bo moje blizny są okropne.
    - Ooooo zapraszasz mnie na randkę? - zażartowałem, unosząc sugestywnie brwi, trącając swoim łokciem jego bok. Po chwili zaśmiałem się, kręcąc głową w rozbawieniu. - Chętnie! W końcu wyrwiesz się od braciszka. Bez niego jesteś bardzo fajny ~ - zakomunikowałem, posyłając mu uroczy uśmiech. - Możemy wybrać się na kręgle, co ty na to? - spyałem, odkładając kubek na bok, by później go sprzątnąć.

    Jiminnie ~

    OdpowiedzUsuń
  24. Byłem wdzięczy bardzo Tae, że zgodził się na jedną noc przenocować u brata, przez co ja mogłem zaprosić do siebie Hoseoka na noc. Uznałem, że czas przejść na wyższy etap związku, ale nie miałem zamiaru uprawiać z nim seksu w kiblu jak jakaś puszczalska kurwa, no ludzie mam swój honor! Nie mówię, że to musi być zawsze w łóżku, bo urozmaicenie ważna rzecz, ale to był mój pierwszy raz i nas ogólnie taki pierwszy to wypadałoby to zrobić z klasą. Tak już sobie uwidziałem, koniec kropka. A mój kochany współlokator zgodził się pójść do braciszka. Chciałem mu za to ładnie podziękować, bo miałem za co, a poza tym obicałem mu kiedyś, że wyjdziemy w dwójkę tak by ten jego pieprznięty braciszek się nie przywalił. I wpadłem na iście genialny pomysł. Załatwiłem u dyrekcji dwie przepustki na cały dzień do wesołego miasteczka. Uznałem, że to może nam się naprawdę spodobać. Tae się zgodził, więc następnego dnia, siedzieliśmy sobie pierw w busie, a potem autobusie, który miał nas przewieść w odpowiednie miejsce.
    Przytuliłem się do chłopaka, robiąc nam szybko zdjęcie na co się zaśmiałem wesoło.
    - Ale masz minkę ~ - zaśmiałem się, pokazując mu moje działo. - Będzie dzisiaj mega, mówię ci! Trochę sobie odpoczniesz od tego buldoga - mruknąłem, wyjmując sobie żelki. Otworzyłem paczkę, kładąc na jego kolanach i zacząłem ją jeść.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  25. [Wybaczę... kiedyś ;)]

    Szczerze mówiąc wspólne granie było całkiem zabawne i chociaż myślałam, że pójdzie mi znacznie gorzej, to efekt był całkiem niezły. Może jeszcze daleki od tego, co sobie wymarzyłam, ale dało się tego słuchać. Cóż, wspólny gościnny występ się skończył i nawet doczekałam się czegoś w rodzaju komplementu... No, normalnie chyba "nie jesteś taka beznadziejna" w jego wersji znaczyło mniej więcej tyle samo, kiedy normalnie ktoś ci mówi "było extra!". Okay, mój sąsiad z Tokio, Daisuke zwykle właśnie w ten sposób się wyrażał, gdy udało nam się wspólnie zarobić sporo na jakimś ulicznym popisie. Robił taką śmieszną, ważniacką minę i perorował przez chwilę o tym, jak to się spodziewał totalnej masakry... i że właściwie wcale się nie pomylił, pytając po chwili "to kiedy to powtórzymy?". Na wspomnienie o moim wspólniku uśmiechnęłam się lekko i poczułam chyba coś na zasadzie bardzo bladego, ale jednak cienia sympatii do Taehoona-ah.
    Niestety, palant wszystko schrzanił, kiedy bezczelnie zapytał mnie o moje relacja z Jiyoonem. Naprawdę mnie kusiło, żeby wybuchnąć i mu ostro napyskować za jego bezczelność i tupet. Ten gość mnie nieziemsko wkurzał. Raz jeden powiedział coś prawie szczerze i zaczynałam myśleć, że może przy odrobinie dobrej woli uda mi się jakoś z nim dogadać, ale musiał wrócić do swojego zwykłego, pokrętnego sposobu bycia i całe moje szczere chęci szlag jasny i nagły trafił.
    -No pewnie. Było świetnie! Jiyoon jest naprawdę niesamowity! A co, nie zwierzał ci się? Myślałam, ze jesteście dość blisko... - skłamałam bez mrugnięcia okiem, w kułak się śmiejąc z błogiej nieświadomości tego typa.
    I właściwie miałam wielką ochotę na tym poprzestać. Cóż, na głupie pytania są głupie odpowiedzi, to fakt znany powszechnie. I nawet nic sobie nie robiłam z tego, że bracia pewnie pogadają i szybko wyjaśni się kłamstwo, a ja wyjdę na ostatnią, najgorsza oszustkę. Najważniejsze było teraz nie dać się speszyć. Tylko, że nie chciałam by Jiyoon miał o mnie złe zdanie. Co prawda i tak już poznał mój parszywy charakterek, ale nie chciałam, by wiedział, ze jest AŻ TAK parszywy, że właściwie z jego porąbanym braciszkiem, to trafiliśmy na siebie jak kosa na kamień.
    -A na serio, to cała znajomość z nim sprowadza się do jednorazowei współpracy przy włamaniu się do akademika po ciszy nocnej. Przykro mi, ale nie ma w tym nic więcej. - dodałam zupełnie szczerze i jakby nigdy nic zabrałam się za porządkowanie mojego chaotycznie porozrzucanego majdanu.

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Tak nabazgrałam, bo nie za bardzo mam pomysł, jak tu pociągnąć dalej... Okay, jak masz wenę, to możemy coś tu dalej kombinować, może to tylko chwilowe, a jak nie to mogłybyśmy coś nowego zacząć.
      Tak mi przyszło do głowy, że może szkoła odrabiałaby jakiś dzień świąt, by dzieciaki miały długi weekend (nie wiem jaki, mniejsza). W każdym razie zamiast nudnych lekcji wymyśliliby coś w rodzaju takiej terenowej gry w poszukiwanie skarbów (szukanie wskazówek po całej wyspie i rozwiązywanie zagadek), czy coś takiego... Jakieś fajne nagrody by były i okazja do wymigania się z lekcji, a zresztą to by było zamiast jakichś oficjalnych zajęć, więc niby obowiązkowe. No więc nie ma opcji i nawet tacy cwaniacy jak bliźniaki by się nie urwali. I nie wiem, jakiś podział na mniejsze drużyny by był (przez losowanie na przykład, albo każdy by się dobierał w grupy jak chciał i zostałaby tylko mała gromadka outsiderów) i Jiyuu wylądowałaby w drużynie z Hoonem (ku wzajemnej "uciesze")... Nie wiem, ewentualnie Soming i Yoon tez by mogli być z nimi w drużynie, albo tylko nasz "kochający" się duet Jiyuu & Taehoon - byleby było im weselej. xD]

      Jiyuu (& So, ewentualnie)

      Usuń