piątek, 20 stycznia 2017

A little braver


Any perks of being awkward?
♛ Bae Suzy, 16 lat, biologiczno–chemiczny profil, nieśmiała bałaganiara. 



Mogłabyś w końcu przestać się peszyć i zacząć czerpać przyjemności z życia świeżej licealistki. Mogłabyś nawiązywać relacje, mogłabyś znaleźć sobie prawdziwych przyjaciół i przestać udawać kogoś, kim nie jesteś, ale jak miałabyś tego dokonać? Jesteś zbyt tchórzliwa, Suzy. Zbyt dużo czasu spędzasz z książkami, oglądając seriale i ucząc się. Od jutra zacznij wychodzić na kampus i spróbuj z kimś porozmawiać, tak, jak zawsze chciałaś.
Od jutra. Od jutra zdarza się jej codziennie, od dziecka siedzi samotnie. Zawsze uciekała, kiedy inne dzieci chciały się z nią pobawić i to zostało jej do teraz. Ma tendencję do rumienienia się za każdym razem, gdy nawiązuje z kimś kontakt wzrokowy.
Rodzice, jedni z najlepszych kardiochirurgów w całej Korei Południowej, wysłali ją do szkoły z internatem za namową psychiatry, by w końcu usamodzielnić dziewczynę i pozwolić jej, a raczej zmusić ją, do radzenia sobie na własną rękę. Każdy oczekuje od niej również tego, że pójdzie w ślady swojego ojca, chociaż na swojej drodze Suzy spotyka kolejną przeszkodę, zwaną hemofobią. Panicznie boi się krwi i mdleje na jej widok, co próbuje ukryć przed swoją rodziną, by uniknąć rozczarowania i spisania jej na straty.
W jej pokoju zawsze panuje bałagan, który najłatwiej nazwać artystycznym nieładem. Nie jest ona mistrzynią w organizowaniu sobie czasu i wszędzie lata zabiegana, na pierwszą lekcję z mokrymi włosami, bez połowy książek i czasem nawet bez stanika.
Jest dosyć wysoka, więc trudno jej nie zauważyć. Zazwyczaj przesiaduje w bibliotece lub w swoim pokoju. Jest też zwolenniczką Milana Kundery, francuskiego pisarza powieści na temat życia.
Właściwie nikt jeszcze nie wie, dlaczego Suzy stała się tak cicha. Stawiano jej wiele diagnoz, chociaż najbardziej utożsamiła się ona z fobią społeczną oraz depresją, na którą przyjmuje leki, o których wiedzą tylko nauczyciele i jej rodzice. Chciałaby wierzyć, że kiedyś w końcu się przełamie i będzie normalną nastolatką, ale jest to dla niej zbyt problematyczne, więc cały czas czeka na gwiazdkę z nieba oraz dobrego przyjaciela, który dotrze do niej w odpowiedni sposób.  




“So many people are shut up tight inside themselves like boxes, yet they would open up, unfolding quite wonderfully, if only you were interested in them."

"W chwili, kiedy ktoś obserwuje nasze zachowanie chcąc nie chcąc, dostosowujemy się do wzroku człowieka, który na nas patrzy i nic, z tego co robimy nie jest już prawdą."



29 komentarzy:

  1. [ Okiii więc witam bardzo cieplutko na naszym blogu ^^
    A więc pierwsze to sprawy administratorskie :D Poprosiłabym cię o wyjustowanie tekstu w karcie, by wyglądał bardziej schludnie :3 Chodzi mi o ten tekst ciągły ~ Drugą sprawą jest fakt, że nie ma znaczka klasy ♛ oo takie coś powinna mieć gdzieś w karcie, przy imieniu czy tam gdziekolwiek, możesz podejrzeć u innych autorów ^^ I kolejną sprawą jest pokój, numer 28, pierwsze piętro, a twoją współlokatorką jest Lee Suran :D
    A już autorsko to życzę weny, dużo pomysłów i mam nadzieję, że się tu szybko odnajdziesz :D W razie pytań, możesz pisać na moje gg, albo jeśli chcesz do drugiej adminki :D
    Więc, chodź do mnie ~ Wymyślmy razem jakiś fajny wątek ^^ ]

    Admin, Suran, Jimin, Jiyong ~

    OdpowiedzUsuń
  2. [Hej, tu Druga Adminka! Witam cię bardzo serdecznie na naszym blogu. Mam nadzieję, że nie znudzi ci się za szybko i zostaniesz z nami na długo, długo~
    Skoro Mochi już ci wytłumaczyła wszystkie sprawy administracyjne, to pozostaje mi tylko zaproponować swoją pomocną dłoń w razie potrzeby. Kontakt do mnie i Mochi znajdziesz w "Sekretariacie". :)
    Strasznie się cieszę, że mamy kolejną dziewczynkę, bardzo nam ich brakuje ostatnio ;; W dodatku Suzy unnie na twarzyczce <3333 (JYP stan here, hello~ xd) Jeśli chcesz, to mogę zaproponować którąś z moich postaci, by pomogła wyjść twojej dziewczynce z jej problemów, chociaż z własnego doświadczenia, wiem, że to będzie baaaaaaardzo twardy orzech do zgryzienia, ale nie niemożliwy! "Nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko wyzwania"!
    Dobrej zabawy, miłego dnia i no fear!]

    » Admin II : Alex : Lisa : Daehyun «

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam nową koleżankę - autorkę^^ Mam nadzieję, że się w naszym gronku odnajdziesz i będzie Ci się miło z nami pisało. Mnóstwo weny życzę!

    Jiyuu i Soming tymczasem podbiegają radośnie do swojej hoobae i witają się z nią serdecznie. Bardzo chętnie poznają ją bliżej i pomogą jej wyjść z fobii społecznej, o ile od nich nie ucieknie. xD]

    Yukina (aka Jiyuu) & Soming

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam serdecznie z całego serduszka! :3
    Jak cudna postać! Jest świetna, bardzo mi się podoba i karta i pomysł na nią oraz oczywiście wizerunek. <3 ;w;
    Z hemofobią doskonale ją rozumiem bo sama na nią cierpie ;;;;;;
    Mam nadzieje, że będziesz się dobrze czuć w naszym gronie, no i przede wszystkim dobrze bawić!
    Jeśli tylko masz ochotę zapraszam do siebie na jakiś wątek, na pewno wymyślimy coś fajnego wspólnymi siłami! ]

    ~*~

    Sooyoung & Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  5. Właściwie to ja nie wiem, dlaczego zawsze daję się namówić Somingowi na jakiś wspólny wygłup. Okay, jego numery są tak pokręcone, ze aż śmieszne, sama bym na coś tak walniętego nie wpadła i może to dlatego. Tym razem zwiewaliśmy właśnie po szczególnie udanej akcji, w wyniku której radio w gabinecie pani dyrektor rozregulowało się i zaczęło grać w kółko angielską piosenką zachwalającą zalety palenia "marychy". A doszło do tego w ten sposób: z pomocą So wlazłam do jej gabinetu oknem, kiedy akurat nikogo tam nie było, włożyłam płytkę z piosenką, rozregulowałam głośność na full i korzystając z instrukcji kumpla, który równocześnie robił za czujkę, wymontowałam gałkę od głośności tak, ze właściwie wystarczyło jej tylko dotknąć, a wypadłaby z odtwarzacza. Numer klasyczny, a tak "ulepszony" odtwarzacz łatwo da się naprawić... jak tylko przestaniesz się wkurzać na dudniącą po całej szkole piosenkę w stylu "palimy zioło i bardzo nam wesoło...". Kiedy usłyszałam, że ktoś podchodzi do drzwi zdążyłam wyskoczyć przez okno na dwór i szurnąć w długą, byle dalej. So mnie wyprzedził, złapał za rękę i pociągnął za sobą, na swoich długich nogach zasuwając dużo szybciej. Uciekliśmy, odprowadzani dźwiękami tej "cudnej" nutki. Zatrzymaliśmy się w jakiejś bezpiecznej odległości od szkoły, prawie spokojnie, jakby nigdy nic wychodząc na parkową alejkę, przed wejściem do akademika i już chcieliśmy wybuchnąć gromkim śmiechem i pogratulować sobie świetnej akcji, gdy na dróżce pojawiła się jakaś dziewczyna, wyrastając jak spod ziemi. Nie znałam jej, ale większości osób w szkole jeszcze nie kojarzę, więc to nic wielkiego. Okazuje się jednak, ze i Soming jej nie poznał, więc ciekawski jak pięciolatek oczywiście od razu musiał podejść i się przywitać z "kotką". 'Taku... Co z nim jest nie tak, że od razu próbuje się zakumplować z każdym, kogo spotka i od razu zaczyna się zachowywać, jakby go dobrze znał? To trochę wkurzające, a z drugiej strony mniej więcej właśnie przez to zaczęła się nasza dziwna przyjaźń.
    -Jestem Jiyuu, a to Soming, a ty? - przedstawiłam się, kiedy młoda z entuzjazmem odparła na nasze powitanie.
    -Jesteś tu chyba od niedawna, nie? Jak chcesz, to Jiyuu i ja pokażemy ci wyspę, nie?
    No tak, trzeba się gdzieś zaszyć w mysią dziurę, zanim dyrektorka skojarzy, czyje to stuknięte łby widziała przez okno... A poza tym miło chyba będzie zrobić dla odmiany coś normalnego. Chociaż jak znam życie to normalnym nie da się nazwać wycieczki w towarzystwie takiego wariata jak So, który zgubiłby się we własnym pokoju, a co dopiero na takiej przestrzeni, jaką zajmuje ta wyspa... Cóż, niech się dzieje co chce, już nic bardziej porąbanego mnie dzisiaj nie spotka.
    -No, dla mnie to będzie fajna zabawa. Znaczy, jak chcesz - dodałam.

    Jiyuu & So

    OdpowiedzUsuń

  6. [Myślę, że temu upartemu stworzeniu przydadzą się relacje by złagodzić jego wrogo nastawiony charakterek. :D Jakby tu ich zapoznać? Cóż, Joonyoung jest raczej problematyczny, więc często musi robić coś w ramach zadośćuczynienia. Mógłby zostać przydzielony do pomocy w liceum na jeden dzień, przy sprzątaniu, porządkowaniu papierów i tak dalej. No i po skończonych zajęciach, musiałby pomóc Suzy pozmywać fiolki po zajęciach chemicznych. Rozbiłby przy tym jakąś rozcinając sobie wewnętrzną stronę dłoni dość głęboko, przez co Suzy mogłoby się zrobić słabo albo mogłaby w ogóle zasłabnąć, w związku z czym Shin chowając swojego "zatwardziałego chama" do szafy pomógłby jej. To taki pierwszy pomysł jaki mi wpadł do głowy, możemy oczywiście wymyślić coś innego. :D ]

    OdpowiedzUsuń
  7. W odpowiedzi na nieśmiały, niepewny "jakby chciała a nie mogła" uśmieszek, odpowiedziałam moim firmowym uśmiechem numer pięć, a'la stara szelma.
    -Ekstra! - Zanim ja coś zdążyłam odpowiedzieć, to So od razu wyrwał się z godnym podziwu zapałem. - To przegłosowane! Sis, wodzu, prowadź!
    -To był twój pomysł, a ja mam kombinować nad trasą wycieczki? Chociaż wiem, ty byś beze mnie nie trafił od radiostacji do wyjścia ze szkoły...
    -Yah, nie bądź złośliwa! Chcesz dożyć starości?!
    -A ty, dzieciaku? Jak się zwracasz do starszej od ciebie, co?
    -Też mi coś, urodziłabyś się kwadrans później i bylibyśmy rocznikowo rówieśnikami... staruszko.
    -Yah! Kobiecie wiek wypomina, drań jeden!
    ...I tak trwało przez ładną chwilkę, zanim się nie zorientowałam, że chyba o kimś zapomnieliśmy, za co też zaraz naszą nową znajomą przeprosiłam.
    Coś miałam wrażenie, ze młodej będzie ciężko. Rumieniła się co chwilę z byle powodu, jak ja, kiedy w szóstej podstawówki poszłam do kolegi z gimnazjum, by go poczęstować czekoladkami z okazji walentynek. I przy tej sposobności powiedzieć mu, że go lubię. Hirota-ku wtedy mnie dosłownie wyśmiał, a ja właśnie takiego strzeliłam w tej pamiętnej chwili buraka, jeszcze bardziej sprawiając mu radochę. Cóż. Kolejne miłe wspomnienie z dzieciństwa... No, ale wiecie o co chodzi. Dzieciak chyba nam trafił się strasznie nieśmiały, a dużo bardziej pewni siebie mieli kłopoty, by za mną i So w duecie nadążyć i nie dać się wypchnąć na boczny tor, co się zdarza od czasu do czasu, gdy za bardzo zaczynam się z moim "małym braciszkiem" przekomarzać. Może jakoś tego leszcza spławię, chociaż... dużo zabawniej będzie zobaczyć, jak na młodą zadziała terapia szokowa.
    Skoro już zamiast pracować nad openingiem i endingiem naszej VNy muszę się włóczyć po wyspie, to równie dobrze mogę mieć przy tym ubaw.
    -Dobra, to może... teren szkoły i akademika to ci pewnie pokaże Lisa-rin, więc może zaczniemy od miasteczka? -zaproponowałam koleżance.

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  8. Idąc szkolnym korytarzem, Joonyoung zdecydowanie rzucał się w oczy. Wśród uczniów GBS był raczej rozpoznawalny. Niektórzy znali go jako syna CEO potężnej korporacji, inni jako muzyka, ale już na pewno wszyscy jako typa z wyjątkowo ciężkim charakterem. Często, a zwłaszcza względem nowopoznanych osób był albo cichy albo niemiły. Dupek, kobieciarz, dobry gitarzysta ze świetnym głosem. Takie słowa najczęściej padały odnośnie jego osoby. Jedni wzdychali z odrazy inni z zachwytu, ale wiadomo było że Shin ani na jednych ani na drugich nie zwracał uwagi. Niestety, nie każdy toleruje jego wredny charakter. Na przykład dziekan jego wydziału. Za brak należytego szacunku do wykładowcy Joonyoung zmuszony był pomagać cały dzień w liceum. Robił to niechętnie, uciekając co jakiś czas na papierosa, ale na szczęście dzień jakoś zleciał i zostało mu tylko pomóc w sprzątaniu pracowni chemicznej. Wchodząc do sali, zauważył dziewczynę w bordowym swetrze, która wyglądała na zestresowaną jego widokiem.
    -Cześć. -odezwał się pierwszy, krótko i na temat. Podszedł bliżej niej, trzymając kciuki w przednich kieszeniach spodni.
    -Pomogę Ci ze sprzątaniem. -oznajmił, a jego niski ton głosu brzmiał dość chłodno. Przyjrzał się dziewczynie przez chwile, po czym przeszedł obok niej idąc w głąb sali, rozglądając się.
    -Rozumiem, że te fiolki trzeba zanieść do mycia, tak? -wskazał niedbale palcem na szkło stojące na ławkach.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdenerwowanie dziewczyny rzuciło się w oczy Shina. Rozumiał, że jest ciężki w obyciu i może wyglądać strasznie, ale przecież nie chciał jej zrobić nic złego. "Dawno nie widziałem kogoś tak nieśmiałego, gdyby mogła to chyba najchętniej by się schowała."
    -Jak już tu jestem, to Ci pomogę. -westchnął ciężko, jak gdyby chciał podkreślić, że nie jest tutaj z własnej woli. Zbierając fiolki, kątem oka spoglądał na nieznajomą. "Powinienem jej powiedzieć, żeby się nie denerwowała?" Joonyoung nie był najlepszy w dobieraniu słów, wręcz przeciwnie. Było wiadomo, że jeśli coś powie to tylko pogorszy jej sytuacje. W końcu nie należał do najmilszych.
    -Zacznę myć te fiolki, przynieś resztę. -zarządził wynosząc szkło na zaplecze sali. Wkładając je do umywalki, zaczął czyścić jedną po drugiej, aż w końcu któraś z kolei wyślizgnęła mu się z rąk, rozbijając się. Shin chcąc ją szybko podnieść, chwycił mocno za rozcięty kawałek, kalecząc się w dłoń. Zaklął siarczyście pod nosem, zgryzając dolną wargę. Zgiął rękę w łokciu do góry, by krew zamiast na podłogę, spływała po jego nadgarstku i następnie wzdłuż jego przedramienia. Gdy dziewczyna weszła na zaplecze, zwrócił się w jej stronę.
    -Gdzie macie apteczkę? -zapytał zdenerwowany, nie chcąc na ślepo szukać jej po szafkach.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  10. -Aish! No świetnie.. -westchnął ciężko, widząc jak dziewczyna osuwa się na podłogę.
    -Pełen pakiet po prostu. Brakuje, żeby tu jeszcze ktoś wbiegł i powiedział że budynek się pali. -mruknął pod nosem sam do siebie, sięgając po apteczkę. Szybko ja odpakował, brudząc ją przy okazji krwią i sycząc cicho z bólu. Do głęboko rozciętej rany przyłożył parę gazików lekarskich, po czym całość niedbale owinął parokrotnie bandażem, zawiązując go mocno na koniec. Nie chciał się teraz skupiać na ranie, w końcu od tego się nie umiera. Nachylił się nad nieprzytomną dziewczyną, nie wiedząc do końca do ma zrobić.
    -Hej..Słyszysz mnie? -dotknął niezakrwawioną dłonią kilkukrotnie jej policzka, pytając jak skończony idiota. "Przecież to wiadomo, że Cię nie słyszy kretynie. Nie widzisz, że zemdlała?" Może i miał wredny charakter, ale nie był bezduszny (choć wiele osób go za takiego uważa) Wsunął delikatnie dłoń pod jej plecy, oraz drugą pod jej kolana, podnosząc ją powoli z podłogi. Starał się być ostrożny, żeby nie wyrządzić nieznajomej dodatkowej krzywdy. Postanowił zanieść ją do gabinetu lekarskiego, licząc że będą mieć jakieś sole trzeźwiące, które postawią ją na nogi. Idąc wzdłuż korytarza, budził zainteresowanie resztki uczniów, którzy zostali po zajęciach w szkole. Dało się słyszeć wśród nich szepty niedowierzania, jakoby to Shin miał komukolwiek pomóc. Przecież to taki zimny drań, który potrafi kogoś słownie dręczyć bez mrugnięcia okiem ani chwili zawahania. "No i masz, zaraz zaczną gadać, że mięknę na starość." Nic dziwnego, przecież nigdy nikomu nic pomógł, ale też nikt przy nim nigdy nie zemdlał, nie połamał się czy też nie skaleczył. Wiadomo, że gdy chodzi o zdrowie to ciężko przejść obojętnie. Shin też człowiek, sumienie swoje ma. Kopnął nogą lekko w drzwi, by ktoś od środka mu otworzył, po czym po chwili wszedł z dziewczyną na swoich rękach do wnętrza gabinetu.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  11. [Ależ oczywiście, że nie mam Ci tego za złe! Miłego wieczorku Tobie również! :3]

    Shin bez słowa skinął głową w geście skłonienia się w stronę pielęgniarki, która gwałtownie poderwała się na ich widok. Czując dłoń na swojej klatce piersiowej, spojrzał odruchowo w dół.
    -Witam wśród żywych. -jego niski i oschły ton głosu sprawiał, że atmosfera w powietrzu była dość ciężka oraz mocno kontrastował do jego pomocnego czynu względem dziewczyny. Powoli odstawił ją na ziemię, przytrzymując nieznajomą przez chwilę w talii dla pewności, że nie osunie się ponownie na podłogę, a jeśli tak, to żeby sprawniej ją złapać. Gdy jednak stabilnie stanęła na nogach, zabrał dłonie i odsunął się od niej odrobinę. Wyjaśnił pielęgniarce, że zemdlała i że dla bezpieczeństwa, ktoś powinien sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
    -To? To nic, zwykłe rozcięcie. Zagoi się. -wyjaśnił, trzymając klamkę drzwi, jak gdyby szykował się do wyjścia, kiedy starsza kobieta pytała o jego ranę. Bandaż umorusany krwią, która przebiła się przez ilość gazików wymagał zmiany, a skaleczenie dezynfekcji lecz uparty Shin stawiał opór tłumacząc, że to drobnostka.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  12. Chcąc już nacisnąć na klamkę, Shin spojrzał w stronę dziewczyny, która złapała go za dłoń. Zmarszczył brwi, krzywiąc się lekko ze zdziwienia. "Chyba ten gest ją wiele kosztował bo zaczerwieniła się, jakby było tutaj nie wiadomo jak gorąco." Nie spodziewał się, że ona również będzie chciała go powstrzymać. "A ja sądziłem, że ta nieśmiałość całkowicie zmroziła ją w miejscu. Widać w wielu sprawach się mylę i codziennie dowiaduje się o tym na nowo." Początkowo chciał gwałtownie zabrać dłoń, którą trzymała i wyjść. To byłoby bardzo w jego stylu, w końcu nikt mu nie będzie mówił co ma robić. Poza tym jest typem, który nie lubi gdy ktoś zwraca na niego uwagę, poza muzyką oczywiście. Nie był do tego przyzwyczajony, dlatego właśnie często jego reakcją było odwrócenie się na pięcie i rzucenie jakiegoś niemiłego tekstu na do widzenia. Jednakże bez słowa, zwrócił wzrok w stronę pielęgniarki, siadając na krześle nieopodal. Kobieta rozwinęła jego bandaż, przeglądając ranę.
    -No no, ładnie się załatwiłeś. Jakbyś biegał z tym bez opatrunku, to skończyłoby się zakażeniem. -pouczyła go pracowniczka, przemywając skaleczenie. Mimo, że dezynfekcja sprawiała mu w jakimś stopniu ból, starał się tego nie okazywać poprzez grymas i utrzymać swoją kamienną twarz.
    -Dziękuje. -odparł w stronę pielęgniarki, bez jakichkolwiek emocji, wstając z miejsca po założeniu nowego opatrunku. Następnie spojrzał na panią od omdleń, przyglądając się jej chłodnym wzrokiem przez chwilę.
    -Wracaj do akademika, skończę tam sprzątać. -Oznajmił, sugerując że powinna odpocząć, po czym wyszedł z gabinetu, chcąc wrócić do sali chemicznej.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  13. Shin próbował nie zwracać kompletnie żadnej uwagi na idącą koło niego młodą kobietę. Nie miał jej nawet jak spławić, skoro nic do niego nie mówiła, a między nimi panowała niezręczna cisza zmieszana z chłodem bijącym od chłopaka. Z jednej strony jego natura kazała mu ją spłoszyć, a z drugiej był ciekaw jej wyjątkowo mocnej nieśmiałości, pod którą pewnie chowała wszelkie emocje i myśli.
    -Nie mówiłem Ci, żebyś poszła do akademika? -Milutko jak zawsze. Co miał do stracenia? I tak miał opinię dupka i gbura, więc nikogo jego złośliwość nie powinna dziwić. Dostrzegł jednak w dziewczynie determinację, ewidentnie chciała mu coś udowodnić. Zaimponowało mu to w pewnym stopniu, więc przymknął oko na to, że idzie przy nim bez słowa, zupełnie ignorując to co do niej mówił.
    -Aish i jak tu z Tobą rozmawiać? -wycedził przez zęby, wkładając zdrową dłoń do kieszeni. Wszedł do sali pierwszy, nie patrząc na to, że powinien przepuścić ją w przejściu. Zostawił jedynie otwarte drzwi za sobą. Nie był zły, ani zirytowany. Wręcz przeciwnie, bił od niego spokój. W końcu nie miał o co się złościć na dziewczynę, a tak naprawdę powinien być jej wdzięczny za zatrzymanie go w gabinecie. Szkoda, że jednak nie potrafił tego przyznać. Mimo milczenia, wpadł jako pierwszy na zaplecze, składając i chowając pokrwawioną apteczkę oraz spłukując swoją krew z umywalki zupełnie tak, jakby śpieszył się by nie musiała tego oglądać i aby przypadkiem znowu nie zakręciło jej się w głowie. Uświadamiając sobie, że z opatrunkiem na ręce ciężko będzie mu myć szkło, wyrzucił resztki tego potłuczonego, żeby zapobiec nowym skaleczeniom po czym wrócił na chwilę z powrotem do sali po kilka ostatnich fiolek.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  14. Odnosząc resztę fiolek, położył je w umywalce. Chowając arogancje do szafy, pozwolił sobie pomóc bez zbędnych komentarzy i nieprzyjemności. Widząc, że dziewczyna poszukiwała ścierki, złapał za jedną z nich, wyciągając dłoń w jej stronę. Bez słowa przekazał jej kawałek materiału, jednakże przyglądał się jej dość uważnie.
    -Dziękuje. -przerywając ciszę odezwał się tonem już bardziej spokojnym niż oschłym. Należało powiedzieć chociaż tyle, w końcu dzięki niej ma nowy opatrunek, a też mimo jego aroganckiego zachowania przyszła mu pomóc. Dziwiło go to, w końcu zawsze gdy spławiał dziewczynę, te odwracały się na pięcie i odchodziły, a ona uparcie nie dała się przegonić, mimo że nie powiedziała ani słowa odkąd wyszli z gabinetu. Może też stąd właśnie jego delikatna zmiana w zachowaniu. Zachowywała się inaczej niż kobiety, które odprawiał z kwitkiem oraz inaczej niż te które zapędzał w swoje sidła. Bo tak naprawdę i panie z pierwszej kategorii, jak i z drugiej traktował przedmiotowo. Teraz może i było to wyłącznie jedno słowo, okazał odrobinę empatii. Co zdziwiło nawet jego samego.
    Złapał za drugą ścierkę, chcąc pomóc. Zaczął kolejno wycierać ścierki i odkładać je na wyznaczone miejsce. Jednocześnie zastanawiał się, co tak bardzo blokuje dziewczynę, że uparcie milczy. Choć wolał milczenie, niż nadmierne gadanie mu nad głową.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  15. Miło było zobaczyć jej uśmiech, poza paniką, która ciągnęła się za nią niczym kula u nogi. Z pewnością w codziennym życiu to milczenie było kłopotliwe. W końcu na zajęciach trzeba się odzywać, dyskutować z rówieśnikami czy też wykładającym przedmiot. Najbardziej nie dawał Shinowi spokoju fakt, że nie był w stanie dopasować jej do żadnej kategorii. To był jeden z jego problemów. Wieczne kategoryzowanie ludzi. Dzielenie ich na tych złych i dobrych. Na tych, którymi łatwo może manipulować i tych, przy których musi się bardziej postarać. Na tych, którzy przynoszą mu korzyści i tych, którzy są "bezużyteczni". A teraz miał przed sobą osobę, nie wpisującą się w żaden sposób w jego schematy. Wzbudzało to jego ciekawość. Gdy skończyli sprzątać, zwrócił się do dziewczyny.
    -Shin. -przedstawił się, jak to miał w zwyczaju wyłącznie nazwiskiem, jednocześnie powoli wyciągając dłoń w jej stronę. Zdał sobie sprawę, że nie wie nawet jak się nazywa jego nieśmiała towarzyszka do sprzątania.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  16. [Hej, hej! Aktualnie mam urlop i mnie nie ma, ale obiecuję pomyśleć nad wątkiem, kiedy wrócę do domu, czyli jakoś w poniedziałek. Do tego czasu pamiętaj, żeby przypomnieć Mochi w niedzielę, o twojej prośbie dotyczącej kolejnej postaci~]

    » Daehyun Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  17. Zabrał dłoń, widząc że samym przedstawieniem wyjątkowo ją speszył. "Suzy, dość nietypowe imię dla Koreanki."
    -Odezwałaś się, uznaje to za sukces. -odparł, mogłoby się wydawać lekko gardząco, aczkolwiek czuć było pod tym szczyptę szczęścia.
    -Skończyliśmy robotę, wiec teraz naprawdę idź do akademika. -mruknął, zarzucając swoją torbę, którą rzucił wcześniej w kąt, na ramię.-Czy tam gdziekolwiek chcesz, wszystko jedno. -Obojętność w jego przypadku było jak drugie imię. Zwykle to on był tym, który mało mówi, ale że przy Suzy to ona bije rekordy małomówności, był zmuszony powiedzieć więcej niż dwa słowa. Kierował się do wyjścia, chcąc bez pożegnania opuścić sale. Wrócił się jednak w ostatniej chwili, zupełnie jak gdyby czegoś zapomniał.
    -Gram wieczorami w kawiarni koło wydziału przyrodniczego. Wpadnij kiedyś, jak nie będziesz miała planów na wieczór. -zaproponował, o dziwo łagodnie nie zgrywając śmiertelnie poważnego. "Pewnie i tak nie przyjdzie, skoro przy jednej osobie tak panikuje. No ale cóż, chciałem być miły." Ciężko w końcu być gburem przez 24 godziny. Zostawiając dziewczynę samą, zwrócił się ponownie do wyjścia.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  18. [Pewnie, o tym właśnie myślałam! :D]

    Kolejny wieczór spędzony w kawiarni. Joonyoung uważał granie w tym miejscu za równie wartościowe, co występy na scenie. Tutaj przez kameralność i możliwość nawiązania większej ilości interakcji ze słuchaczami czuł, że może przekazać więcej jako artysta. W końcu muzyka była dla niego absolutnie wszystkim. Żadnego człowieka nigdy nie potraktował tak, jak traktuje śpiew czy granie. Witając się z kolegami z zespołu, złapał za gitarę o intensywnie czerwonym kolorze. W kawiarni o tej porze ludzie zbierali się głównie po to, żeby go posłuchać. Co schlebiało artystycznej stronie Shina. Usiadł na wysokim stołku z instrumentem na kolanach, zaczynając rozmowę z publicznością, wykazując się przy tym ogromną charyzmą. Tu opowiedział jakąś historię związaną z muzyką, tutaj przytoczył jakąś anegdotkę. Widać było, że dobrze się czuje w tym co robi i jest to jego powołaniem. Gdy jednak jego "story time" przeminął, spoważniał na twarzy poprawiając mikrofon oraz układając palce na gryfie gitary.
    Zaczynając grać, zamknął oczy wsłuchując się dokładnie w każdą pojedynczą nutę. Swoim mocnym, niskim wokalem bez problemu wyciągał poszczególne dźwięki. Możliwe, że tak wiele osób przychodziło go oglądać, by sprawdzić, czy Joonyoung naprawdę zachowuje się inaczej na scenie. Ciekawscy zastanawiali się, jak z takiego zimnego drania może wydobyć się szczypta emocji. Dlatego też zajmowali miejsca wlepiając wzrok w frontmana, jednocześnie słuchając jego śpiewu. Dziwnym było, skąd tak nieczuła na innych osoba, potrafi ułożyć tak różnorodne teksty. Widać było, że dusił wszelkie myśli i uczucia w muzyce. Patrząc po jego mimice, wydawał się być zupełnie innym człowiekiem. Grobowy wyraz twarzy był przyozdobiony uśmiechem. Raz szerszym, a raz bardziej delikatnym. Zupełnie jakby grając przebywał z ukochaną osobą. Budziło to zdziwienie wśród mężczyzn i fascynacje wśród kobiet. Ale tak naprawdę dla Shina liczyło się tylko to, że miał w dłoniach gitarę, a przed ustami mikrofon. Nie zwracał uwagi na to, że ludzie lubią plotkować o jego występach, a z drugiej strony to też napędzało jego karierę. W pewnym momencie rozejrzał się po sali, lustrując wzrokiem każdy stolik. Zauważył znajomą mu dziewczynę siedzącą przy jednym z nich. "A jednak." Był zaskoczony, ale jednocześnie cieszył się, że przyszła. Aczkolwiek, jak zwykle zachował to dla siebie. Po zakończeniu, podszedł do jej stolika, ciągnąc za sobą spojrzenia innych osób siedzących w kawiarni.
    -Suzy, nie sądziłem że przyjdziesz, ale dobrze, że jesteś. -Muzyka łagodzi obyczaje, więc chwilowa uprzejmość, była wynikiem zadowalającego występu sprzed chwili.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  19. Już u starożytnych milczenie było uznawane, za wyrażenie zgody, a więc skoro nasza nowa znajoma nie wyraziła żadnych obiekcji, poprowadziłam szanowną wycieczkę na najbliższy przystanek tramwaju. Sama poszłabym pieszo, wybierając jakiś skrót przez bezdroża parku, ale nie byłam pewna, czy Suzy wyrobi około półgodzinny spacer do miasteczka, a potem jeszcze włóczenie się po jego ulicach.
    Dla mnie długie wędrówki to nic wielkiego. Już jako dziesięcioletni szkrab wymykałam się z domu i włóczyłam się całymi dniami pieszo po uliczkach najpierw swojej dzielnicy, a potem zapuszczałam się w sąsiednie, aż potrafiłabym trafić z buta w dowolne miejsce w Tokio. Nic dziwnego, ze przez te dwa miesiące wyspę już dawno zlazłam wzdłuż i wszerz i utworzyłam sobie w głowie jej mapę. Soming się mi czasem dziwi, ze potrafię trafić w każde najdziwniejsze miejsce, ale to nic niezwykłego, naprawdę.
    Wsiedliśmy do tramwaju, zajęliśmy jakieś miejsca z tyłu wagonu i pojechaliśmy w wielką podróż pełną przygód. Stara "bimba" pogruchotała najpierw pod szkołę, z której jeszcze docierały dźwięki tej tak głupiej, że aż śmiesznej piosenki, potem pod uniwerek, potem pod akademik studenciaków, po drodze gdzieś jeszcze pod basen, bibliotekę i wreszcie dotelepała się do pętli w miasteczku. Wysiedliśmy i oczywiście pojawiło się pytanie zasadnicze: gdzie teraz?
    -Yah, może skoczymy do "arkady", pograć w jakieś gry? - zaproponował So, którego już zaczynało nosić. Przez całą drogę dzieciak był dziwnie cichy, pewnie uciekając w swoją krainę wyobraźni, więc kiedy wrócił do trybu normalnego, odrabiał to za dziesięciu.
    -Myślałam raczej o tym, by najpierw zajrzeć do tego... jak to jest po koreańsku... sklepu z używanymi książkami - wybrnęłam opisowo określając o co mi chodzi, bo potrzebne słowo uparcie nie chciało mi się przypomnieć. - Albo do centrum handlowego.
    -Ale nuda... Daj spokój, w arkadzie mają nowe maty taneczne. Ponoć genialne. Obiecywałaś, że kiedyś pójdziemy je wypróbować - Ten dzieciak nie dawał się przekonać.
    -No dobra. Suzy, ty decyduj gdzie pójdziemy najpierw - zwróciłam się do nowej koleżanki, bo wiedziałam, ze gdybym miała się dalej sprzeczać z Somingiem, znowu mogłoby to trwać dłuuuugo. - Księgarnia z książkami z drugiej ręki, galeria handlowa, arkada z ponoć niesamowitymi grami, cukiernia i kawiarnia w jednym, czy jeszcze coś innego?

    Jiyuu & So

    OdpowiedzUsuń
  20. Brak odpowiedzi Suzy wydał się Joonyoungowi z początku zupełnie normalny. Ostatnio też nie mówiła dużo. "Mówić do niej, to jak mówienie do ściany." pozwolił sobie w myśli nawet na drobną złośliwość. Stał nad nią z lekko zadziornym wyrazem twarzy, arogancko trzymając dłonie w kieszeni, jak to miał w zwyczaju. Sądził, że wszystko jest w porządku. Nikt przecież nie chciał zrobić jej krzywdy. Nie było podstaw do tego, żeby coś mogło być nie tak, a jednak. Przyglądając się dziewczynie przez dłuższą chwilę, dostrzegł w jej zachowaniu coś dziwnego. To był inny rodzaj milczenia. O wiele bardziej przerażony, szukający wyjścia z sytuacji, zakładający najgorszy z możliwych scenariuszy. Widząc napływające do jej oczu łzy, uśmiech zszedł z jego twarzy. Zrozumiał, że to nie jest jej typowe zachowanie. Shin rozchylił usta, chcąc coś powiedzieć, jednakże zanim zdążył to zrobić Suzy podniosła się z miejsca opuszczając szybko kawiarnie, uciekając. Zgromadzeni ludzie zaczęli wodzić za nią wzrokiem, a gdy zniknęła, patrzyli pod sobie plotkując.
    -Co to za teatrzyk? Niedojrzała jakaś. -dało się, jak dwie koleżanki obgadują Suzy, zaraz po jej wyjściu. Co sprawiło, że krew w żyłach Shina zaczęła się gotować.
    -Strasznie, powinna się cieszyć, że chciał w ogóle do niej podejść, a zachowała się żałośnie. -"Za kogo oni mnie uważają, do cholery? Od kiedy moje powitanie trzeba traktować jako zaszczyt?"
    -Żałośnie? To mało powiedziane, powinno być jej wstyd. -opryskliwość kobiet, drażniła Joonyounga z każdą sekundą coraz bardziej.
    -To takie zgorzkniałe słodkie idiotki, jak mają się czego wstydzić, a nie ona. -warknął, patrząc na nie z odrazą i niesmakiem. Może i był chamem, ale miał honor. Nie mógłby patrzeć, jak ktoś tylko pozornie silniejszy, napędza się strachem innych.
    -Wbijcie to sobie do tych pustych umysłów bo "zachowałyście się żałośnie". -Zakończył swoją wypowiedź poważnym i stanowczym tonem, cytując na koniec słowa jednej z nich. Skutecznie uciszył tym resztę osób obecnych w kawiarni. Zarzucił na siebie czarny dość elegancki płaszcz, nie bawiąc się nawet w zapinanie go. Następnie chwycił za kurtkę Suzy, gwałtownie ściągając ją z oparcia krzesła, o mało co go nie przewracając. Wyszedł w popłochu na dwór, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Szybko zastanowił się, która droga do akademików jest najkrótsza. "Bo gdzie miałaby pójść...Jak sie chować to najlepiej we własnym pokoju." Biegnąc wręcz, miał nadzieje, że wpadnie na nią w połowie drogi. "Jak mogła tak wybiec i to bez kurtki..." Shin zaklnął pod nosem, szukając jej wzrokiem gdzie tylko się da.
    -Suzy! -krzyknął, na jej widok, jednocześnie przyśpieszając tempa w jakim się przemieszczał. Podświadomie sam się wystraszył. Jego sumienie go tknęło, mówiąc mu żeby upewnił się, że jest bezpieczna. Złapał ją mocno za nadgarstek, chcąc zatrzymać.
    -Zwariowałaś?! -cóż za subtelność. -Przecież to nie jest bezpieczne, tak wybiegać. -Widząc jej przerażenie, uznał że typowe dla niego teksty, mogą wyłącznie pogorszyć sytuacje. "Kretynie, uspokój ją najpierw bo cała się trzęsie." Skrytykował siebie samego w myślach. "Właściwie to nie wiem czy trzęsie się z zimna czy ze strachu...pewnie i jedno i drugie.." przyciągnął ją delikatnie, za trzymany nadgarstek, żeby stanęła odrobinę bliżej niego. Zwolnił uścisk, powoli zabierając rękę, przy czym palcami lekko musnął jej dłoń. Nałożył na ramiona Suzy kurtkę, którą ze sobą dzierżył.
    -Przeziębisz się. -mruknął, z poważnym wyrazem twarzy. Widząc jej załzawione, pełne paniki oczy westchnął ciężko. -Aigoo, no już. -"Jesteś tragiczny w pocieszaniu ludzi." -Nie płacz, a tym bardziej nie uciekaj bo i tak Cię dogonię. -"To też nie jest zbytnio pocieszające, goniący ją gbur i cham, to pewnie ostatnie czego sobie życzy, próbuj dalej."
    -Weź głęboki oddech, już jest ok. Widzisz, dookoła tylko ja tu jestem. -rozłożył ramiona, w tym samym czasie rozglądając się dookoła. "Już lepiej nic nie mów, serio."

    ~*~
    [Drama jest zawsze dobra.]

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  21. [No to jestem! Chciałaś wątek z Dae, jo? Miałaś jakiś konkretny pomysł albo chęć? Bo troszkę mało mamu punktów zaczepnych, ale jeśli miałabyś coś ciekawego, to możnaby zaaranżować im spotkanie w jakiś wyjątkowy sposób. Na razie widzę tylko, że mieszkają oboje na pierwszym piętrze w akademiku ;; ]

    » Dae Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Dobry *^*
    No to pomyślałam, że skoro Lily jest taką zołzą to mogła by Suzy jakoś obrazić przy większej ilości osób, czy też jakoś wyśmiać. Chyba, że masz lepszy pomysł? ]

    Lily

    OdpowiedzUsuń
  23. Westchnął ciężko, gdy usłyszał przeprosiny. Sam nie wiedział, jak ma się zachować, przecież normalnie olałby sprawę i nawet nie zawracałby sobie głowy, żeby za kimś biec. No właśnie, więc dlaczego teraz stał przed nią zamiast siedzieć z zespołem? Możliwe, że poczuł impuls lecz z drugiej strony, jest przecież kompletnie nieczułym człowiekiem. Choć tak na dobrą sprawę, skoro Suzy jest zupełnie inna, niż osoby którymi się otaczał, to może również jego zachowanie uległo zmianie.
    -Nie przepraszaj mnie. -rzucił od niechcenia, oschle jak zawsze. Gdy jednak dziewczyna spojrzała mu w oczy, widząc jej łzy, przygryzł wargę unosząc wzrok na rozgwieżdżone niebo. Wzdychając ponownie, wrócił do niej spojrzeniem. Uciekała od niego wzrokiem gdzie tylko się dało. "No i co ja mam z nią zrobić teraz...? Przecież nie zostawię jej tak tutaj, aż tak bezduszny nie jestem."
    -Chodź. -wycedził, łapiąc ją za nadgarstek tym razem bardziej delikatnie, ciągnąc za sobą w stronę akademika. Postanowił zabrać ją do siebie. "Nie powinna być teraz sama, w zimnie też nie możemy stać, a do kawiarni nie wrócimy bo to chyba oczywiste."
    -Przemarzłaś, musisz się ogrzać i napić czegoś ciepłego. -brzmiał poważnie, raczej nie przyjąłby odmowy gdyby takową otrzymał. Nie odwrócił wzroku w jej stronę ani razu, patrząc cały czas przed siebie. Widać było, że jest zdenerwowany. Był zły na siebie, za to że ma problemy ze zwykłym okazywaniem empatii.
    -Odprowadzę Cię potem, spokojnie. -dodał po chwili, przerywając ciszę. W końcu nie pozwoliłby jej wracać do swojego akademika samej późniejszym wieczorem.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. Przez całą drogę Shin nie odezwał się ani słowem. Przeważnie nie mówił zbyt wiele, uznawał że warto wypowiadać się tylko, gdy chce się przekazać coś ważnego lub kiedy ktoś siędo nas zwraca. Nie okazywał uczyć słowami, ani gestami, jak to ludzie mają w zwyczaju. On wyrażał je muzyką. Melodia i teksty mówiły za niego, dlatego on sam na codzień milczał w wielu przypadkach. Gdy dotarli do akademika i stanęli przed drzwiami, wyciągnął z kieszeni kartę by móc je otworzyć.
    Tym razem puścił ją przodem lecz pewnie tylko dlatego, że zamknął za nimi drzwi.
    -No już, nie stój tak w przedpokoju. -wymamrotał pod nosem co miałobyć chyba jednoznaczne z zaproszenie do rozgoszczenia się.
    -Usiądź gdzieś. -nakazał, kszątając się po pokoju względnie go porządkując. Jego pokój wyglądał jak małe studio. Gitary miał poukładane na specjalnym stojaku, każda miała swoje miejsce. Obok stał mały wzmacniacz. Na półkach miał wiele płyt, głównie ze względów kolekcjonerskich. Na biurku miał nawet mikrofon, którego używał w razie jakby wpadł mu do głowy jakiś pomysł na piosenke i potrzebowałby ją szybko nagrać. Ujmując całość ogólnikowo, jego cztery ściany przepełnione były sprzętem potrzebnym do jego pasji. Joonyoung ewidentnie czegoś szukał, w końcu wyjął z szafy duży kocyk, podając jej go by się nim okryła.
    -Co chcesz do picia?-zapytał, wlepiając w nią wzrok wyczekując odpowiedzi.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  26. [Spoko, w razie czego następnym razem zacznę się szybciej upominać ;)]

    "Poważnie? I ty Brutusie przeciwko mnie?", pomyślałam, gdy mała poparła wariacki pomysł So, który dla odmiany aż podskoczył z radości i pogratulował koleżance świetnego gustu. Mattaku. Może przynajmniej będzie miał dobry wpływ na tą szarą myszkę i się przy nim trochę rozkręci.
    -Okay! No to, proszę szanownej wycieczki, lecim do arkady. - cóż, demokratyczna decyzja grupy była taka, nie inna, więc trudno, chociaż nie mam ochoty na hałaśliwe towarzystwo w tym przybytku fanów gier wszelakich. A zresztą może być całkiem zabawnie, tylko muszę się trochę wyluzować i znaleźć moje stopery do uszu... Okay, nie mam stoperów, ale przecież nie będę się przejmować, skoro dzieci mają taką frajdę.
    Przeszliśmy kolorowymi uliczkami miasteczka do mieszczącej się na parterze jednej z malowniczych kamieniczek, sympatycznie gwarnej arkady. Mieszanina wesołych głosów, jakiejś muzyki, dziwnych dźwięków z różnych gier, a to imitujących odgłosy śmigających samochodów formuły 1, a to strzały z jakiegoś super-lasera do złowrogich ufiaków, chcących zaatakować staruszkę Ziemię, a to jeszcze jakieś bliżej nieokreślone piski, wszystko zlewające się w jeden, kakofoniczny, zwariowany szum.
    Rozejrzałam się wokół, nie bardzo wiedząc w ogóle za co się zabrać, ten zgiełk mnie z lekka ogłupił, ale So jakby nagle znalazł się w swoim żywiole już podchodził do jakiegoś ustrojstwa do "łowienia" pluszaków. Za szybką jeden na drugim leżały stosy różnych miśków, króliczków i innych maskotek, dużych, małych, we wszystkich możliwych kolorach, aż od tego całego majdanu oczopląsu dostawałam.
    -"Upoluję" wam pluszaki. Jestem w tym mistrzem, mówię wam! - przechwalał się Soming, a ja coś czułam, że szykuje się faktycznie... interesujący popis - Chcesz któregoś konkretnego, Suzy? - zapytał uprzejmie.

    Jiyuu & Soming

    OdpowiedzUsuń
  27. -A Ty znowu głową w chmurach, tak? -Zauważył, że dziewczyna dokładnie lustruje wzrokiem jego gitary i pozostałe przedmioty powiązane z jego pasją.
    -Pytałem się, co chcesz do picia. -westchnął ostentacyjnie, jakby zirytowany jej brakiem uwagi. Czekając na jej odpowiedź, oparł się o biurko, krzyżując dłonie na piersi i posyłając jej wyczekujące spojrzenie.
    -Każda z nich jest inna. Może to dziwne, ale decyzja na której będę grał danego dnia, zależy od mojego humoru. Dobieram gitary bardzo staranniej, o wiele staranniej niż ludzi, którymi się otaczam. -Nagle przerwał ciszę dość zaskakującymi słowami. Zaskakującym w tym, że nie zdarza mu się opowiadać o swoim nastawieniu do muzyki bez wcześniej zadanego pytania. Chciał się z nią tym podzielić, ale tak naprawdę nie wiedział jaki miał w tym cel. Może po prostu chciał by wiedziała o nim coś więcej.
    -Nie zdążyłem Ci tego powiedzieć zanim wybiegłaś, ale pięknie dziś wyglądasz. -Specjalnie wyczekał moment, w którym Suzy podniosła wzrok, by móc jej to powiedzieć prosto w twarz.
    -No, nie wiem jak Ty, ale ja nie będę czekał na Twoją odpowiedź do końca stulecia i idę zrobić sobie herbaty, jak w końcu się namyślisz na co masz ochotę to mi powiedz. -mówiąc to wyszedł na chwilę do kuchni.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  28. Przytaknął, spoglądając na nią kątem. Włączył czajnik i czekając aż woda się zagotuje, przygotował kubek dla siebie i Suzy. Zastanawiał się w międzyczasie nad tym po co tak właściwie jej to wszystko mówi. Wychowany na aroganckiego samotnika, nie odczuwał nigdy potrzeby podzielenia się z innymi swoimi przemyśleniami. A jednak coś rozwiązało mu język, gdy dziewczyna wykazała zainteresowanie jego gitarami.
    -Nie powinienem? -odwrócił się do niej, posyłając jej pełne niezrozumienia spojrzenie marszcząc przy tym lekko brwi.
    -Czego nie powinienem? Jak już coś powiesz to nie można Cię zrozumieć. -westchnął ciężko, zalewając wrzątkiem herbaty.

    ~*~

    Joonyoung

    [Wiesz co, nie myślałam o przenoszeniu Joonyounga bo mam w planach dwie dziewczynki, ale też szkoda mi wątku więc jeśli miałabyś ochotę, możemy go dopisać poza blogiem, mailowo na przykład. :3 ]

    OdpowiedzUsuń
  29. [Pewnie, pewnie! :D hwangsoeyouxg@gmail.com ]

    OdpowiedzUsuń