wtorek, 6 stycznia 2009

you don’t want to see me again I thought I could get you again



Powtarzający się schemat. Środek nocy, nie mogę spać. Uczę się na zajęcia, zasypiając z nosem w książkach. Chciałabym zasnąć, a nie mogę. Nie dlatego, ze mam mnóstwo nauki, a dlatego że się boje. Boje się o człowieka za ścianą. Boje się, że gdy tylko pójdę spać, on obudzi się i znowu będzie płakał, szukał tabletek, krążył z kąta w kąt po całym domu. Boje się tak bardzo przegapić moment, w którym będzie mnie potrzebował, choć on tak naprawdę nigdy nie chce mojej pomocy. Brzydzi się mną, uważa za jeden z powodów, dla którego jest mu źle w życiu. Mój własny braciszek, który kochał mnie ponad wszystko. Teraz widzi we mnie wroga, a ja próbuje być jego strażnikiem przez 24 godziny, każdego dnia.

O uszy obija mi się znajomy dźwięk, którego tak bardzo nienawidzę, a doświadczam prawie każdej nocy. Rzewny płacz i zawodzenie. Pośpiesznie odsuwam się do biurka, biegnąc do jego pokoju, żeby uspokoić go zanim wpadnie w histerie. Wchodzę do pokoju powoli, żeby go nie spłoszyć. Siedzi na podłodze, zalewając ją łzami. Ten obraz stał się moja codziennością, każdego dnia patrzyłam, jak osoba, którą kocham najmocniej stacza się do stanu, w którym nie ma nawet siły wstać by skończyć swój marny w jego przekonaniu żywot. Sama chcę płakać, ale nie mogę. W końcu muszę być dla niego oparciem.

-Już dobrze, Wooyoungie, jestem tutaj. -Siadam naprzeciw niego, uśmiechając się jak gdyby nigdy nic. Nie odpowiada. Nie patrzy na mnie. Zamilkł lecz łzy nadal spływały po jego policzkach.
Przytulam go do siebie mocno. Jego głowa spoczywa na moim ramieniu, a ja czuje jak przygniata mnie ciężar jego ciała, które bezwładnie na mnie opadło. Czuje jak łzy Wooyounga moczą moja koszulkę, a ja nie mówię nic, dając mu się uspokoić, jedynie głaszczę go mierzwiąc lekko jego włosy.

W końcu odpycha mnie od siebie, mocno, dość boleśnie. Ok, jeszcze nie jest najgorzej. Nie poddaje się.
-Odejdź Sooyoung, nie chcę Cię widzieć na oczy. -Odraza i niesmak w jego głosie, kłują mnie prosto w serce. Nie daje tego jednak po sobie poznać. Przytulam go znowu. Wyrywa się. Nie jestem w stanie go utrzymać w swoich objęciach.
-Powiedziałem, że masz się ode mnie odwalić, tak?! Zabieraj te łapska! -Wzdycham ciężko, wiedząc że jeśli go zostawię, to będzie tylko gorzej. Ponownie wyciągam do niego dłonie, on jednak łapie za moje i tak już posiniaczone nadgarstki, trzyma je mocno, wręcz nieco je wykręcając. Spuszczam wzrok, przygryzając wargę. Nie mogę teraz płakać.
-Wooyoung. -mój głos był stanowczy, ale i smutny zarazem. -To boli. -podniosłam wzrok, patrząc mu prosto w oczy, czując że moje mimo starań również się zaszkliły.

Puścił mnie, wpadając w histeryczny płacz. Widziałam, że się poddał. Nie da rady już bardziej stawiać oporu. Przyciągnęłam go do siebie, trzymając w objęciach jak największy skarb. Jak wszystko co mam w życiu. Siedzieliśmy tak do rana, a on płakał, przysypiając w końcu ze zmęczenia w moich ramionach. Miałam ochotę krzyczeć. Dać ujście całej złości, winie, jaką siebie obarczałam, smutkowi, ale najbardziej chciałam krzyczeć z bezradności. Z tego jak bardzo nie potrafiłam mu pomóc. Ani ja, ani rodzice, ani lekarze, ani leki. Przez to, jak nie mogłam znieść tego, że patrzę jak go tracę.


Nagle to otworzyłam oczy, rozglądając się po pomieszczeniu. Leżałam w swoim łóżku w akademiku, oddychając jak po przebiegniętym maratonie, a to był kolejny koszmar, który nawiedzał mnie co jakiś czas. Czułam pot spływający z mojego czoła i łzy lejące się po moich policzkach.

Czułam ogromną chmurę złych wspomnień, gęstniejącą nad moją głową. Wiedziałam, że nie zmrużę już dziś oka.


________
tytuł: Crucial Star - Fall

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz