piątek, 18 listopada 2016

Through black of day, dark of night, we share this paralyze

KWON JI MIN 

Idąc po parku, szkolnym dziedzińcu czy przemieszczając się po kawiarni sprawiasz, że spojrzenia innych uczniów na tobie lądują. Ubrany w ciemne spodnie, najczęściej z dziurami nie tylko na kolanach, kraciastą lub jeansową koszulę, luźną koszulkę bądź bluzę oraz ciężkie, ciemne glany. Kolczyki w uszkach, po trzy w każdym, jasne włosy, często zafarbowane szarą szaponetką, kilkanaście sporych pierścionków na krótkich palcach. Wzbudzasz ciekawość i zainteresowanie. Podoba ci się to, bo wiesz, co o tobie myślą. A to wcale nie są za bardzo przychylne zdanie. Anarchia. Brudas. Satanista. Gbur. Cham. Ten co na cmentarzu odprawia czarne msze i ten, który tanim winem popija koty złożone w ofierze. Słysząc to lub też wyczytując z wyrazu twarzy innych, masz ochotę się śmiać. Nikt cię nie zna, nie mają pojęcia jaki naprawdę jesteś, co przeżyłeś, ile blizn zdobi twoje ciało, ani, że ich ulubiona szkolna maskotka, która rozbawia tłumy na przeróżnych wydarzeniach, to właśnie ty. Nie masz jednak zamiaru ich uświadamiać, ci, którzy będą chcieli sprawdzić czy plotki są sprawdzą, podejdą, porozmawiają, poznają. Mimo wesołego usposobienia nie jesteś nachalną czy otwartą osobą. Całkowicie potrafisz otworzyć się tylko w towarzystwie grupy swoich przyjaciół, dla których jesteś tym kleikiem, który trzyma was razem, tą puchatą kulką, dzięki której się śmieją i która poprawia im humor, nie ważne jak wiele nieszczęść ich spotkało danego dnia. Jednak ty nie lubisz mówić im o sobie. Nie lubisz mówić, że kiedyś bałeś się wychodzić z łóżka, w obawie, że spotkasz swojego ojca. A raczej mężczyznę, który zapłodnił twoją matkę. Matkę? Jaką matkę? Często zadajesz sobie to pytanie, bo czy można nazwać tak kobietę, która odwraca wzrok za każdym razem, gdy ojciec wyjmuje bat lub pas i rozdziera skórę syna niejednokrotnie do krwi? Czy można tak nazwać osobę, która zamiast porozmawiać, podaje bandaż i bandany lub pieszczochy, by pozakrywać poranione nadgarstki? Nie. Niestety nie mogłeś się poskarżyć. Nikt  by ci nie uwierzył. Co? Ten sławny aktor, który tyle uśmiecha się podczas wywiadów? Który tak ogromną miłością darzy swoich fanów? Jak to? Ta piękna modelka, która pomimo sędziwego jak na tą profesję wieku, dalej widnieje na wielu okładkach szmatławców i magazynów? Chłopcze, powinieneś dziękować za taką rodzinę, a nie wymyślać głupie historyjki wyciągnięte z rozżalonych postów na Tumblrerze! Tak... To za każdym razem mówiłeś do swojego odbicia w lustrze, gdy nachodziła cię szalona myśl o zwrócenie się o pomoc. Raz próbowałeś zakończyć to cierpienie i co usłyszałeś? Zepsujesz wszystko, nic niewarty kundlu. Jak zwykle ciepłe słowa z pełnych ust mamy, które odziedziczyłeś. Nie mogłeś wyłamać się, nie mogłeś stworzyć rysy na tej idealnej fasadzie idealnej rodziny. A szkoła GBS była dla ciebie jak wybawienie. Spakowanie walizek zajęło ci godzinę. Nie mogłeś się doczekać, pierwszy raz w życiu byłeś naprawdę szczęśliwy. Więc czemu miałbyś do tego wracać? Trzymasz w sobie to wszystko, ukrywasz, choć inni widzieli poranione ręce. Zawsze żartowałeś, nigdy nie odważyłeś się na wyznanie. Jesteś za słaby, za bardzo wyuczony milczenia. Jak pies. Jak kundel. Jak nic nie warty przybłęda. Jednak kto, widząc cię, pomyśli, że taki chłopak może skrywać taki sekret? Obcy wolą cie unikać, a twojej paczce przyjaciół wystarczy, że jesteś wesołym misiem, który doprowadza ich do łez śmiechu. Uciekasz. Stworzyłeś imitację, iluzję, bajkę. Nie jesteś wesoły. Twoje dłonie to pokazują. Każdy problem kończy się rozcinany na bladej skórze, w zimne dni przykrywany materiałem ubrania, w cieplejsze pieszczochą do łokcia. Nikt nie widzi, nikt nie pyta.  
 A ty już jesteś dawno martwy. 
 19 lat ♥ 02.03.1997 ♥ pokój 205, drugie piętro klasa taneczna + koło wokalne ♥ dodatkowe relacje

What I've felt, what I've known 
Sick and tired, I stand alone


_____________________________________________
Hello --> hell o xDD
Metallica - Unforgiven II w podstronie Sad but true.

100 komentarzy:

  1. [Cześć, mój przyjacielu! Skoro już czekasz na wąteczek, a impreska sie jeszcze nie zaczeła, to ja się zgłaszam! Myśl nad czymś, bo ja nie mam czasu xd
    A wgl to wiesz, że kocham Jiminka, prawda? <333]

    » Alex Huang «

    OdpowiedzUsuń
  2. [Okejka, to Alex może do niego przyjść. Jakby ci się chciało zacząć, to bym była w niebie cnie xd
    A i dziena za pokój, kiedyś to wpisze do karty~]

    » Alex Huang «

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witaj, Smoku! x^^x
    Ja ogólnie uwielbiam skrzypce, pasują do każdego typu muzyki, są przecudowne :<< I na razie to myślę, że współlokatorka nie byłaby złym pomysłem, więc jakby nadarzyła się okazja, to chętnie skorzystam! :>
    A do wątku jestem zawsze chętna, tylko nie bardzo mam pomysł, jakby się poznali. Może Seo podebrałaby mu jego ulubione miejsce gdziekolwiek (park, jakieś miejsce w budynku) i Jimin starałby się ją wygonić, ale ona wolałaby zostać i skończyłoby się na tym, że przez jakiś czas dzielą ulubione miejsce. XDD Może ty masz pomysł na tę znajomość? ;;; ]

    Seoyeon

    OdpowiedzUsuń
  4. [<3333 Wiem, to zdjęcie to jedno z moich ulubionych i chociaż nic nie wnosi do karty, koniecznie musiałam je gdzieś wcisnąć XD To zaczynam~ <3]

    Niektórzy jego znajomi mówili, że imprezy były jego żywiołem oraz środowiskiem naturalnym, bo tam zdawał się czuć najlepiej i pozwalać sobie na jeszcze więcej, niż zazwyczaj - osobiście, wcale się z tym nie zgadzał. Nie tylko imprezy były jego żywiołem; Hoseok był przecież wszędzie, a należąc do tej szkoły trudno było się z nim ani razu nie spotkać, czy przynajmniej nie przepleść swoją ścieżkę przez tą jego. Zdawałoby się, że czasami był w dwóch, trzech miejscach na raz, że wszędzie było go pełno, a w każdym miejscu, które odwiedzał, dobitnie dawał znać o swojej obecności. Z takimi pokładami energii, oczywiście nie zawsze pozytywnej, trudno byłoby się dziwić, że należał do elity najbardziej popularnych w tej placówce, a dodatkowo do największych czarnych charakterów szkoły.
    W plotkach, które puszczali jego znajomi było jednak ziarenko prawdy: czarnowłosy skłamałby, gdyby powiedział, że imprezy wcale nie należały do jego ulubionych zajęć. Dyskoteka, która była do dyspozycji dla uczniów może i nie była szczytem jego marzeń, bo zdążył już zobaczyć w swoim krótkim życiu lepsze miejsca, ale wcale nie było tragicznie, a on nie miał zamiaru wybrzydzać ani odmówić, gdy tylko usłyszał o kolejnej imprezie organizowanej w tym właśnie miejscu. Podtrzymywanie reputacji jednak zobowiązywało, a pomiędzy tymi przyjemnymi obowiązkami znajdowało się także uczęszczanie na takiego typu uroczystości.
    Wybrał się z paroma znajomymi ze swojej najbliższej grupy przyjaciół, tą, z którą trzymał się praktycznie cały czas na terenie szkoły oraz poza nią. Ubrał się starannie, co w jego słowniku oznaczało głównie to, aby wyglądać zarówno pociągająco, jak i niebezpiecznie, co, nieskromnie mówiąc, wcale nie przychodziło mu z wielkim trudem: wystarczyły odpowiednie ciuchy, akcesoria, starannie ułożone włosy i ta sama tożsamość, którą nakładał na swoją - wcale nie należącą do brzydkich - twarz każdego ranka przed wyjściem ze swojego pokoju akademickiego. Poza tym wiedział doskonale, że gdy tylko dostałby do dłoni szklankę z alkoholem, tak naprawdę nie potrzebowałby niczego więcej.
    Był na imprezie zaledwie paręnaście minut, ale muzyka zdążyła już na dobre wbić mu się do żył, co wcale nie było dziwnie ze względu na to, jak bardzo zżyty był z nią na co dzień. Bujając się w jej rytm, popijał jakiegoś drinka i rozmawiał z trójką znajomych, podczas gdy stali razem przy barze i Jeo rozglądał się dookoła po obecnych osobach, z nieukrytą satysfakcją zauważając, jak duża ich część peszyła się lub odwracała wzrok pod naporem jego kociego, badawczego spojrzenia. Czuł, że dzisiaj miał ochotę na coś więcej, czymkolwiek by to miało być. Po prostu coś, co rozkręciłoby ten wieczór i nie sprawiłoby, że dołączyłby on do listy wieczorów imprez takich sobie, niegodnych jakiegoś szczególnego miejsca w jego pamięci. Tego wieczoru musiał coś zrobić. Takie decyzje w jego wykonaniu miewały naprawdę przeróżne efekty i konsekwencje.
    Upłynęło parę chwil, gdy nagle jeden z jego znajomych zwrócił uwagę na resztę ich paczki, która właśnie zmierzała w ich stronę. Hoseok podparł się jednym łokciem o blat baru, przyglądając się im uważnie, podczas gdy się do nich zbliżali. Jego wzrok był zarazem subtelny, jak i ostry, zdający się przelatywać każdego z osobna na wylot, wcale tego nie ukrywając, a wręcz przeciwnie, podkreślając to jeszcze bardziej, jakby chciał dać im do zrozumienia, że obserwował ich ciała oraz najmniejsze poruszenia. Jak drapieżnik.
    - Co tak późno? - rzucił pytaniem w przestrzeń, przechylając lekko głowę na jedną stronę.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  5. [A ja przychodzę dopiero teraz, bo wczoraj było mi już za późno na pisanie :P Dziękuję za miłe słowa odnośnie karty, mam nadzieję, że Zośka się tu odnajdzie. A co do zaproszenia, to skorzystam. Wymyślajmy! :)]
    Sophie

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy tylko usłyszał usprawiedliwienie na temat ich spóźnienia, Hoseok przeniósł wzrok na najniższego z grupy, Jimina. Srebrnowłosy chłopak dołączył do ich paczki już trzy lata temu, ale z samego początku Jeo nie wierzył, że ktoś taki jak on mógłby dłużej wytrzymać w takim towarzystwie, a szczególnie w jego towarzystwie. Był przekonany, że chłopak prędzej czy później odpadłby, może znalazłby sobie jakieś inne kółko znajomości, a to wszystko ze względu na jego charakter. Chłopak był zdecydowanie tym uroczym w ich grupie, tym, który ciągle się przyklejał i do wszystkich się tulił, ale nikt nigdy nie miał serca go za to skarcić czy odmówić mu uścisku, bo po prostu był na to zbyt słodki. Taki efekt miał swoje działanie także na samym Hoseoku, który może nie zmieniał się przy nim w najmilszą i najbardziej życzliwą osobą na świecie, bo zachowywał całkowicie swój typowy charakterek, ale mimo tego czuł, że w stosunku do niego był lepszy, mniej więcej w ten sam sposób, jak działo się to z tymi najbliższymi osobami z grupy. Bo chociaż na początku czarnowłosy mocno w to wątpił, Jimin prędko wkręcił się w ich towarzystwo, nawiązał ze wszystkimi przyjaźnie i stał się niepodważalną częścią tej grupy. Nawet Hoseok bardzo lubił jego obecność, która potrafiła czasami załagodzić między nimi niektóre sprawy i po prostu była tym klejem, który trzymał ich razem, gdy coś było nie tak i gdy te najgorsze charaktery się ze sobą zderzały, powodując chaos.
    Mężczyzna parsknął cichym śmiechem, gdy młodszy zaczął się usprawiedliwiać; objął go jednym ramieniem i przycisnął lekko do siebie, gdy chłopak splótł ręce na jego szyi i spojrzał mu w twarz. Hoseok zrobił to samo, aby móc ocenić jego wygląd na ten wieczór. Nie było to jednak żadnym elementem zaskoczenia, bo Jimin zdecydowanie był urodziwy, należał do tych lepiej wyglądających z ich grupy. A tego wieczoru jego skóra wydawała się gładka i nieskazitelna, miała przyjemny odcień i niemalże błyszczała się pod naporem kolorowych świateł dyskoteki; Jeo zwrócił także uwagę na mocno podkreślone cieniami oczy, a stamtąd jego spojrzenie mimowolnie opadło także na pełne, pulchne usta chłopaka, a następnie na jego ciepłą, smukłą i zmysłową szyję. Hoseok przesunął językiem po swoich wargach, jakby aby pokazać swoją aprobatę, po czym uśmiechnął się ostro jednym kącikiem ust.
    - Opłacało się - potwierdził, dodając do tego lekkie poruszenie głową, podczas gdy jego dłonie zsuwały się w dół po plecach Jimina, gładząc je lekko. - Wyglądasz zajebiście, kociaku - mruknął pociągająco, żartobliwie wykonując taki gest, jakby miał go ugryźć w szyję, ale tak wcale go nie dotykając. Poczuł jednak bliżej mocny zapach perfum chłopaka, który już od jakiegoś czasu wypełniał jego nozdrza.
    Hoseok zakończył uścisk, jednak już chwilę później zarzucił Jiminowi jedną rękę dookoła ramion i przycisnął go do swojego boku, w drugiej dłoni wciąż trzymając szklankę z alkoholem. Pomachał nią niby groźnie w stronę reszty towarzystwa, wskazując ich jednym palcem.
    - Zabraniam wam poganiać go, gdy Jiminnie siedzi w łazience i robi się na bóstwo, zrozumiano? Przynajmniej teraz mam na co patrzeć, bo widząc tylko wasze mordy mam ochotę się upić i wymazać ten obraz z pamięci, a on daje mi trochę ulgi - rzucił udawanym, wkurzonym tonem, po czym wszyscy się zaśmiali, gdy Jeo uszczypnął lekko jeden z uroczych policzków Jimina. Następnie wcisnął mu swoją szklankę z drinkiem do dłoni, nakazując, aby się napił.
    - Zaczęliśmy pić bez was, ale wiem, że szybko nadrobicie - rzucił.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  7. [Okej, to niech zareaguje tak, jak powinna zareagować jego postać. Ciekawie będzie. XDD Zaczynamy?]

    Seoyeon

    OdpowiedzUsuń
  8. Od jakiegoś czasu myślałem nad tym, jak mam do niego podejść i to wszystko naprawić. Wiem, że wcale się nie kłóciliśmy, ale zupełnie przestałem się do niego odzywać. Właściwie, to na wszystkich się zamknąłem, tylko drużyna słuchała moich okrzyków na boisku, ale nawet do nich w szatni nie bardzo się odzywałem. Co nie zmienia faktu, że czułem się winny. Jimin przez swój wygląd, sposób ubierania się i to, czego słucha, postrzegany jest przez ludzi jako opętany czubek, odprawiający czarne msze. Omijają go szerokim łukiem, ignorują (chociaż w sumie to się rzadko zdarza, bo to on częściej ignoruje ich) i obgadywują. A ja w ostatnim czasie ignorowałem go chyba bardziej niż ktokolwiek. Ale nie chciałem się z nim spotkać. Właśnie dlatego, że w rzeczywistości jest kochanym człowiekiem i znając samego siebie musiałbym mu wszystko opowiedzieć, a to nie było takie proste. Nie mogłem. Coś we mnie, w środku mnie blokowało i jakoś nie czułem potrzeby, żeby to w sobie zwalczać. Chciałem po prostu być sam i mieć święty spokój. Pierwszą osobą, z którą rozmawiałem poza boiskiem odkąd Hope umarła, była ta przewodnicząca samorządu w liceum. Chociaż ciężko to nazwać rozmową. W sumie wypowiedziałem może cztery zdania - to ona głównie mówiła. I może właśnie dlatego, stoję teraz przed drzwiami do pokoju 205 w akademiku liceum. Ale nawet w tym momencie, kiedy wystarczy wyciągnąć rękę do przodu i zapukać, wciąż się waham. A co jeśli pęknę? Do tej pory bardzo ładnie mi szło ignorowanie smutku. Dopuki o tym nie myślałem, wszystko było w porządku.
    Kuźwa, zawsze wiedziałem, że im więcej się myśli, tym więcej się tworzy problemów...
    Przygryzłem wargę, oddychając głęboko przez nos.
    Chcę go tylko przeprosić, nie chcę, żeby widział jak beczę.
    Może... załatwię to szybko. Może ominę prawdziwy powód, to wtedy nie przypomni mi się, że ciągle boli...
    Zapukałem do drzwi na tyle głośno, by przebić się przez muzykę, która grała w środku. Potem opuściłem głowę i wsadziłem ręce do kieszeni. Przez chwilę tak stałem i nic się nie działo. Pomyślałem, że pewnie nie usłyszał, więc podniosłem wzrok spod przydługawej grzywki na tę dechę przede mną i zapukałem znowu. A raczej przywaliłem dwa razy pięścią. Tak dla pewności. Nie po to zmagałem się ze sobą kilka dni pod rząd, żeby teraz być ignorowanym przez tego gnojka.
    Jak zaraz nie otworzy, to przysięgam, że sobie pójdę i teraz na poważnie się na niego wypnę...

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  9. Za namową starszego, wszyscy skierowali się w stronę barmana, aby złożyć nowe zamówienia i naprawdę rozkręcić tą imprezę. Hoseok podążył za nimi wzrokiem, uprzednio informując jednego ze znajomych, jakiego dokładnie drinka miał zamówić dla niego, bo było to raczej oczywiste, że czarnowłosy nie przystałby na tylko jednym. Nie był tym, który upijał się do nieprzytomności, a później pół nocy spędzał rzygając w publicznej toalecie, bo dobrze znosił alkohol, ale uwielbiał czuć to rozluźnienie oraz pewną wolność ducha, którą przynosiły mu trunki.
    Właśnie w ten sposób, Jeo znalazł się sam na sam z Jiminem, jeśli nie licząc innych osób z ich szkoły, które od czasu do czasu przechodziły nieopodal lub za ich plecami. Centralną myślą w głowie Hoseoka wciąż było to, aby coś stało się tego wieczoru właśnie w tym miejscu, żeby nie było tak nudno, nijak i bez żadnego wyrazu.
    Spoglądając na swojego towarzysza, zaśmiał się z rozbawieniem na jego słowa, obserwując szklankę przez niego trzymaną. Czy to naprawdę można było uznać za opiekowanie się? Hoseok nie był w stanie ocenić, takie po prostu było jego zachowanie w tym towarzystwie, które bądź co bądź nieco różniło się od tego, jaki był przy innych ludziach. Odczuwał chyba pewne pojęcie wspólnoty i jedności, którego efektem były właśnie takie nie do końca przemyślane gesty, które jednak mogły mieć pewne znaczenie, o którym nawet on sam nie wiedział.
    - Po prostu chcę, żebyś się upił, młody - odparł, pstrykając go lekko palcami w nos. - Przyda ci się trochę rozrywki. Poza tym, przy mnie nikt nie ma prawa być całkowicie trzeźwy.
    Tak się usprawiedliwiając, przeciągnął się nieco i robiąc to, całkowicie nie przypadkiem jego wzrok padł na tyłek Jimina. Musiał przyznać, że tego wieczoru chłopak faktycznie wyglądał jakoś szczególnie starannie, jakby niesamowicie się z czegoś cieszył i na coś niecierpliwie czekał. Bardzo dobrze się prezentował i zdawał się eksponować wszystkie atuty, jakie miał, które nie ograniczały się do ładnej buźki i kocich oczu, bo Kwon posiadał też niesamowity, cudowny tyłek. Chyba jeden z najlepszych, jakie Hoseok kiedykolwiek widział i mężczyzna raczej nie przegapiał ani jednej okazji, aby od czasu do czasu sobie na niego soojrzrf. Ten sam tyłek tego wieczoru był doskonale podkreślony przez obcisłe spodnie, przez które niemalże nie można było powstrzymać się przed pokusą, aby soczyście uderzyć go otwartą dłonią. Jeo nawet nie postarał się ukryć, że właśnie na tą część ciała chłopaka spojrzał - nigdy przecież tego nie robił, nawet z nieznajomymi, a co dopiero z bliskimi przyjaciółmi.
    - Masz w planach kogoś dzisiaj wyrwać? - zapytał się pół żartem, pół serio. - Wyglądasz tak, jakbyś przygotował się na jakiś porządny flirt, i nie tylko - mówiąc tak, szturchnął go łokciem w bok z jednoznacznym spojrzeniem, po czym puścił mu oczko. - Jakby co, zawsze mam przy sobie gumki, więc jeśli będą ci potrzebne, wiesz kogo wołać.
    Po przemyśleniu swoich słów, zaśmiał się i ponownie spojrzał na chłopaka.
    - To, że nie chcę abyś zaraził się jakiś świństwem też uznasz za opiekowanie się? - rzucił.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  10. - Pft, chciałbyś - prychnął na wzmiankę o wykorzystywaniu, przewracając przy tym teatralnie oczami.
    Nie, żeby Hoseok odrzucał całkowicie podobny pomysł: nie stronił przecież od przypadkowego seksu i przygód na jedną noc, a Jiminowi nie brakowało przecież niczego, aby Jeo nie mógł się z nim przespać. Tak naprawdę, czarnowłosy nigdy wcześniej o tym konkretnie nie pomyślał, ale... Jimin był wręcz idealny na okazjonalny, niezobowiązujący seks, bo trafiał całkowicie w gusta starszego, ale ten raczej nie miał w zwyczaju szukać przygód oraz podobnych doznań pośród swoich najbliższych przyjaciół. Odkąd zerwał ze swoim eks i zmieszał go z błotem na pożegnanie, nie był zainteresowany nikim na dłużej, niż na parę godzin spędzonych w łóżku, ani nie miał ochoty na jakiekolwiek starania czy próby wyjścia poza tą konwencjonalną granicę, jaką był seks. Ale może właśnie tego było mu trzeba? Może właśnie to coś na co miał ochotę tego wieczoru, aby nie było nudno, miało być właśnie czymś takim?
    Podążył wzrokiem za dłonią Jimina, gdy ten sięgnął do jego tylnej kieszeni, nie mając najmniejszego zamiaru go zatrzymać. Chłopak wyciągnął jedną z trzech prezerwatyw, które Hoseok miał prawie zawsze przy sobie i pomachał mu jedną przed twarzą. Opierając głowę o dłoń, a łokieć o blat baru, Jeo uśmiechnął się lekko pod nosem, obserwując zabawne zachowanie młodszego.
    - Jeszcze będziesz kiedyś chciał, żeby hyung do ciebie przyszedł - rzucił groźnie, jakby z przestrogą. Często gdy rozmawiał z Kwonem w podobnych sytuacjach odnosił wrażenie, że ten z nim flirtował, ale nie zwracał na to zbyt dużej uwagi i zazwyczaj po prostu grał w to samo. Nie przeszkadzało mu to, czasami bywało też zabawnie i tak czy inaczej było to zabawną alternatywą do tego, jak chłopak ciągle się do niego kleił i przytulał.
    Srebrnowłosy jednak oblepił go łapkami już chwilę później, mocno się do niego tuląc, na co Hoseok jedynie położył jedną dłoń na jego biodrze. Może jeszcze ktoś ich tutaj zobaczy i pomyśli, że Jeo wcale nie jest tym twardym typkiem, za jakiego się podaje, ale jakimś gównianym sentymentalistą. Tego nie miał w planach.
    - To nie prawo natury, tylko wykorzystywanie - odparł rozbawiony, jednak jego oczy zaświeciły się na nowo, gdy tylko usłyszał propozycję młodszego. O tak, to dopiero brzmiało jak dobra zabawa. Hoseok uwielbiał mieć kontrolę, a Jimin w tej sytuacji podawał mu ją jak na złotej tacy. Czarnowłosy nie spodziewał się od niego aż tak odważnej propozycji, ale może po prostu nie do końca rozumiał, w co mógł się wpakować z kimś takim, jak Hoseok.
    - Naprawdę? - zapytał się, od razu zaczynając rozglądać się po sali w poszukiwaniu idealnej ofiary. - Nie wierzę, że mam ci wybrać kogoś, żeby mu przez ciebie stanął, ale wcale nie narzekam - wymruczał z pewnym rozbawieniem w oczach, które szybko przemykały przez obecne tu osoby. Ale zanim kogoś wyznaczył, do głowy wpadł mu jeden, ważny warunek, chociaż sam nie wiedział, skąd on się wziął. Spojrzał na Jimina. - Ale żeby było zabawniej, masz gościa porządnie rozpalić, ale później odmówić mu czegokolwiek, na co będzie miał ochotę, jasne? - rzucił, śmiejąc się pod nosem. - A jeśli będzie się narzucał, hyung już o tym pomyśli i mu przypieprzy.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet sama nie wie, jak tu dotarła. Po prostu pewien dzień poświęciła na odkrywanie terenów szkoły, żeby w nagłej sytuacji wiedziała, dokąd się udać. Tym sposobem znalazła park*, a właściwie pewne miejsce znajdujące się w nim. Niewielka ławeczka stojąca przed małym stawem, którego wredni ludzie nazywają „kałużą”. To miejsce miało swój urok. Seoyeon zdążyła już zrobić milion zdjęć temu miejscu, nawet zainspirowało ją to do skomponowania krótkiej piosenki na fortepianie. Czuła od niego dobrą energię, ale miała wrażenie, że przechadzają się tu smutni ludzie. Ona nie była smutna, nigdy w tym miejscu, więc czy możliwe było to, że ktoś inny lubił tu przebywać?
    Po lekcjach znowu się tam wybrała. Nie spotkała zbyt wielu ludzi po drodze, z nikim nie rozmawiała. Miała pewien pomysł na skomponowanie jakiejś melodii, więc chciała znaleźć się tam jak najszybciej. Niewielka ławeczka i „kałuża” działała cuda na jej wyobraźnię.
    Gdy tam dotarła, natychmiast wyjęła notesik i ołówek ze swojej torebki. Usiadła wygodnie i zaczęła nucić melodię sprawdzając, czy będzie dobrze brzmiała. Wyobrażała ją sobie na skrzypcach, potajemnie udawała, że na nich gra. To pomagało jej się skupić nad tym zadaniem.

    Seoyeon

    OdpowiedzUsuń
  12. [Hej, dzięki ^^
    Jasne,że na jakiś wątek to jak na lato... Może coś z anime by się wykombinowało? Może Jiyuu w przypływie jednego ze swoich "genialnych" natchnień przebrałaby się w jakiś cosplay i biegałaby po kampusie zbierając podpisy chętnych pod założeniem w szkole klubu mangi i anime? I by Jimina też zahaczyła?]

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy urok Jimina na niego działał? Skłamałaby, gdyby powiedział, że nie, bo chłopak podobał mu się pod względem fizycznym, a raczej odpowiadał wręcz wszystkim osobistym kanonom piękna Hoseoka oraz wszystkim jego wymaganiom - pod względem fizycznym oczywiście, bo Jeo raczej nie miał w zwyczaju zwracać jakąkolwiek uwagę na wnętrze. Naprawdę nie brakowało mu niczego, a jednak z jakiegoś powodu mężczyzna nigdy nie miał jakiejś dobrej motywacji, aby zastanowić się nad tym jednym faktem głębiej. Ale może właśnie teraz przyszedł na to czas? Do tej pory wszystko to, co Kwon mówił i robił spychało go właśnie do tego punktu, jakby ktoś tam na górze od dawna już to wszystko zaplanował dla czarnowłosego i z premedytacją zachciał wywołać u niego drobny mętlik w głowie. Ale cóż, mogło wyjść przecież całkiem zabawnie.
    Nie odpowiedział na tamto pierwsze pytanie, ale za to bezczelnie wbił wzrok w twarz oraz profil srebrnowłosego, który z pewną koncentracją przesuwał wzrok po sali wypełnionej ludźmi. Gdy chłopak znowu się do niego odezwał, Jeo zaśmiał się, po części także z kpiną w tonie swojego głosu.
    - Nie pozwalam ci, bo jesteś na niektóre rzeczy jeszcze za młody - zakpił. - Nie będę nikomu wysyłał takiego dzieciaka prosto do łóżka, bo nic bym na tym nie zyskał. Odezwij się znowu, jak trochę podrośniesz i nie będziesz musiał stać przy mnie na palcach - tak mówiąc, położył jeden palec na środku klatki piersiowej Jimina i pchnął go nieco do tyłu. To wystarczyło, aby chłopak stracił równowagę i musiał zrezygnować ze stania na palcach, aby dorównać starszemu wzrostem.
    - A tak na serio, tak po prostu będzie zabawniej - wyjaśnił wreszcie, zerkając w stronę ich znajomych, którzy powoli się do nich zbliżali. - Jeśli chcesz, możesz jakoś rzucić moim nazwiskiem w obronie własnej. Świetnie będzie, jeśli ten koleś przyjdzie do mnie z pretensjami. Mam ochotę na trochę akcji i dramy.
    Chwilę później jeden z przyjaciół wcisnął mu szklankę do dłoni, co skutecznie uciszyło go na parę chwil, podczas których po prostu rozkoszował się alkoholem i obserwował poruszających się ludzi. Rozmowa w grupie ponownie mocno się ożywiła, gdy nagle Hoseok nachylił się nad Jiminem i wskazał mu jakiegoś typka siedzącego na jednej ze skórzanych kanap poza parkietem. Jeo znał go dobrze. Był to koleś z jego drużyny koszykówki, który cholernie go wkurwiał i cały czas starał się wbić na jego miejsce kapitana mimo tego, że nie miał do tego żadnych kwalifikacji. Miał u Hoseoka sporo na pieńku.
    - To może ten? - mruknął młodszemu do ucha. - Ten idiota nie błyszczy inteligencją, ale mam nadzieję, że nie będziesz jakoś szczególnie wybredny.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie zareagował jakoś szczególnie na komentarze Jimina, widząc, że ten po prostu się z nim zgrywał, jak zresztą robił często. Mimo tego, że nic nie powiedział, odczuł w swoim wnętrzu pewną irytację, która raczej nie pojawiłaby się, gdyby nie chodziło akurat o tego gościa. Hoseok go po prostu nie znosił i wcale nie przypadkowo wybrał właśnie jego jako ofiarę srebrnowłosego, chociaż z o wiele większą przyjemnością zająłby się nim osobiście. Wierzył jednak, że Kwon rozprawiłby się z nim równie przyjemnie i ufał, że chłopak doprowadziłby dla niego tą misję do skutku.
    Wszystko zaczęło się zgodnie z planem, chociaż z samego początku Hoseok nie obserwował tak uważnie rozwoju akcji, która na ten moment była po prostu powolna i nudna. Rozmawiał głównie ze swoimi znajomymi, od czasu do czasu zerkając w stronę Jimina, po części aby upewnić się, że wszystko było z chłopakiem w porządku, a po części aby dowiedzieć się, czy wszystko rozgrywało się tak, jak Jeo tego sobie zażyczył. Gdy czarnowłosy zauważył, jak chłopak z jego drużyny zaczął kłaść swoje łapska na Jiminie, spodziewał się, że ten za moment przerwałby całą tą scenę i upokorzyłby go w jakiś sposób przy wszystkich, ale... wcale nie miało się tak stać.
    Hoseok zerknął w ich kierunku akurat w odpowiednim momencie, aby zobaczyć, jak Jimin wrednie się do niego uśmiechał, a następnie pokazywał mu środkowy palec i rozsiadywał się na kolanach nieznajomego. Mina zdecydowanie zrzedła Jeowi, który zmarszczył mocno brwi i zacisnął dłoń na swojej szklance. Nie mógł się powstrzymać i odwrócił natychmiast wzrok, czując rosnącą w sobie niepowstrzymaną irytację. Nie potrafił patrzeć na to, jak blisko Jimin był z tym idiotą, bo coś aż skręcało go w środku i sprawiało, że po prostu czuł się źle, jakby miał się zaraz porzygać. Odwrócił się plecami w stronę tamtej kanapy, popijając swojego drinka ze znajomymi i starając się nie myśleć o tym, co działo się za nim, mimo tej cholernej złości, którą odczuwał w swoim wnętrzu. Jimin zrobił to specjalnie, co do tego nie było żadnych wątpliwości, a Hoseok był gotowy mu przypieprzyć, aby zrozumiał, jaki wielki błąd popełnił.
    Niestety, wcale nie było łatwo zignorować zaistniałą sytuację, bo gdy tylko reszta towarzystwa także zauważyła, co działo się nieopodal nich, zaczęli to głośno komentować i dopingować Kwonowi w jego podrywie, rozmawiając o tym, jak odważnie wyjechał naprzód ten, który z nich wszystkich wydawał się najbardziej nieśmiałym ogniwem. Niektórzy zaczęli nawet gwizdać tak, jakby byli na stadionie lub na jakimś koncercie, a gdy nawet znajomy, z którym dotychczas rozmawiał Hoseok, zaczął paplać mu na ten temat i gdy każdy z ich grupy cieszył się z tego przedstawienia, oprócz chyba jednego chłopaka, czarnowłosy zdecydował, że nie miał zamiaru dłużej tego znosić.
    Odwrócił się, znowu spoglądając w stronę srebrnowłosego i to, co zobaczył wystarczyło, aby przekonał się do swoich racji. Jimin siedział na kolanach tego idioty, a raczej niemalże na nim leżał, ten macał jego tyłek i przylegał do niego swoim kroczem, podczas gdy namiętnie się całowali, a raczej zacięcie wymieniali zarazkami w miejscu publicznym. Patrząc na to w jednej sekundzie Hoseok zrozumiał, co tak bardzo mu przeszkadzało. Przecież ten skurwysyn od tego momentu chwaliłby się wszystkim, że udało mu się poderwać Jimina, który wcale nie był byle jaką zdobyczą; powtarzałby to przed wszystkimi i traktowałby go jak jakieś pieprzone trofeum, a sytuacja byłaby jeszcze gorsza, gdyby między tamtą dwójką doszło do czegoś więcej. A Jeo nie znosił myśli o tym, aby ktoś inny chwalił się Kwonem tak, jak on dotychczas to robił ze swoimi poprzednimi zdobyczami. Do tej pory przecież to właśnie on trzymał go blisko siebie jako przyjaciela i to nie miało się w jakikolwiek sposób zmienić. Tylko on miał do tego prawo, jeśli chodziło o jego najbliższych znajomych, a w szczególności o Jimina, który był takim smakowitym kąskiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedział doskonale, że musiał to wszystko przerwać, zanim sytuacja stałaby się jeszcze gorsza. Odwrócił się już tylko na moment, aby jednym łykiem dokończyć swojego drinka i odstawić szklankę na blat, do dłoni biorąc od jednego ze stojących obok kumpli tą jeszcze pełną; nie zważając na nic, swoim typowym, cholernie pewnym siebie krokiem ruszył w stronę tamtej kanapy. Chwycił mocno Jimina za materiał jego koszulki, jednym brutalnym ruchem odciągając go do tyłu, przerywając ten obleśny pocałunek i wciąż go ciągnąc zmuszając chłopaka do tego, aby zszedł tamtemu z kolan. Czarnowłosy nie miał zamiaru słuchać jakiegokolwiek sprzeciwu, teraz to on rządził. Bezceremonialnie chlusnął napojem ze szklanki, którą trzymał w dłoni, prosto w twarz siedzącego, zdezorientowanego chłopaka, upuszczając na niego naczynię oraz rzucając w jego stronę parę kąśliwych obelg. Zaślepiony przez własną złość, wcale nie puścił Jimina i pociągnął go stanowczo za sobą, nie licząc się z jego zdaniem i nawet nie myśląc o tym, że chłopak mógłby wydać z siebie słowo sprzeciwu. Nie było nawet o tym mowy.
      Dopiero gdy oddalili się o parę kroków, Hoseok szarpnął nim nieco mocniej w swoją stronę, patrząc mu prosto w twarz i wcale nie ukrywając tego, jak bardzo był wkurwiony, a wręcz przeciwnie.
      - Co ty, kurwa, odwalasz?! - warknął w jego stronę, cały czas trzymając go w swoim żelaznym uścisku i nie okazując ochoty na to, aby prędko go puścić. - Miałeś zamiar zacząć się z nim pieprzyć jak jakaś dziwka na tamtej kanapie? Rób co tylko w chuja chcesz, ale jeśli myślisz, że robiąc mi na złość dobrze na tym wyjdziesz, to nawet nie wiesz, jak kurewsko się mylisz.

      Hoseok

      Usuń
  15. [Cieszę się, ze Ci się pomysł spodobał. :) Raczej Jiyuu słucha plotek... i pewnie dlatego by podeszła od tak, bo by się chciała przekonać, czy w nich jest część prawdy i jeśli tak, to jaka... a przy okazji zdobyć poparcie dla "słusznej sprawy". No, ale to już taki drobiażdżek... Kto zacznie?]

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepełniony swoją złością, Hoseok nie zwracał najmniejszej uwagi na swoje otoczenie ani na nic innego, co nie byłoby Jiminem i tym, jak ten cholernie wkurwił go tym, co przed chwilą się wydarzyło. Gdyby chłopak w tym właśnie momencie zapytał się go, dlaczego dokładnie tak bardzo się zdenerwował, nie potrafiłby tego usprawiedliwić mimo tego, że w głębi siebie dokładnie wiedział, co było tego powodem: teraz był jednak niemalże zamroczony całą swoją wściekłością, że nie widział poza nią niczego. Istniała ona w nim pod kształtem wielkiego ognia palącego się na samym środku jego klatki piersiowej, ciasno umieszczonego pomiędzy jego organami wewnętrznymi, paląc je i raniąc go od środka. Było to ucieleśnienie tego chaosu, który zawsze panował nad jego życiem.
    Nie zwracał najmniejszej uwagi na to, że srebrnowłosy próbował się mu wyrwać. Nie puściłby go w tym momencie za nic w świecie, bo musiał mieć chociaż złudne poczucie, że miał nad nim kontrolę, że mógł o nim decydować i kierować nim tak, aby żadne jego zachowanie nie szło przeciwko jego osobistym wymaganiom, tak, jak to sprzed chwili. Z prawdziwymi iskrami ognia w swoich oczach, patrzył chłopakowi prosto w twarz i wyszukiwał na niej czegoś, co mogłoby go opanować; nie znalazł jednak nic, bo Jimin zdawał się być niemalże jego zwierciadłem, tak samo wkurwiony zaistniałą sytuacją, co on.
    Słowa, który padły z ust Kwona dały mu dużo do zrozumienia. Naprawdę dużo. Doczyniły się one do tego, aby ogień we wnętrzu Hoseoka się powiększył, ale subtelnie, stopniowo, powoli zmierzając w stronę eksplozji, która miałaby się wydarzyć dopiero za jakiś czas. Jeo nie zawsze działał od razu. Jeo czasami dawał sobie trochę czasu, aby zaatakować w najmniej spodziewanym momencie, stworzyć iluzję chwilowego spokoju, pokazać także, jak bardzo wytrzymały był i jak mocno potrafił stać przy własnych racjach - nawet, jeśli w międzyczasie mógł sobie uświadomić, że były one inne od tych, które założył na samym początku.
    Ale tym razem, słowa Jimina dały mu dużo do zorumienia. Hoseok nie zapomniałby o nich. Hoseok nigdy nie zapominał.
    - Spieprzaj z powrotem do niego, obaj jesteście siebie warci - warknął agresywnie, chociaż nieco bardziej opanowanym tonem, tym samym celowo ignorując poprzednie słowa Jimina co do tego, aby starszy nie wydawał mu rozkazów. Robił to mimo tego, że wcale nie chciał, aby chłopak go posłuchał. Nie chciał, żeby ten wracał do tamtego idioty. Wciąż trzymając go za koszulkę na środku jego klatki piersiowej, odepchnął go mocno do tyłu i wreszcie go puścił, przeczesując po tym jedną dłonią włosy, a następnie wskazując chłopaka jednym palcem, w całkowicie nieprzyjaznym geście.
    - Ale później nie waż się do mnie wracać, ani jutro, ani nigdy - ostrzegł go. - Ja nie zapominam słów, Kwon.
    Odwrócił się na pięcie, sięgając do jednej z kieszeni po paczkę papierosów i kierując swoje kroki w stronę tylnego wyjścia. Dał Jiminowi możliwość wyboru.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  17. – Nosi mnie tylko kreatywność – mruknęła z zamkniętymi oczami. Po krótkiej chwili odetchnęła głęboko i spojrzała na chłopaka. Uśmiechnęła się miło i przesunęła się, aby zrobić mu miejsce. – Ta „kałuża” jest naprawdę inspirująca. Wiesz, że skomponowałam tutaj moją pierwszą melodię? To miejsce jest wspaniałe, chociaż mam wrażenie, że przychodzą tu smutni ludzie. – Spojrzała na niego i pokazała mu swoje notatki. – Mnie to miejsce uszczęśliwia. Ciebie chyba też, prawda? I innych smutnych ludzi?
    Zamknęła swój notes i odłożyła go na bok. Bawiła się ołówkiem w swojej prawej dłoni, a lewą opierała się o ławkę.
    – Jak się nazywasz? – spytała go od razu, nie dając mu czasu na odpowiedź na poprzednie pytanie. – Bae Seoyeon, profil instrumentalny, skrzypce i fortepian – przedstawiła się, odkładając ołówek na notes i podając mu rękę. Uśmiechnęła się przyjaźnie i delikatnie przechyliła głowę, żeby lepiej go widać. – To twoje ulubione miejsce?
    Przypominał jej królika. Miał śmieszne policzki, przez co nie potrafiła traktować go jak „niebezpiecznego mężczyznę”. Nie było opcji, żeby stanowił dla niej jakieś zagrożenie. Gdyby tak było, już dawno przerwałby jej gadanie. A tego nie zrobił.
    Dziewczyną zaśmiała się cicho i spojrzała na staw. Kto by pomyślał, że właśnie taki ktoś będzie smutny.

    Seoyeon

    OdpowiedzUsuń
  18. Wychodząc tylnym wyjściem, czarnowłosy mógł dokładnie poczuć, jak niespokojna była sytuacja za jego plecami. Po tym, czego niektórzy byli świadkami, atmosfera stała się lekko spięta i Hoseok nie mógł wątpić w to, że jego czyny miałyby swoje konsekwencje, ale wcale się tym teraz nie przejmował. Zazwyczaj nawet cieszyłby się z czegoś takiego, bo może wreszcie miałby okazję na prawdziwą konfrontację z tym kretynem z drużyny, podczas której pokazałby mu, kto powinien kogo się słuchać, ale nie teraz. Teraz miał tylko ochotę na papierosa, trochę chłodnego powietrza, a następnie prawdopodobnie więcej alkoholu, bo nie chciał wracać do swojego pokoju zanim w jego żyłach zaczęłaby krążyć jego odpowiednia ilość.
    Gdy tylko znalazł się na zewnątrz, odniósł magiczne wrażenie, że nagle wszystko było już za nim. Duża część tej złości ponownie schowała się w głębszych zakamarkach jego osoby, a on był w stanie w spokoju sięgnąć po paczkę papierosów, wyciągnąć z niej jednego i zapalić, opierając się o barierkę i wypuszczając dym unosząc nieco głowę w stronę nocnego nieba. Na dworze było cholernie zimno, a on nie był odpowiednio ubrany, ale podobało mu się to. Ten chłód pozwalał mu na pewną trzeźwość myślenia oraz okazję do chwili dla siebie. Przypominał mu, że wciąż był żywy i że miał przynajmniej te podstawowe uczucia, które pozwalały mu ocenić panującą temperaturę.
    Gdy usłyszał otwierające się drzwi, nie miał wątpliwości co do tego, że był to Jimin, bo nikt inny nie miałby wystarczająco dobry powód, aby zebrać w sobie całą odwagę i zbliżyć się do rozjuszonego tygrysa, co wcale nie znaczyło, że Jeo się go tutaj spodziewał. Sądził, że prędzej po prostu wróciłby tego wieczoru do domu, może ewentualnie nazajutrz zacząłby żałować swojego zachowania i próbowałby nawiązać z nim jakąś rozmowę, albo że naprawdę wróciłby do tamtego chłopaka na kanapie, ale nie to, że poszedłby za nim i chciałby kontynuować ich poprzednią nieprzyjemną rozmowę.
    Hoseok nie zareagował, gdy chłopak podszedł i usiadł na barierce. Nawet nie drgnął, gdy ten zaczął mówić, ale od czasu do czasu zaciągał się i wypuszczał następnie dym z płuc, opierając się łokciami o barierkę. Zirytowało go to, jak młodszy zaczął go pouczać i robić mu kazania, używając tonu, który bardziej dopasowywał się do jakiegoś poważnego nauczyciela czy profesora, na co Hoseok wymruczał niewyraźne "spierdalaj", cały czas pusto gapiąc się w jakiś punkt przed sobą. Tak naprawdę, słowa Jimina dawały mu w tym momencie do myślenia nad tym, co już poprzednio pojawiło się w jego głowie - szczególnie wtedy, gdy zobaczył go tak całującego się z tamtym, gdy Jimin się do niego łasił, gdy okazywał wyraźne zainteresowanie. I chociaż to wszystko było dla niego wciąż niewyraźne, umysł Hoseoka analizował fakty w swój osobisty sposób, nie biorąc pod uwagę swoich prawdziwych uczuć, ale raczej korzyści, jakie mógł mieć z pewnych decyzji. To właśnie one były zawsze ważniejsze od tego, co sam Hoseok czuł w stosunku do kogokolwiek.
    Wreszcie spojrzał na srebrnowłosego, który siedząc na barierce był teraz mniej więcej na jego poziomie. Pierw przesunął po nim spojrzeniem, zanim wziął oddech świeżego powietrza i przesunął sobie dłonią trzymającą papierosa po czole.
    - Nie znoszę tego, że on teraz będzie się chwalił tym, że cię poderwał, tak trudno to zrozumieć? I to zapewne przy mnie. Pieprzony gnój - warknął agresywnie, patrząc chłopakowi w twarz. - Ale też nie znoszę tego, że ktokolwiek inny mógłby się tobą chwalić, rozumiesz?
    Miał dodać coś jeszcze, ale w ostatniej chwili słowa uciekły mu spomiędzy palców i po prostu zamilkł. Nie wiedział, jak dokładnie wytłumaczyć swoje myśli, bo nie wiedział też, jakie z tych wytłumaczeń byłoby dla niego bardziej korzystne. Znowu spojrzał przed siebie, zaciągając się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Mówisz, że mam coś zrobić, tak? - prychnął, wzruszając lekceważąco ramionami.
      Spojrzał na Jimina kątem oka, garbiąc się nieco na samym sobie, podczas gdy kalkulował to, co miał zamiar zrobić. Jakiś głos w jego głowie podpowiedział mu, że nie zaszkodziłoby spróbować, że zawsze mógłby się z tego wycofać. Poza tym, Jimin wydawał się zgadzać na podobny układ spraw... Dlatego Hoseok powoli odsunął się od barierki, stanął tuż przed Jiminem i położył dłonie na jego kolanach, uważając, aby nie sparzyć go papierosem, ale też lekko je ugniatając i sunąc powoli dłońmi w górę, na uda chłopaka.
      - Tak, chcę, żebyś tylko ze mną całował się w ten sposób, dlatego chcę też,żebyśmy gdzieś kiedyś poszli tylko we dwoje - oznajmił niskim, nagle tak bardzo pociągającym tonem głosu. - To ma być randka, ale błagam, nie nazywaj tego tym imieniem, bo się porzygam. Takie coś cię zadowala? Czy dalej będziesz marudził, że nic nie robię? - rzucił, tym razem już bardziej żartobliwie.

      Hoseok

      Usuń
  19. W końcu drzwi się otworzyły. Z jednej strony  mi ulżyło, a z drugiej jeszcze mocniej się spiąłem. Pierwsze, z czym się spotkałem, to ten uśmiech, w którym nie było ani milimetra życzliwości. Poczułem się wręcz jeszcze gorzej, niż przedtem. A chciałem to naprawić. Serio chciałem go przeprosić, przytulić, nawet przez ułamek sekundy przemknęło mi przez głowę, że może zebrałbym się w sobie na tyle, by opowiedzieć mu o tym wszystkim, co się wydarzyło, co ciągle działo się we mnie.
    Ale teraz... jak ja mam to zrobić? Wcale nie czuję, żeby w ogóle chciał mnie słuchać. A ten cholerny uśmiech... Nigdy nie czułem się lepszy od innych, ale teraz poczułem się jak jedno wielkie nic. Bo on nigdy wcześniej nie rzucał mi takiego wyrazu twarzy. Nigdy mnie tak nie traktował. Z pogardą? Aż tak go zraniłem tym, że jakiś czas się nie odzywałem?
    Zanim ruszyłem się z miejsca, on już zdążył się położyć na swoim łóżku, na którym - jak znam tą kluchę - leżał już przed moim przyjściem.
    Oblizałem wargi, szykując się ostatni raz mentalnie i psychicznie na to, co miało się zaraz wydarzyć. Wlazłam do środka, zamykając drzwi za sobą, stanąłem przed nim i po chwili patrzenia na niego bez słowa, kopnąłem go w nogę, która wystawała lekko za krawędź łóżka.
    - Ty czarny dupku. - zacząłem. - Myślisz, że kim ty jesteś, żeby patrzeć na mnie w taki sposób? - mruknąłem z wyrzutem w głosie, patrząc na niwgo z jeszcze większymi wyrzutami.
    Dlaczego łudziłem się, że będę twardy? Już nawet mnie nie wkurzał. Byłem poddenerwowany przez stres, ale teraz już po nim, a ja im dłużej myślę o powodzie, dla którego tu jestem, tym bardziej chce mi się płakać. Cholera.
    Przełknąłem ślinę, odetchnąłem głęboko i wypuściłem powoli powietrze z płuc.
    - Chciałem cię przeprosić. - powiedziałem, oglądając swoje czarne jordany. Jako, że nie wiedziałem, co dalwj mówić, milczałem tak przez chwilę, gryząc policzek od środka i usiłując robić cztery rzeczy na raz; nie ryczeć, wymyślić coś sensownego, ale bezpiecznego, co mógłbym mu jeszcze powiedzieć, zachować pozory opanowania i jeszcze nie ryczeć.
    - Nie chciałem się z tobą widzieć, bo... trochę się bałem. - nie patrzyłem na niego, to tylko pogorszyło by sprawę. Ale podniosłem wzrok na ścianę po mojej lewej, cofając się o dwa małe kroki w tył. Ciągle starałem się uspokajać głębszymi oddechami. - Nie jestem jakimś super twardym dupkiem z kamienia, nie potrafię sobie radzić z emocjami, okej i... - ponownie wziąłem głęboki wdech. Przetrzymałem powietrze w płucach przez chwilę i kiedy je wydychałem, momentalnie zaszkliły mi się oczy. No nie, kuźwa, nie! Zamrugałem kilkakrotnie, walcząc jeszcze ze sobą ostatkami siły mojego umysłu. - Ciągle jeszcze jest mi ciężko, nawet nie wiem, jak mam ci to wytłumaczyć. - pokręciłem głową. - Przy tobie na pewno bym co chwilę beczał, a musiałem się skupić na treningach. - W sumie nie wiem nawet, czy wiedział o śmierci Hope. Nie rozmawiałem przecież z nikim od tamtego momentu o niczym, a jej tematu unikałem jak ognia. Ale gdzieś głęboko miałem nadzieję, że jednak zrozumie. Bo nie chciałem mu teraz więcej mówić. Nie w takim stanie. Może kiedyś, jak już nie będę aż tak tego przeżywał.
    - To tyle. - popatrzyłem na niego przelotnie i znowu wbiłem wzrok w podłogę. - Zrób sobie, co chcesz z tymi przeprosinami, chciałem tylko, żebyś wiedział, że nie mam cię tak do końca jeszcze w dupie.
    Bo jak człowiek jest złośliwy i narzeka, to lepiej mu znieść ból. To jest potwierdzone naukowo. Przeze mnie.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  20. Jimin sprawiał przed nim wrażenie spiętego i zdenerwowanego, a na jego twarzy Hoseok miał okazję ujrzeć całą gammę różnych uczuć, które przemykały po niej podczas gdy starszy do niego przemawiał. To wszystko rozwinęło się tak szybko: parę minut temu szarpali się i na siebie wzajemnie krzyczeli, a teraz byli bliżej niż kiedykolwiek, a pomiędzy nimi utworzyła się pewna elektryzująca atmosfera. To wszystko stało się dlatego, że umysł czarnowłosego działał szybko i w przeciągu paru sekund zdołał sobie wszystko poukładać, dokładnie zaplanować. Szlag go trafiał, gdy widział chłopaka z kimś innym w jakimś konkretnym kontekście, bo Jimin był po prostu cudowną ozdóbką. Miał wszystko: śliczną buźkę, dobry tyłek, nie był w szkole żadną szarą myszką i miał reputację, która odpowiadała Hoseokowi mimo tego, że nie należała ona do tych stuprocentowo pozytywnych. Był chyba najsmaczniejszym kąskiem i najlepszą zdobyczą, którą ktokolwiek mógł się pochwalić, a to właśnie Hoseok chciał zawsze wszystko to, co najlepsze. I zawsze otrzymywał to, czego chciał, a w tym momencie chciał Jimina, zanim ktoś inny mógłby mu go zabrać sprzed nosa. Fakt, Jeo do tej pory był święcie przekonany, że od momentu swojego ostatniego zerwania nie miał ochoty bawić się w żadne gierki miłosne i że przez jeszcze jakiś czas omijałby ten temat szerokim łukiem, godząc się tylko na przygody na jedną noc, które kończyły się na seksie, ale w momencie, w którym Jimin dał mu do zrozumienia, że to była właśnie jego okazja, pierwsza i ostatnia... Musiał pieprzyć wszystkie swoje poprzednie postanowienia i działać pod wpływem momentu, tu i teraz. Żeby tylko mieć to, co chciał. To, co pokazałoby wszystkim, że był od nich lepszy.
    Jimin do tej pory nie był dla niego niczym więcej, niż zwykłym przyjacielem, a teraz miał się stać tylko jego ozdóbką i gadżetem, ale to w niczym nie przeszkadzało. Hoseok był dobry w miłosne gierki, cholernie dobry. Były one zabawne i mogły mu przynieść wiele niezaplanowanych korzyści, ale przede wszystkim wprowadzały do jego życia więcej tego chaosu, którego pragnął.
    Srebrnowłosy objął jego szyję, a Hoseok pozwolił mu na to, aby wziął od niego papierosa. Ich twarze były blisko siebie, a starszy cały czas przesuwał po tej jego spojrzeniem, ewidentnie sugerując, że miał ochotę rzucić się na niego i przytknąć jego usta do swoich: jego wzrok wędrował od oczu chłopaka, do jego ust, szyi i z powrotem, podczas gdy ten śmiał się i zaciągał mocnym papierosem Jeo.
    - Wiesz przecież, że nie miałem w ogóle zamiaru pakować się w coś nowego tak prędko - mruknął, wiedząc, że Kwon wiedział o zaistniałej sytuacji po jego ostatnim zerwaniu, które wydarzyło się parę miesięcy temu, ale jeszcze było żywe w jego wspomnieniach. Nie, żeby cokolwiek czuł do tamtego gnojka, który był tylko jego zabawką, ale ten upokorzył go przed wszystkimi, zrywając z nim jako pierwszy. Przez dłuższy czas znajomi Hoseoka dopytywali się, dlaczego nie chciał znaleźć sobie kogoś nowego, aby nie myśleć już o takim wydarzeniu, na co on odpowiadał, że po prostu nie miał ochoty.
    - Ale skoro dałeś mi ultimatum, nie mogłem powiedzieć nie - tłumaczył się dalej. - Myślisz, że pozwoliłbym komuś tak po prostu zgarnąć cię sprzed mojego nosa? - uśmiechnął się ostro, zaciskając mocniej palce na udach chłopaka. Powoli jego dłonie zsunęły się na ich boki, aż wreszcie wsunęły się pod nie, łapiąc uda srebrnowłosego i lekko je ściskając.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy Jimin przysunął swoje usta do tych jego, Hoseok nie zaczekał ani chwili dłużej. Rozsunął nogi młodszego jednym, płynnym ruchem, aby móc wsunąć się pomiędzy nie i łapiąc chłopaka za biodra, przycisnął go mocno do siebie, czując jego uda zaciskające się na swoich bokach. Jedna ręką sięgnęła do żuchwy Kwona i mocno go za nią złapała, unieruchamiając go podczas namiętnego pocałunku zainicjowanego przez starszego. Nie szczędził Jiminowi pieszczot, ani nie bawił się z nim w podchody: niemalże od razu wtargnął do wnętrza jego ust, całując go głęboko, namiętnie i gorąco. Jego dłoń zsunęła się w dół, na smukłą szyję chłopaka, muskając jej wrażliwa skórę opuszkami palców, podczas gdy jego język dopieszczał we wszystkie możliwe sposoby jego wnętrze, przesuwając się po jego podniebieniu i po jego własnym języku.

      Hoseok

      Usuń
  21. [ Oky, przyjęłam ^^ Co do Jimina to jeśli jakiś pomysł masz, to z chęcią najpierw posłucham twojego ;) ]

    NamRi

    OdpowiedzUsuń
  22. [Okay, to mogę zacząć ^^]

    Już pierwszego dnia w szkole dowiedziałam się paru rzeczy:
    Po pierwsze: nie uda mi się dorobić do stypendium, na pokazywaniu studentom magicznych sztuczek karcianych, bo w GBS nie używa się gotówki, tylko za wszystko płaci szkolną kartą... Trochę kijowo.
    Po drugie: uczą się tu osoby, których nikt rozsądny poznać nie chce, a uprzejma koleżanka z klasy już na pierwszej przerwie dyskretnie wskazała mi owe czarne sławy... które zaraz zapragnęłam poznać i przekonać się, czy na swoją reputację naprawdę zasłużyły.
    Po trzecie: wśród tylu licznych klubów, zabrakło tu tego, który w większości moich dawnych szkół należał do najpopularniejszych... głównie dlatego, ze nic nie trzeba było w nim przygotowywać, ani niczego się uczyć, tylko stanowił zwykłą, towarzyską rozrywkę i pozwalał wyminąć zasadę, że każdy uczeń musiał należeć do jakiegoś kółka. Mówię o klubie anime, gdybyście jeszcze nie zgadli. Tutaj tego nie było, a szkoda, bo jedyną rzeczą, jaką lubiłam w moich podstawówkach było to, że mogłam razem z bandą innych weirdo usiąść sobie wygodnie na podłodze w świetlicy, włączyć telewizor i przez parę godzin gapić się w ekran, razem z kumplami śmiejąc się z głupawych scenek w jakichś shounen-tasiemcach i próbując przewidzieć zwroty akcji w krótszych, a bardziej zakręconych seriach. Z tym feralnym niedopatrzeniem trzeba było coś zrobić.

    No więc zabrałam się do dzieła od razu: dowiedziałam się w sekretariacie, że jeśli chcę zarejestrować nowy klub muszę mieć dwadzieścia podpisów innych zainteresowanych uczniów, więc jeszcze tego samego dnia zaczęłam latać po szkole z petycją i zbierać autografy... Tyle, ze praktycznie wszyscy mnie olali, więc trzeba było zrobić to jeszcze raz, tym razem z głową.
    Musiałam wymyślić coś, co zwróci na mnie uwagę innych, a poza tym chciałam, żeby było trochę tematycznie, więc któregoś razu przebrałam się za Sailor Moon i poszłam w miasto. Tym razem udało się nieco zwrócić na siebie uwagę dzieciarni i parę podpisów zdobyć. Do wymaganych dwudziestu jeszcze trochę brakowało, ale zawsze lepsze to, niż nic. Chcąc sobie zrobić przerwę, weszłam do jakiejś kafejki, zamówiłam sobie gorącą czekoladę z miętą i rozejrzałam się za wolnym miejscem. Miejscówka była po brzegi wypełniona narodem, więc już zaczynałam przypuszczać, że będę musiała wziąć mój kubeczek i iść sobie szukać kąta gdzieś pod chmurką, ale dostrzegłam, że przy którymś stoliku siedzi jedna tylko osoba, omijana przez resztę wiary tak szerokim łukiem, że nawet, gdybym wypatrzyła miejsce gdzie indziej, chciałabym na przekór wszystkim usiąść właśnie tam, w towarzystwie tego dziwnego dzieciaka. Z pofarbowanymi srebrnymi refleksami na czuprynie, w czarnych ciuchach, z kolczykami w uchu, wyglądał jak satanista... Czy to nie przed nim między innymi dzieciaki w szkole mnie ostrzegały? "Nie wchodź mu w drogę, bo najpierw rzuci na ciebie pięć klątw, potem zgwałci i zabije", to była jedna z najmniej wymyślnych wersji tego, co typ mógłby mi zrobić, gdybym nieostrożnie ośmieliła się choćby spojrzeć mu zbyt odważnie w oczy, a co dopiero podejść i zagadać. No cóż, może właśnie lekkomyślnie narażałam moją cnotę i życie na niebezpieczeństwo, ale z najniewinniejszym w świecie uśmiechem podeszłam z moją czekoladą w łapce na strategicznie wybraną pozycję i odezwałam się jakby nigdy nic:
    - Cześć, mogę się dosiąść?

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  23. Pocałunek z Jiminem cholernie mu się podobał i myśl o tym, że od tego momentu byłoby ich więcej, wcale nie była taka zła, a wręcz przeciwnie. Prawdę mówiąc, udawanie zakochanego kociaka wcale nie było dla Hoseoka takie trudne, a ciągnęło za sobą wiele przyjemności, którym Jeo był gotów się oddać i dla których tak naprawdę robił to wszystko: wykorzystywał uczucie Kwona, co do którego do tej pory w ogóle nie był pewien, dla własnych osobistych celów. Tak, jak robił to od zawsze. Tak, jak został nauczony i dokładnie tak, jak mu wpojono. Dobrze się przy tym bawił.
    Całował się z nim dość długo, czując, że podczas całego tego gestu żaden z nich nie miał dość, więc nie chciał się też odsunąć. Czarnowłosy od czasu do czasu nabierał trochę powietrza w płuca, ale prędko wracał do ust młodszego, całując je i przesuwając po nich językiem, czując od nich pewien przyjemny, delikatny arbuzowy posmak. Mocno i pewnie trzymał Jimina za biodra, asekurując go w miejscu, aby nie zsunął się z barierki, ale najlepszym uczuciem były jego uda ciasno zaciskające się dookoła Jeo. Uwielbiał to i wywoływało to u niego lekkie podniecenie, które skutkowało tym, że jeszcze bardziej przylegał swoim ciałem do tego srebrnowłosego, jakby usiłował złączyć ich w całość.
    W pewnym momencie Hoseok usłyszał, jak drzwi za jego plecami się otworzyły, ale był to tylko jakiś nieznajomy, który także przyszedł zapalić. Mężczyzna minimalnie się nim nie przejął, wciąż głęboko całując Jimina i wsłuchując się w rozkoszne mruczenie, które wydostawało się z tych cudnych, miękkich i pełnych warg. Kwon dobrze całował, nie można było mu tego odmówić.
    Gdy wreszcie się od siebie odsunęli, starszy chwycił zębami za dolną wargę Jimina, ciągnąc ją lekko w swoją stronę, zanim ją puścił i z zadziornym uśmiechem spojrzał chłopakowi w twarz. Zerknął kątem oka na stojącego gdzieś nieznajomego, ale tylko po to, aby zbliżyć jeszcze bardziej do siebie biodra Jimina, jakby chwaląc się tą bliskością oraz nagłą intymnością. Po tym jego dłonie przesunęły się nieco wyżej, gładząc plecy chłopaka.
    - Nadal chcesz iść już do domu, czy zostaniesz tu jeszcze ze mną? - zapytał kokieteryjnie.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  24. Jimin zdawał się być bardzo zadowolony całym tym zajściem, ale nie było czemu się dziwić - nie każdy miał przecież okazję tak długo i namiętnie całować się z Hoseokiem, jednym z najbardziej pożądanych, a zarazem siejących strach, uczniów z tej placówki, a w dodatku z obietnicą, że zdarzałoby się to częściej. Czarnowłosy nie zdejmował sobie z twarzy swojego zadziornego uśmiechu, przesuwając dłonie po udach chłopaka czując, jak ten zaciskał je mocniej dookoła jego ciała. Coś błysnęło w jego oczach, gdy młodszy wspomniał o chwaleniu się, bo było zupełnie tak, jakby czytał mu w myślach. Z tą różnicą, że nie wiedział, że Hoseokowi zależało głównie, jeśli nie tylko, właśnie na chwaleniu się.
    Zanim odeszli, Jeo zbliżył się jeszcze do szyi młodszego i ugryzł go w nią lekko, w tym samym czasie chwytając go ponownie pod udami i przytrzymując go mocno przy sobie, zrobił krok w tył, ściągając go z barierki i odstawiając go na ziemię, gdy już na jego pociągającej szyi widniał znak po ugryzieniu. Jeo nie brakowało przecież siły do tego, aby go nosić.
    - To chodź - rzucił w jego stronę, łapiąc go za rękę. - Ale wiedz, że jeśli ktoś zacznie przy mnie gadać o tym, co przed chwilą zrobiłeś, dostanie w pysk. Tamtego oszczędziłem.
    Wrócili więc do środka, a gdy tylko przekroczyli próg, Hoseok od razu odniósł wrażenie, że wszyscy się na nich gapili. Cholernie zadowolony z tego faktu, ścisnął mocniej dłoń Jimina w swojej i zaprowadził go do poprzedniego miejsca przy barze, gdzie wciąż stali ich znajomi. Wydawali się zdezorientowani, ale ich zdziwienie okazało się jeszcze większe, gdy tylko zobaczyli ich razem. Hoseok przystał przy barze, zerkając na moment do tyłu i widząc, że nigdzie nie było już widać jego szanownego kolegi z drużyny. Tak lepiej. Ta cipa pewnie poszła doprowadzić się do porządku w toalecie.
    - Gdzie byliście i co tak długo?
    - Co się przed chwilą, kurwa, stało?
    Nie mogli uniknąć pytań, to było pewne, ale Hoseok nie miał także zamiaru o tym osobiście gadać. Zmierzył ich wszystkich złowrogim spojrzeniem, po czym zniknął głową w stronę Jimina, pocierając kciukiem wierz jego dłoni.
    - Niech on wam się tłumaczy.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  25. Przygarnął Jimina do siebie jednym ramieniem, gdy ten go przyciągnął i się w niego wtulił. Widział, jak bardzo zdziwiony były spojrzenia ich znajomych, bo do tej pory nic nie wskazywało na to, aby ich przyjaźń miała zmienić się w coś takiego, ale Hoseokowi wcale to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Wiedział, że prędzej czy później przyzywczailiby się, ale mimo tego wciąż mieliby do niego podziw za to, że posiadał ten ładny breloczek, jakim był Kwon Jimin.
    Ten wytłumaczył krótko zaistniałą sytuację, ale mimo tego, reszta wciąż nie zdawała się do końca rozumieć, co takiego się wydarzyło. To nie było ważne, wcale nie musieli rozumieć. Jeo machnął na to ręką, ale zaśmiał się n
    drwiąco słysząc te ostatnie słowa Jimina, niemalże groźbę. Chłopak próbował wyglądać groźnie, ale zupełnie mu się to nie udawało i był po prostu śmieszny i uroczy, jak zresztą zawsze. Poza tym, Hoseok mocno wątpił w to, że srebrnowłosy miał w sobie na tyle agresji, aby skrzywdzić kogokolwiek, kto zbliżyłby się do starszego za bardzo. I tak było dobrze. Hoseok nie potrzebował zaborczego chłopaka akurat wtedy, gdy wcale nie traktował go jak swojego chłopaka, ale jak ładny gadżet. Miał nadzieję, że ten nie robiłby zbyt dużo problemów i że nie musiałby żałować tej nagłej decyzji tak prędko.
    - Słyszeliście - zwrócił się w stronę reszty towarzystwa, cały czas drwiąc z groźnego tonu Jimina. - Aż strach podchodzić, naprawdę.
    Przeniósł swój wzrok na chłopaka, rozbawiony, kładąc mu jedną dłoń na karku i drapiąc go lekko.
    - Ty dopiero wiesz, jak bronić swojej własności - zażartował, ale nie pozwolił, aby Kwon zdążył cokolwiek odpowiedzieć, bo zbliżył się do niego bardziej i znowu zaczął go całować.
    Nie był to pocałunek tak samo długi, jak ten poprzedni, ale był zdecydowanie zarówno głęboki i namiętny, niemalże sprośny i nie nadający się na manifestacje publiczne. Hoseok jednak miał to w dupie, a raczej jeszcze bardziej nasilał te aspekty pocałunku, aby zrobić z niego coś jeszcze bardziej niestosownego i intymnego. Wyglądali w tym momencie jak typowa para, która wymieniała się zarazkami w miejscu publicznym, na której widok matki kazały dzieciom odwrócić wzrok, a nastolatki przewracały oczami i narzekały, że było to obleśne. Jeo dokładnie czuł na sobie spojrzenia ich towarzyszy; niektórzy speszeni odwracali wzrok, inni przyglądali się niemalże z zaciekawieniem.
    Gdy czarnowłosy się odsunął, dookoła nich rozległy się jakieś rozbawione czy zrażone komentarze. Hoseok uwielbiał każdą ich formę.
    - Kuźwa, będziecie najgorętszą parą w szkole - skomentował któryś, na co Jeo odpowiedział uniesieniem wysoko brwi do góry. Spojrzał na Jimina swoim typowym, trudnym do rozgryzienia spojrzeniem.
    - Zdecydowanie, nie ma co do tego wątpliwości.
    O to mu właśnie chodziło.
    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  26. – Och, jestem bardzo nowa. Tak nowa, że aż nie rozumiem twojego chamstwa – powiedziała spokojnie, spoglądając jego brudne buty. – Poprosiłam cię o przedstawienie się, nawet podałam ci szablon, a ty tak po prostu to zlewasz… – Pokręciła głową z niedowierzaniem.
    Wysunęła delikatnie język i złożyła go w rulonik, spoglądając w niebo. Naprawdę nie podobała jej się dzisiejsza pogoda. Nigdy nie lubiła braku słońca na niebie. Do tego ten chłopak jeszcze bardziej ochłodził atmosferę swoim zachowaniem.
    Po chwili ciszy Seoyeon odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się triumfalnie.
    – Mam pomysł, panie nieznajomy. Jeśli tak bardzo chcesz, żebym stąd zniknęła, to znajdź mi inne miejsce, w którym będę mogła się inspirować. A jeśli powiesz „nie”, to będę tu przychodzić codziennie, a jeśli ciebie spotkam, to będę ci grała na skrzypcach. A z tego, co słyszę – wskazała na słuchawki, które głośno odtwarzały muzykę – To nie jesteś fanem klasycznej. To jak? – uśmiechnęła się uroczo, wkładając notes i ołówek do torby.

    Seoyeon

    OdpowiedzUsuń
  27. [No hey mój najdroższy Smoczusiu <3 Jezu jak ja kocham Jimina *.* Moje biedne puchate maleństwo ;-; Biedulek nie miał szczęśliwego życia ale dzięki temu idealnie pasuje do Hoona <3
    Mimo że to jego brat przyjmował wszystkie ciosy ten nauczył się rozróżniać cierpienie jak i inne rzeczy ;-; Idealnie by pasowali na przyjaciół. Tylko zaznaczam że moje emo czasami mówi coś bez wyczucia taktu i bez pohamowań, niestety ma to po braciszku ;-; Na wątki chętna bo kocham mieć z tobą wątki xD <3 <3 LOVE U <3 ]

    Taehoon & Jiyoon <3

    OdpowiedzUsuń
  28. [ Hmmm... w sumie to też tak średnio mam pomysł. Mogli by wpaść na siebie na korytarzu, a Nam mogłaby wylać na Jimina swoje picie i coś byśmy dalej wymyśliły? ]

    Nam

    OdpowiedzUsuń
  29. Gdy zakończył pocałunek z chłopakiem, odsunął się od niego niby obojętnie, ale tak naprawdę napawając się poczuciem oczu wszystkich tych osób na sobie. Odkąd zerwał ze swoim poprzednim chłopakiem, tak naprawdę bardzo mu tego brakowało, cholernie wręcz za tym tęsknił, chociaż do tej pory nawet nie był tego świadomy. Mruknął Jiminowi na ucho coś na temat drinka, na którego akurat miał ochotę, gdy srebrnowłosy złożył zamówienie, a już parę minut później dostał szklankę do dłoni. Jeo Hoseok i szklanka alkoholu - nie było chyba żadnego bardziej szczęśliwego połączenia. Zadowolony, cały czas stojąc przy wysokim krześle, na którym siedział Kwon, zaczął popijać swój napój, jak zwykle opierając się łokciami o blat i bezmyślnie wsłuchując się w rozmowy ich znajomych, które odbywały się obok. Dopiero po jakiejś chwili zauważył, że srebrnowłosy bujał się na swoim miejscu w rytm muzyki i niemalże tęsknię spoglądał w stronę parkietu. To nie mogło oznaczać niczego dobrego.
    - Nie mów, że teraz będziesz mnie wyrywał na tańce - fuknął, ale jego ton był całkowicie żartobliwy i nie miał w sobie ani grama powagi. Hoseok poruszał dłonią trzymającą szklankę, jakby chciał zamieszać to, co w niej było. - Mam teraz obowiązek tańczenia z tobą, tylko dlatego, że powiedziałem, że chciałbym cię kiedyś gdzieś wyrwać?

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  30. Wow, powiało lodem. Ratuj się kto może!, odezwał się jakiś złośliwy głosik w mojej głowie. I może powinnam go posłuchać, nie ryzykować życiem, ale jako alternatywę miałam siedzenie na jakiejś ławeczce przy głównej ulicy tak zwanego miasta i wyglądanie jak kretynka w dziwacznym stroju, z plastikowym kubeczkiem w dłoni. To przynajmniej wolałam siedzieć i wyglądać jak kretynka oraz kamikaze w jednym, w jakimś ciepłym miejscu, gdzie nie szaleją sławne na całej wyspie jesienne wichury.
    -Wow, ależ nie musiałeś zgadzać się aż tak wylewnie! Zwykłe "jasne, proszę", zupełnie by wystarczyło - odezwałam się z zabójczym sarkazmem, siadając, jakby aż nadto jasna odmowa nie dotarła do mojej świadomości. Uśmiechałam się nadal, chociaż teraz bardziej przekornie i złośliwie, niż przyjaźnie, ale cóż... Długo grać głupiutkiej i milutkiej nie potrafię, a właściwie mogłabym, ale nie chcę.
    Łyknęłam nieco mojej gorącej czekolady, wyciągnęłam swoją szulerską talię kart i zaczęłam się nimi bawić, układając domek. Chciałam jakoś zagadać, ale na razie nie miałam pomysłu jak, zresztą paplanie do ściany nie wydaje się zbyt rozsądnym zajęciem. Równie dobrze mogłam na spokojnie dopić kakao, a później się pomyśli...

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  31. Popatrzyłem na niego, a pewnie wyraz mojej twarzy przypominał wtedy biednego, zbitego kotka. Bo czułem się na prawdę fatalnie. Jakby mnie z tych wyjaśnień wyżymał, a nie, jakbym przyszedł tu z własnej woli. Wtedy Jimin chwycił mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. W jednej chwili uszły ze mnie wszystkie wątpliwości. Jesteśmy przyjaciółmi, dlaczego mam się bać płakać w jego obecności? Wtedy miałem powód. Wtedy mógłbym nie mieć takiej determinacji, żeby stać się najlepszym i z tej obietnicy wyszłoby jedno wielkie kłamstwo. A chciałem spełnić jej ostatnie życzenie. Nawet, jeśli już jej nie ma.
    Pozwoliłem mu, żeby robił sobie ze mną, co chciał, owijał tym kocem, mógłby mnie nawet nim udusić, bo w tamtym momencie miałem wrażenie, że straciłem czucie w kończynach. I w mózgu. No, wiem, tam nie ma czucia, ale przez te wszystkie emocje przed chwilą, nastąpił nale taki moment pustki. To jak z huraganem - naokoło szaleje chaos, a w środku nie ma nic. A jednak szybko to minęło. Już po chwili po moim policzku płynęła łza, a ja uparcie gryzłem wargę, żeby nie szlochać mu w pierś.
    - Dlaczego ja ci na to w ogóle pozwalam... - powiedziałem złamanym głosem, odnośnie tego klepania po tyłku. Zgejowaciały, mały zboczeniec.
    Milczałem chwilę, skupiając się tylko na tym, żeby nie wydawać żadnych dźwięków, podczas płakania. Bo samych łez nie dałem rady powstrzymać. Mówiłem, że będę przy nim beczał? On tak działa na wszystkich ludzi - jak go widzą, to automatycznie płaczą, dzieci najczęściej. W sumie mnie się to pierwszy raz zdarzyło. I jest mi głupio. Bo jak facet może tak ryczeć, tuląc się jeszcze do innego faceta? No to jest przynajmniej chore.
    - Była na wydziale artystycznym, jak możesz nie wiedzieć, że umarła... - wyszeptałem, zaciskając powieki z całej siły. - Jej zdjęcie dalej wisi w korytarzu, ty idioto. Nie raz ci o niej opowiadałem, dlaczego miałeś to w dupie? Nawet cię nie obchodziło dlaczego nie chciałem się z tobą widzieć, znamy się kuźwa sześć lat, jak nie więcej, ty myślisz, że odwróciłbym się od ciebie przez cokolwiek? - Miał szczęście, że zaplątał mi ręce w koc, bo teraz prawdopodobnie przywaliłbym mu w brzuch, albo kopnął w tyłek. W takiej sytuacji, mogłem tylko uderzyć czołem o jego tors. - Głupi debilu, nie zostawiaj mnie samego...

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  32. Hoseok prychnął ostro pod nosem, słysząc kąśliwe uwagi ze strony Jimina, wypowiedziane żartobliwym tonem. Wcale nie musiał mu przypominać, że należał do najlepszych uczniów na swoim wydziale, ani mu tego udowadniać, bo było to faktem oczywistym i Kwon także dobrze o tym wiedział. Czarnowłosy miał wrażenie, że pomiędzy tancerzami istniało jakieś połączenie mentalne, a także wzajemny respekt.
    Jeo poruszył sugestywnie brwiami, gdy srebrnowłosy wspomniał o byciu dużym chłopcem, a jak ten wstał i się przeciągnął, Hoseok bardzo ewidentnie przesunął wzrokiem po całym jego ciele. Wykonał w jego stronę drobny gest dłonią, gdy chłopak skierował się w stronę parkietu, sam zostając na swoim miejscu przy barze. Jeszcze jakąś chwilę rozmawiał i śmiał się ze znajomymi, dopijając swojego drinka, ale gdy jego szklanka była już pusta zaczęło robić się coraz nudniej. Może Jimin miał rację i nie warto było przesiedzieć cały wieczór przy szklance z alkoholem, nawet jeśli Hoseok z pewnością później jeszcze by do niej wrócił.
    Odwrócił się aby zerknąć w stronę parkietu i bez problemu odnalazł wzrokiem pomiędzy ludźmi srebrnowłosego. Zauważył, że ktoś zaczynał się do niego powoli zbliżać, więc to definitywnie zmotywowało go do tego, aby podszedł i oznaczył to, co było jego. Skierował się więc w tamtą stronę, podchodząc od Kwona od tyłu i kładąc dłoń na jego tyłku. Pierw lekko go klepnął, ale później pogładził jego pośladki i znacznie zbliżył się do jego ciała, zaczynając ruszać się w rytm muzyki. Przysunął usta do jego szyi, cmokając ją lekko i wciąż nie przesuwając swojej dłoni.
    - Teraz będę musiał zacząć cię pilnować - mruknął mu pociągająco do ucha. - Nie jeden chciałby się rzucić na taki smaczny kąsek.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  33. W kubeczku po dłuższej chwili zaczęłam dostrzegać dno, pobiłam swój własny rekord i udało mi się wybudować czwarte piętro karcianej piramidy, zanim ta się rozsypała, a pan Mruk, nadal jak typowy nerd gapił się w ekran komputera. Aż mnie zaczęło interesować, co takiego tam widzi, więc wstałam, podeszłam parę kroków, zajrzałam mu przez ramię i zaczęłam razem z nim oglądać fragment anime. Co prawda jechał na słuchawkach, więc niestety nie słyszałam głosów postaci, klimatycznych dźwięków w tle i tak dalej, ale angielskie napisy były wgrane, więc mogłam jakoś nadążyć... Nie to, bym wcześniej znała tę serię, więc trochę trudno było załapać, o co chodzi, ale ogarnęłam temat na tyle, że wiedziałam już, iż na tym małym fragmencie się nie skończy i będę musiała obejrzeć wszystkie odcinki. Grzecznie nie odzywałam się, tylko gapiłam na ekran razem z typem przez ładną chwilę... No co, przecież nie robiłam nic, by mu oficjalnie mogło specjalnie przeszkadzać i posłusznie go nie zagadywałam, więc nie mógł mi nic zarzucić, nie? Poza tym, ze chyba na dłuższa metę małe coś zaglądające ci przez ramię, kij wie po co, może zirytować, nawet nic więcej w tym celu nie czyniąc... ale prawdę mówiąc to taki był mój "misterny" plan, chciałam go nieco zbić z pantałyku. Nawet, jeśli gość zamieniłby mnie później za to w żabę, zapakował w karton i wysłał do Francji w prezencie znajomemu kucharzowi...

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  34. Gdy Jimin odwrócił się w jego stronę, czarnowłosy położył dłonie na jego biodrach, nie pozwalając mu oddalić się za bardzo i przerwać ten przyjemny kontakt fizyczny pomiędzy ich ciałami. Spojrzał mu w twarz i, cholera, on naprawdę był kurewsko śliczny, a w szczególności w tych właśnie niezbyt wyraźnych światłach. Fakt, decyzja o przywiązaniu go bardziej do siebie była raczej impulsem tamtego momentu i efektem lekkiego szantażu ze strony Kwona, ale Hoseok mógł powiedzieć, że wcale tego nie żałował. Trudno było znaleźć taką śliczną buźkę i dodatkowo takie dobre ciało w jednym, a plusem było to, że srebrnowłosy z własnej woli tak bardzo się do niego kleił i pragnął jego uwagi oraz dotyku, sam chcąc się chwalić tym, że właśnie do niego należał. Lepiej chyba nie mogło mu się trafić.
    - Mhm - odpowiedział twierdzącym mruknięciem na jego pytanie, intensywnie patrząc mu w oczy, dopóki Jimin nie zbliżył się, nadgryzając jego ucho. - Ale teraz to nie ma znaczenia. Jesteś mój i wszyscy będą o tym wiedzieć.
    Gdy chłopak ponownie odwrócił się do niego tyłem, dłonie Hoseoka przesunęły się bardziej na przód, zaczynając wodzić po torsie, brzuchu oraz podbrzuszu chłopaka, podczas gdy jego ramiona utrzymywały ich ciała blisko siebie gdy ruszali się w rytm muzyki i sprawiali, że spojrzenia wielu dookoła nich były zwrócone właśnie ku nim. Starszy od czasu do czasu cmokał srebrnowłosego w szyję, raz mocniej, dłużej i goręcej, raz błyskawicznie i nieznacznie, ale przede wszystkim nie odczuwali potrzeby żadnych słów, bo to ich ciała ocierające się o siebie w rytm muzyki mówiły wszystko.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie odzywałem się przez dłuższą chwilę. Najzwyczajniej w świecie nie byłem w stanie wydusić z siebie słowa, bo łzy zalewały mi gardło. Ale płakanie przy nim było mniej bolesne. To, że jest blisko, że trzyma mnie w swoich ramionach i przytula, dodawało mi otuchy. W pewien sposób łagodziło tą tęsknotę i nie czułem się taki opuszczony. Mimo wszystko plusów ciągle widziałem zdecydowanie mniej niż minusów w danej sytuacji.
    Ale w końcu łzy przestały płynąć. Musiały, przecież nie jestem gąbką. Ale ciągle czułem wielki ucisk w piersi. Odetchnąłem głęboko, odchylając się do tyłu, ciągle jeszcze z zamkniętymi oczyma.
    - Weź... wytrzyj mi twarz... - mruknąłem pociągając nosem. Jednak widząc po chwili, kiedy w końcu otworzyłem oczy, jego wzrok, zmarszczyłem brwi. - Jakbym miał wolne ręce, to bym sam to zrobił, okej... - syknąłem, naburmuszony.
    Próbowałem wywinąć się z tego koca, ale po pierwsze nie miałem siły, a po drugie, to mi się nie za bardzo chciało, więc szybko się poddałem, opadając ze zrezygnowaniem.
    - Dobra, daj te ciastka. - bąknąłem, obojętnym tonem.
    Zaraz mi przejdzie. Zacznę się uśmiechać, albo i nawet śmiać, co jest całkiem możliwe w jego obecności. Będzie w porządku. Jeszcze tylko chwilę musi wytrzymać z humorzastym Alexem i będzie po wszystkim.
    Chociaż rzadko mu to mówię... chociaż chyba nawet wcale, bo nie przypominam sobie żadnej tego typu konkretnej sytuacji... to cieszę się, że go mam. Chociaż wiele nas różni, na prawdę wiele, a kiedy dowiedziałem się, że jest homo, to na początku nawet trochę się obawiałem o własną psychikę, ale w gruncie rzeczy jego zachowanie w stosunku do mnie niczym nie różni się od tego mojego w stosunku do niego. Zawsze mogę się do niego przytulić i powiedzieć, co mi ślina na język przyniesie. Czasami o tym myślę i w sumie, to on wie o mnie chyba wszystko. Nie jestem jakimś skomplikowanym człowiekiem z problemami, więc nie mam też niczego do ukrycia. A jak już mam jakiś problem, to on zawsze jest przy mnie.
    Po co mi dziewczyna?

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  36. -Jeśli jestem wkurwiająca, to tylko dlatego, ze mnie wkurwiłeś - stwierdziłam szczerze i bez ogródek, dbając należycie o poprawność i czystość dźwięcznego koreańskiego języka. Co prawda po japońsku powyższe zdanie brzmiałoby lepiej, ale skąd pewność, czy rozmówca by je zrozumiał?
    Naprawdę byłam wściekła na tego typa, podeszłam do niego właściwie z życzliwym nastawieniem, a on bez powodu od początku tylko na mnie naskakiwał. Dobra, wiedziałam, że raczej z milutkim misiem nie będę miała do czynienia, ale chamstwa bez powodu nie zniesę. Naprawdę miałam ochotę albo go trzepnąć z liścia w złośliwą gębę, albo resztę mojego kakaa zmarnować i wylać na jego łeb, albo po prostu odwrócić się i odejść, przedstawiając idealną scenkę rodzajową pod tytułem "Foch z Przytupem". Ale w sumie mogłam go podkurzyć jeszcze bardziej, zostając i zachowując się jak uparty dzieciak... i ten plan najbardziej mi się spodobał.
    -Dobre pytanie... początkowo to chciałam tylko wydębić podpis pod petycją o utworzenie klubu anime, ale teraz sobie myślę, że chętnie bym sobie z tobą tak po prostu pogadała... ciekawe z ciebie ziółko, wiesz?

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  37. – Ja jestem bardzo zdrowa! – uderzyła się mocno w klatkę piersiową. – Za to ty wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha! Jesteś niezdrowo blady, więc musisz chodzić na spacery. Najlepiej ze mną, bo wtedy będziesz chciał, żeby to trwało jak najkrócej, i będziesz chodził szybciej.
    Westchnęła głośno i wstała. Stanęła przed chłopakiem, zasłaniając mu widok na staw.
    – Panie bezimienny! – zaczęła uroczym głosem. – Jak ja mam być kreatywna, jeśli nie mogę przychodzić do inspirujących miejsc? Jestem w klasie instrumentalnej, bycie kreatywnym jest bardzo ważne! Zresztą, dlaczego ja to mówię? Będę tu przychodzić, nieważne, czy ktoś tu będzie, czy nie!
    Prychnęła cicho i usiadła na swoim miejscu. Z powrotem wyjęła swój notes i kontynuowała komponowanie melodii. Nie będzie mi rozkazywał! Jeśli chcę tu być, to będę, ot co!

    Seoyeon

    OdpowiedzUsuń
  38. Kiedy sobie ode mnie odszedł, pierwsze, co zrobiłem, to odwinąłem się z tego koca. Ale na końcu i tak zarzuciłem go sobie na plecy, bo było mi w nim ciepło i przytulnie. I pachniał Jimin'em, a on ładnie pachnie.
    Usiadłem na łóżku, opierając się plecami o ścianę i patrzyłem, jak chłopak uzbraja się w ciastka. Obserwowałem, jak wyciąga je z szafy, potem obraca się i kładzie to wszystko przede mną. Już sięgałem po jedno, gdy walnął tym "dzi dzi". No poważnie. Ty też?!
    Nie, żeby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało, ale odkąd zostałem kapitanem, cała drużyna wali do mnie tekstami tego typu, a z racji tego, że jestem najmłodszy (pozycja kapitana nie zwalnia mnie z przestrzegania zasad kultury południowo koreańskiej) nie mogę im odpyskować.
    Znieruchomiałem w połowie i wbiłem piorunujący wzrok, zza szklistych jeszcze od płaczu oczu, w swojego kumpla. Chwilę tak na niego patrzyłem, aż w końcu nie wytrzymałem.
    - Nawet bym ci nie pozwolił, bo nie wiadomo z której strony zaczął byś mnie karmić! - warknąłem, niby to zły, ale tak na prawdę nic do niego nie miałem. I on to wiedział. To tylko takie żarty... chociaż nie czułem się na siłach, żeby teraz śmiać się bez opamiętania, to nie chciałem, żeby za długo było między nami smutno i sztywno. W końcu to nie przez niego cierpiałem, więc nie powinien patrzeć na mnie w takim stanie zbyt długo. On też nie należy do tych bad boyów, herosów, którzy nigdy nie płaczą, wiem, że często robi to ot tak bez poważniejszego powodu. W gruncie rzeczy, nie jestem pewien, czy człowiek z normalną przeszłością tak się zachowuje, ale nie jesteśmy w podstawówce, by wyciągać z siebie na siłę wszelkie sekrety. Jeśli kiedykolwiek będzie na to gotów, na pewno mi powie. A jeśli nie, to znaczy tylko tyle, że nie powinienem wiedzieć i na to też się godzę.
    - "Dzi dzi"... - prychnąłem, chwytając w dłoń ciastko. - Jesteś starszy tylko o pięć miesięcy, nie pozwalaj sobie... - mruknąłem, bardziej do siebie.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  39. [*przeprowadzka do Jimina XD* ooooo to się mega cieszę! Jak już proponujesz to zacznij, proooszę ;; ]

    Taeyong

    OdpowiedzUsuń
  40. ...Wow, pierwszy raz widzę typa, który tak reaguje na hasło "anime". Prawie jakby ktoś pilotem właściwy guziczek wcisnął i zmienił mu program...
    Trochę mnie to zaskoczyło. Nie było łatwo nadążyć za taką nagłą zmianą, ale korzystałam, póki się dało i z ładnym uśmiechem podsunęłam koledze moją petycję, grzecznie prosząc o podpis. No może jest coś w tym, co kiedyś powiedział do mnie ten blond-palant, z którym utknęłam po ciszy nocnej przed akademikiem: mam zmienne humorki jak stereotypowa baba podczas okresu, ale już taka moja uroda. Wszyscy mnie przez to znają i kochają... Dobra, może to drugie niekoniecznie.
    -A właściwie co to za seria? Nie znam jej, a ten fragment naprawdę był zarąbisty, więc chcę nadrobić braki w wiedzy... - zagadałam. Jakoś trzeba było, a poza tym naprawdę chciałam to wiedzieć, by w akademiku sobie to genialne anime ściągnąć i od początku do końca obejrzeć. Wolałabym co prawda oglądać z kimś, im więcej osób, tym jest zabawniej, ale takie luksusy to dopiero wtedy, kiedy uda już mi się utworzyć klub anime...

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  41. Oczywiście Hoseok bardzo ewidentnie zauważył to, jak w pewnym momencie Jimin przysunął swoje biodra do tych jego. Mężczyzna uśmiechnął się cwaniacko pod nosem, bo podobało mu się to, w jaki sposób rozwijała się ta sytuacja i w którą stronę dążyła... Nie spodziewał się, że Kwon byłby taki szybki. Pamiętał jeszcze doskonale, jak to było z jego poprzednim partnerem: ten potrzebował miesięcy nudnego, beznadziejnego "chodzenia ze sobą", zanim pozwolił Jeo chociażby przycisnąć swoje biodra do jego tyłka czy zbliżyć się dłonią w okolice jego krocza. Hoseok nie lubił grzecznych zabaw i w sumie teraz nawet nie wiedział, co wtedy dało mu wystarczająco cierpliwości na to, aby zostać przy tamtym chłopaku i nie spieprzyć jak najdalej przy pierwszej lepszej okazji... Chociaż musiał przyznać, że jak już się dobrze rozkręcił, było bardzo ciekawie i nawet dość ostro.
    Gdy srebrnowłosy odchylił głowę i oparł ją o jego ramię, dłoń starszego automatycznie przesunęła się po całym jego boku, drobnie muskając palcami jego przyjemne w dotyku ciało. Odwrócił twarz w jego stronę, przysuwając ją do jego szyi, tym razem nie całując ją, ale po prostu dotykając wargami i wdychając zapach chłopaka.
    - Ale nie wydaje mi się, że ci to przeszkadza - mruknął w odpowiedzi, uśmiechając się kokieteryjnie. Dopiero wtedy wysunął koniuszek języka i narysował nim drobny okręg na szyi Jimina. Tylko jeden dotyk: zdecydowanie za mało, aby zaspokoić kogokolwiek wymagania, ale wystarczająco, aby podbudzić zainteresowanie. - Moje luźne łapki potrafią wiele, uwierz mi.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  42. [Ojena, jakie śliczne zdjęcie~ *//////*]

    Przez chwilę zastanawiałem się, jak by to wyglądało, gdybym wczoraj do niego nie poszedł. Gdybym mu nie powiedział, gdyby cała ta rozmowa się nie odbyła - jak byśmy się zachowywali? Na boisku, gdzie ogląda nas pół szkoły, on, jako maskotka musi być zabawny. Zaczepiać ludzi wokół, rozśmieszać ich i ma prawo, a nawet powinien podchodzić do członków drużyny. Skoro jest maskotką, to tak jakby i częścią naszej drużyny. A idąc tym tokiem myślenia, ja, będąc kapitanem powinienem traktować go jak resztę zespołu. Nie jestem pewien, czy miałbym taki wielki uśmiech na twarzy, jak w trakcie meczu, jeśli nie byłoby między nami oficjalnie zawartego pokoju. Pewnie próbowałbym, ale aktorem jestem kiepskim, wszyscy by się zorientowali, że nie czuję się dobrze.
    Na szczęście wszystko było w porządku. Zostałem przez niego publicznie ośmieszony kilka razy, ale to w porządku. Wcale nie czułem się głupio, sam się z nimi wszystkimi śmiałem.
    Mimo wszystko starałem się maksymalnie skupić na grze i poprowadzić drużynę do zwycięstwa, nawet jeśli to był tylko luźny sparing. Hańba nam przegrać na sparingu, co wtedy mielibyśmy zrobić na poważnym meczu? Ile jest wart kapitan, którego drużyna przegrywa na spotkaniu towarzyskim? Nie było najmniejszej mowy o grze dla zabawy. Dla zabawy grywa sobie grupa niezaawansowana.
    To nie tak, że poszło nam jak po maśle, ale pięć do zera można chyba nazwać łatwą wygraną. Grając na maksa, zdobyliśmy cztery punkty. Przeciwnicy nie byli najgorsi; mieli dobrą taktykę, sprawnie podawali sobie piłkę i szybko reagowali. Jedyne w czym byliśmy od nich lepsi, to kondycja. Po pierwszej połowie chłopcy od nich byli już tak zajechani samym bieganiem za nami, że ledwo oddychali. W drugiej ich trener zdecydował, że będą robić zmiany, jednakże umiejętności ich rezerwowych były niewiele mniejsze. Niewiele, a jednak. Najwięcej goli strzeliliśmy właśnie w środku drugiej połowy. Pod koniec meczu nasz trener oznajmił, że możemy trochę się rozluźnić, ale mamy nie przestawać czuwać. W ciągu trzech ostatnich minut trafiliśmy jeszcze jeden i to przez wielką nieuwagę tamtejszej obrony.
    Wyszło, jak wyszło. Pogratulowałem swojej drużynie takiego wyniku, a przeciwnikom podziękowałem za wspólną grę. Rozeszliśmy się, zadowoleni, co chwila zanosząc się śmiechem.
    Kiedy już wszyscy się przebrali dotarło do mnie, że jednemu członkowi naszego team'u jeszcze osobiście nie pogratulowałem. Wiedząc, że będzie się przebierał dopiero, gdy wszyscy pozostali opuszczą szatnię, zaczekałem w środku na Jimin'a, gwiazdę dzisiejszego meczu, który podbił chyba więcej serc na widowni niż nasze gole i spocone ciała. Wyciągnąłem swój telefon, by w czasie oczekiwania na niego, przejrzeć, co się dzieje w internecie.
    W pewnym momencie usłyszałem, jak otwierają się drzwi do szatni. Siedziałem za ścianką z metalowych szafek, więc nie było mnie widać. Po chwili siedzenia bez ruchu i czekania, zrozumiałem, że musiał mieć swoje rzeczy po drugiej stronie szatni, więc jeśli ja się nie wychylę, to sam mnie tu nie zauważy.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  43. Wstałem z ławki, chowając swój telefon do kieszeni bluzy i wyciągnąłem rękę po swoją torbę, która leżała obok mnie. Zatrzymałem się jednak, kiedy tylko usłyszałem syknięcie z drugiej strony szatni. Miałem wrażenie, że coś się stało, więc zostawiłem tam swoje rzeczy i wyszedłem zza ściany. Otwierałem już usta, kiedy zobaczyłem krew na podłodze i kiepski opatrunek z husteczki papierowej na jego ręce. Nie potrzebowałem wiele czasu, żeby dostrzec taże i pozostałe rany, większość już zagojonych.
    Stałem tam z otwartą buzią, nie wiedząc, co zrobić, jak się zachować, co powiedzieć i miałem w głowie mętlik. To nie były takie sobie rany od incydentalnego uderzenia w rozbite szkło, bardziej to przypominało ślady po pazurach jakiejś biestii.
    - Jiminie... - wyszło ze mnie, jakby mimo mnie. Nie czułem nawet, że ruszam ustami i generuję jakiś dźwięk, stałem zdezorientowany, kompletnie nie mogąc pojąć... jak to w ogóle możliwe. - Co to ma być? - zapytałem w końcu, ściągając brwi ku sobie.
    Zaczynały do mnie docierać pewne rzeczy. Przeszły mnie dreszcze na myśl, że jakieś ostrze cięło jego ręce. Że przez coś takiego jest możliwość śmierci. Co takiego podziałało na niego, że to robił, dlaczego?
    I na końcu dotarło do mnie, że właśnie w tym moemcie leciała mu krew. Rozejrzałem się szybko po pomieszczeniu, orientacyjnie, by przypomnieć sobie, gdzie była apteczka pierwszej pomocy. Wspiąłem się szybko na ławkę, otworzyłem kluczykiem czerwoną skrzynkę z białym krzyżem i wyciągnąłem z niej apteczkę, do której po chwili sięgnąłem po gazę i bandaż.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  44. Prawdopodobnie powinien spodziewać się czegoś takiego ze strony Jimina - znali się przecież od dawna i Hoseok wiedział, że pomimo swojego rozkosznego wyglądu, Kwon wcale nie był kulką samej słodyczy... A przynajmniej czasami lubił udawać, że wcale tak nie było. Czasami udawało mu się to bardziej wiarygodnie, czasem mniej, ale to akurat nie padało pod ocenę czarnowłosego. Tak czy inaczej, gdzieś w głębi siebie wiedział, że Jimin chciałby pokazać pazurki prędzej czy później, chociaż Jeo wcale nie planował tak szybko cokolwiek z nim robić. Oczywiście, uwielbiał się w ten sposób drażnić i rzucać podtekstami w odpowiednich momentach, ale jednak miał jakieś pojęcie o tym, jak wyglądał związek i co ludzie zazwyczaj od niego wymagali, a chcąc jak najbardziej wiarygodnie udawać coś takiego, musiał także wiedzieć, kiedy się zatrzymać i nie wychylić za bardzo. Więc chociaż według własnych upodobań mógłby iść ze srebrnowłosym do łóżka tu i teraz, nie miał jakichkolwiek nadziei na realizację tej zachcianki głównie dlatego, że po prostu nie tak to działało.
    Prychnął ostro, gdy chłopak spojrzał na niego z pewnym zadowoleniem w oczach; zanim ten się od niego oddalił, Hoseok zdążył jeszcze klepnąć go raz w tyłek, ale nie próbował go zatrzymać, ani tym bardziej nie goniłby od razu za nim, żeby ten do niego wrócił. Nie, Hoseok zdecydowanie nie był takim typem.
    Pozostał na parkiecie, tańcząc i bawiąc się nawet dłużej, niż na początku przypuszczał. Dopiero gdy muzyka, którą puszczano mu się znudziła i gdy zaczął odczuwać trochę zmęczenia, przecisnął się pomiędzy poruszającymi się ludźmi i wrócił do baru, gdzie jeszcze stało jego towarzystwo... Chociaż nie w całości. Jeo podejrzewał, że niektórzy byli już tak pijani, aby pójść w jakieś ustronne miejsce z pierwszą lepszą laską, albo po prostu nie byli już w stanie utrzymać się na nogach, więc zdecydowali się wrócić do domu. Ci, którzy pozostali, żywo rozmawiali i energicznie gestykulowali. Hoseok był tylko lekko wstawiony, ale i tak prawdopodobnie był z nich wszystkich tym najbardziej trzeźwym. Wcale mu się to nie podobało.
    - Jak się bawiłeś podczas mojej nieobecności? - rzucił nieznacznie w stronę siedzącego Kwona.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  45. -Dzięki - podziękowałam naprawdę z niekłamaną wdzięcznością. Każdy podpis więcej był na wagę złota, bo dzieciaki, jak widzą, że inni się podpisali, sami chętniej też się wpisują. A poza tym kolega Mruk już nie był takim mrukiem i wyglądało na to, że naprawdę miał ochotę się pod tym podpisać, a nie robił to tylko na odwal się. Ciekawie, czy dołączy do klubu, kiedy już ten powstanie... Chyba byłoby fajnie, bo coś mi się wydaje, że mielibyśmy w miarę podobny gust.
    Kiedy przyznałam się, że nie znam tej serii, która najwyraźniej była jedną z popularniejszych, spojrzał na mnie, jakby widział kogoś, kto urwał się z księżyca.... właściwie to nie był tak daleko od prawdy, przecież ponad sześć lat żyłam poza normalną cywilizacją, w miejscu, gdzie czas zatrzymał się w epoce Edo, czy ogólnie w barwnej erze legend o samurajach i ninja... Naprawdę wypadłam z obiegu... No, ale nie będę moich barwnych dziejów opowiadać pierwszej, przypadkowo spotkanej osobie, której pewnie zresztą ani trochę by one nie zainteresowały.
    -Shingeki no kyojin... - powtórzyłam. - Okay, dzięki, zapamiętam.
    Chyba nie powinnam kusić więcej losu i po zdobyciu tej jakże cennej informacji, oraz równie cennego podpisu, powinnam sprawdzić, czy mnie nie ma gdzie indziej, ale jeszcze zostało mi kilka łyków kakao, więc zabrałam się za nie, a gdy zauważyłam, że wichura przywiała ciemną chmurę i zaczęło lać jak z cebra, mruknęłam jakąś wiązankę koreańskich i japońskich słów, bynajmniej nie wyrażających uznania dla "pięknej" pogody. Nie miałam parasolki, a lało jak z cebra. Chyba utknęłam, dopóki nie przestanie padać.
    Znowu zaczęłam się bawić kartami, jak zwykle, gdy się nudziłam i nie wiem, co mnie podkusiło, chyba kompletne zaćmienie mózgu, by zapytać:
    -Oi, chcesz zobaczyć "magiczną" sztuczkę?

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  46. Jimin zdawał się czytać mu w myślach, bo okazało się, że od razu zamówił dla niego drinka i podsunął go Hoseokowi pod nos, gdy tylko ten się zbliżył. Przyjął go z nieukrywanym zadowoleniem, bo zdecydowanie nienawidził być tym najbardziej trzeźwym na imprezie i prawdę powiedziawszy rzadko kiedy mu się to zdarzało, ale tym razem w upiciu się przeszkodził mu Kwon i to, jak wiele chciał od niego uwagi. Nie, żeby starszemu to bardzo przeszkadzało.
    Uśmiechnął się ostro pod nosem, gdy ten przyciągnął go za pasek od spodni; pogłaskał go lekko po włosach, drugą dłonią łapiąc za szklankę i od razu sięgając ustami po alkohol. Poczuł, jak spływający w dół po jego gardle trunek przyjemnie go palił i rozgrzewał od środka.
    - Słodziutki dongsaeng - pochwalił go niskim mruknięciem, bo właśnie taki Jimin był: słodziutki i uroczy, niemalże zrobiony z waty cukrowej, chociaż niektóre osoby, kierujące się głównie stereotypami oraz wyglądem, miały o nim całkowicie inne zdanie. Nawet nie wiedziały, jak wiele traciły.
    Hoseok wydał z siebie ciche hm? na wzmiankę o swoim koledze z drużyny, za którym nie do końca przepadał. Prawie o nim zapomniał...
    - Przestał już płakać w kącie i wrócił? - zadrwił i zaśmiał się cicho, po czym upił kolejny łyk swojego drinka. Hoseok sam z siebie był dość odważny, a alkohol mocno to potęgował. Zbliżył się bardziej do Jimina, kładąc dłonie na jego biodrach, masując je lekko i skupiając swój wzrok tylko i wyłącznie na nim. Uwielbiał robić ludziom na złość.
    - Myślisz, że podoba mu się to, co widzi? - zapytał się ostro, po czym wychylił się jeszcze bardziej i pocałował mocno srebrnowłosego, chwytając go delikatnie za żuchwę, aby móc go przytrzymać w miejscu. Nie był to pocałunek długi, ale intensywny i przepełniony czułościami, bo Hoseok starał się jak najbardziej, aby pieścić usta Jimina swoimi, bawić się jego językiem oraz dopieszczać jego podniebienie, kradnąc jego ciche westchnięcia przyjemności.
    Gdy Jeo się odsunął, w jego oczach paliły się jakieś nowe, niebezpieczne iskierki. Uśmiechnął się słodko do Jimina, ale ta słodycz była u niego tak niecodzienna, że aż niepokojąca.
    - Dalej się patrzy, czy znowu poszedł płakać? - zapytał się cicho, palcami lekko głaszcząc fakturę ślicznej buźki Jimina. - Niech tylko tu podejdzie, a przysięgam, że rozpierdolę mu twarz. Będzie fajnie - prychnął z pewnym rozbawieniem, po czym przechylił lekko głowę na jeden bok, patrząc na Chima z zainteresowaniem. - Kręciłoby cię to, gdyby twój hyung się z kimś o ciebie bił, cukiereczku?

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  47. [Masz połowę komentarzydo nowej kp xddd]

    Z bandażem w ręce, podszedłem do chłopaka i chwyciłem za jego rękę. Mogłem się spodziewać, że nie będzie chciał pomocy, bo przecież tyle to przede mną ukrywał (wnioskując po bliznach, które w dwa dni nie powstały), ale i tak coś w środku mnie zakuło, kiedy wyrwał mi swoją rękę. I nie wiem, czy to był ból, czy złość, a jeśli to drugie, to na co?
    - Chcę ci pomóc. - mruknąłem, podnosząc na niego swoje spojrzenie. Ponownie złapałem jego rękę, wywaliłem papierową chustkę na ziemię i przyłożyłem gazę, a po chwili sprawnie zawiązałem bandaż. Zajęcia praktyczne z pierwszej pomocy w liceum na biologii jednak się przydały. Nigdy w to nie wątpiłem, skoro zawsze moim celem było zostanie piłkarzem, ale teraz dziękowałem w duchu samemu sobie, za to, że wtedy akurat miałem natchnienie do nauki tych właśnie czynności.
    Po zawiązaniu na jego ręce supełka, powoli odsunąłem swoje dłonie, cały czas ze wzrokiem wbitym w te blizny. Spojrzałem mu w oczy (a raczej próbowałem) dopiero, kiedy schował ręce przed moim spojrzeniem.
    - Dlaczego... dlaczego to robisz? - pytanie o to nie było wcale łatwe. Było mi przykro. W gruncie rzeczy, ogarniał mnie potworny smutek. Dlaczego najważniejsza osoba, która w tym momencie przy mnie jest, ma na swoim ciele rany, które sama sobie zadała? Dlaczego on, kuźwa, okalecza sam siebie? Co tak bardzo go boli, że nie może tego mi powiedzieć, tylko wylewa to z siebie żyletką?
    Chce się zabić?
    Obiecał, że będzie przy mnie, że mnie nie zostawi!
    - Jimin! - krzyknąłem w końcu, nie wytrzymując głuchej ciszy. Powinien coś powiedzieć. Powinien to wytłumaczyć, chcę zrozumieć! Dlaczego rani mojego najlepszego przyjaciela?!


    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  48. Patrzyłem na niego i słuchałem i nie docierało do mnie ani jedno z jego słów. Miałem na twarzy wymalowane niezrozumienie, a czułem się, jak zagubione, w dodatku oszukane dziecko. Nie wiem, dlaczego akurat czułem się oszukany, ale tak właśnie się czułem. Wielu rzeczy, które się we mnie dzieją, nie potrafię zrozumieć, nawet nie próbuję, bo to bez sensu.
    Wypuściłrm powietrze z płuc, niespokojnie, cały czas patrząc na jego osobę. Panikowałem. Podświadomie myślałem o tym, jak o chorobie Hope, która na jej własne życzenie ją zabijała każdego dnia po trochu. Tak jak on teraz, rani samego siebie po trochu. A co jeśli kiedyś przegnie? Jeśli przetnie za dużo? A jeśli nie da się go uratować? Też mnie zostawi?
    Przełknąłem ślinę, przecierając twarz. Chciałem się tego pozbyć. Tak nie może się stać, on obiecywał, a ja mu ufam.
    - Jaka kara... - mruknąłem, siadając obok niego na ławce. - Nie jesteś ani głupi, ani beznadziejny, nie zadaję się z bezużytecznymi ludźmi, Jimin... - W milczeniu przez chwilę mu się przyglądałem. Smutek w środku nie ustępował ani na sekundę, ani o krok nie wychodziłem z czarnej dupy niezrozumienia. - Nie zostawię tego - powiedziałem z gorzkim, pełnym żalu uśmiechem. - Od jak dawna to robisz? Dlaczego mi nie powiedziałeś? Nie mów, że nie zrozumiem, chcę zrozumieć. Chcę wiedzieć, dlaczego mój przyjaciel tnie się a potem udaje, że wszystko jest okej! - na końcu znowu podniosłem ton. Nie celowo, nie chciałem na niego krzyczeć, ale byłem tak bardzo rozdarty. Tak bardzo chciałem poznać prawdę.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  49. Prychnęła głośno, odwracając wzrok. Miała ochotę na udawanie wrednej – miała wrażenie, że mu się należy.
    – Dobrze, pójdę sobie. Ale tylko dzisiaj. Bo będę tu jutro, pojutrze, popojutrze, będę tu przychodzić każdego dnia, zobaczysz! – spojrzała na niego zrezygnowana.
    Westchnęła głośno i odeszła, szybko pozbywając się tej „wrogiej” miny. Poprawiła niezdarnie torebkę i ruszyła w stronę akademika.
    – Co za typ, naprawdę… – mruknęła pod nosem.
    Nie mogła uwierzyć, że to właśnie on był jedną z pierwszych osób, które poznała w tej szkole. Owszem, kojarzyła kilka osób z klasy i kółka, ale to on był pierwszym „przypadkowym” spotkaniem.
    Kiedy dołączyła do szkoły miała świadomość, że nie wszyscy będą dla niej mili – w końcu to szkoła dla bogatych, rozpieszczonych dzieciaków, dla dzieci wysoko postawionych rodziców. Miała niewielką nadzieję, że będą tu ludzie na stypendiach (w końcu każdy jest milszy od rozpuszczonych bogaczy), lub po prostu ktoś dobrze wychowa dzieci. Może niekoniecznie tak, jak robiła to matka Seoyeon, ale tak, żeby wyszli na miłych i porządnych ludzi. Tymczasem z tej niewielkiej grupki ludzi poznała już przynajmniej kilka jędz i dupków.
    W sumie to po co się tym przejmować. Tacy ludzie są i będą na tym świecie, i nikt z tym nic nie zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  50. Pozwolił Jiminowi cmoknąć go w szyję i ją lekko gryźć; domyślał się, że chłopak w tym momencie zerkał na ich kolegę, stojącego gdzieś za nimi. Hoseok żałował trochę, że nie mógł teraz zobaczyć wyrazu jego twarzy, ale z drugiej strony naprawdę dobrze się bawił, odstawiając przed nim takie sceny i zapewne wywołując w nim okropną zazdrość, a także zaskoczenie tym, że nagle jego odwieczny wróg był tak blisko tego smacznego kąska, z którym sam niedawno się tak namiętnie całował. Czarnowłosy przypomniał sobie chwilowo ten moment i znowu zawładnęła nim pewnego rodzaju złość oraz zazdrość, ale szybko to od siebie odpędził i pogładził lekko srebrnowłosego po plecach i po jednym boku.
    Uniósł nieco brwi do góry, słysząc jego odpowiedź. Jeśli Jimin coś takiego lubił, Hoseok mógł mu tego dać naprawdę, naprawdę dużo, jeśli tylko znaleźliby się odważni, który poderwaliby chłopaka kogoś takiego, jak on. Uśmiechnął się ostro do niego jednym kącikiem ust.
    - Oczywiście, że by wygrał - prychnął gwałtownie. - Masz co do tego jakiekolwiek wątpliwości? - dopytał się, niby nieco zirytowany, szczypiąc go lekko w jedno biodro. - Z chęcią ci to udowodnię, cukierku. Ale pierw musiałbyś mnie puścić i nie wiem, jak bardzo jesteś do tego skłonny - zaśmiał się, sięgając jedną dłonią po swoją szklankę i upijając łyk napoju.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  51. Zaśmiał się cicho, obserwując to, jak chłopak się w niego wtulił, oczywiście chichocząc. Dobry humor zdawał się nie opuszczać młodszego na krok, ale Hoseok wiedział, że to prawdopodobnie sprawka głównie alkoholu. Wielokrotnie upijał się w towarzystwie Jimina i wiedział, że ten nie miał tak bardzo wytrzymałej głowy, jak on, więc zdziwił się trochę, gdy Kwon zamówił kolejnego drinka. Starszy miał wrażenie, że może zaczynał przesadzać, ale nie miał zamiaru mu nic na ten temat mówić, nie zacząłby mu przecież matkować. Poza tym, sam nie stronił od alkoholu, a na miejscu chłopaka bardzo prawdopodobnie zrobiłby dokładnie to samo.
    - To bym cię odzyskał - odpowiedział mało poważnie, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że brzmiało to jak tekst z jakiejś dennej dramy i właśnie dlatego miało zostać traktowane tylko i wyłącznie jako żart. Jeo Hoseok nie był jakimś pierdolonym sentymentalistą.
    Pogłaskał lekko jego włosy, gdy Kwon wtulił się w jego tors i stwierdził, że może faktycznie na ten moment nie ruszałby się stąd, skoro Chim tego nie chciał. Bójka z tamtym typkiem przecież nigdzie by mu nie uciekła i tak naprawdę już od dawna się na nią zanosiło, więc Hoseok równie dobrze mógł poczekać z tym do następnego ranka. Zaśmiał się, widząc to, w jakim stanie był aktualnie srebrnowłosy.
    - Chyba po prostu masz słabą główkę - skomentował, pstrykając go palcem w czoło. - Może trochę zwolnij, jeśli nie chcesz być ciągnięty po schodach do własnego pokoju, młody.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  52. W co nie uwierzę? To pytanie chodziło mi po głowie jeszcze przez jakiś czas, po tym, jak wyszedł z szatni. Nie poszedłem za nim wtedy. Nie chciałem go męczyć. Z resztą sam potrzebowałem czasu, by to wszystko przetrawić i zastanowić się, jak powinienem na to reagować i co zrobić. To nie była taka ot, sobie zwykła sprawa. To tak delikatny i cienki lód, że bałem się ruszyć z miejsca nawet o krok. Nie chciałem, żeby czuł się przeze mnie jeszcze gorzej, chciałem mu pomóc. Chciałem, żeby nie czuł się taki samotny w tym wszystkim, co go przytłacza, jeśli nie mogłem tego naprawić. Obiecałem sobie, że będę dla niego lepszy niż byłem dla Hope.
    Przygotowywałem się do tego psychicznie przez cały czas, puki nie stanąłem znowu przed drzwiami do jego pokoju. Bez przerwy myślałem tylko o tym, co powinienem zrobić i jak się zachować, by nie odesłał mnie znowu tam, skąd przyszedłem. Wykłady, treningi, korepetycje - ani razu o tym nie zapomniałem. Do takich ludzi należę, jestem pamiętliwy i dużo myślę. Żyję odważniej w swoim małym, wyimaginowanym świecie niż w tym realnym. Może to źle, bo czasami nie skupiam się na niczym poza tym, co mnie trapi, ale nie potrafię tego zmienić.
    Zapukałem w dechę przede mną i zaczekałem, aż podejdzie do drzwi, by je otworzyć. Zrobię wszystko, co w mojej mocy. Miłość, czy przyjaźń - w obu tych rzeczach w grę wchodzą tak samo silne uczucia. A ja nie chcę tracić tak ważnej osoby. Jest dla mnie jak brat.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  53. Prychnął krótko i przewrócił teatralnie oczami, słysząc usprawiedliwienia chłopaka, który ewidentnie po prostu nie chciał przyznać się do prawdy. Widząc, jak bardzo intensywnie ten się w niego wpatrywał, sam też sprowadził na niego swoje spojrzenie, nie przerywając więc kontaktu wzrokowego. Na jego pytanie, wcisnął sobie na twarz udawany wyraz niepewności i zastanowienia.
    - No nie wiem, może - odburknął, przesuwając dłoń trochę niżej na plecach chłopaka. - Gdybyś na taką dobroć zasłużył - dodał ze swoim cwaniackim uśmiechem, ale wtedy Jimin zdał się chcieć zmienić ich miejsce pobytu. Hoseok chwycił za swoją pełną do połowy szklankę i pozwolił mu pociągnąć się za dłoń, aby następnie przecisnąć się tuż za nim poprzez tłum bawiących się ludzi. Gdzieś pomiędzy nimi wyłapał spojrzenie swojego ulubionego kolegi z drużyny, który cały czas patrzył na nich to z niedowierzeniem, to z oburzeniem; Hoseok wysłał mu jeden ze swoich typowych uśmieszków, które podkreślały, że to on był tutaj zwycięzcą i posłał chłopakowi oczko, po czym zniknął mu z oczu, wtapiając się w tłum.
    Zasiadł wygodnie na kanapie tuż obok Jimina. W tej części lokalu światła były trochę inne i bardziej wyraźnie ukazywały sylwetki przebywających tu ludzi: Hoseok nawet nie próbował ukryć tego, że z zainteresowaniem uważniej przyglądnął się Jiminowi, podziwiając to, jak dobrze chłopak potrafił wyglądać nawet w zwykłej koszulce. Można było pod nią ujrzeć zarysy jego dobrze zbudowanego ciała - Kwon nie należał do tych przeraźliwie chudych, którzy stojąc z profilu przypominali bardziej kartkę papieru, niż człowieka, co czarnowłosemu całkowicie odpowiadało. Jimin miał swoje kształty, ale były one absolutnie rozkosznie i cholernie pociągające.
    Jeo położył luźno jedno ramię na oparciu kanapy za plecami srebrnowłosego, w drugiej ręce wygodnie trzymając swoją szklankę i siedząc odwrócony nieco twarzą do niego. Ponownie udał, że musiał się namyślić, wodząc przez chwilę spojrzeniem po sali.
    - Gdybyś bardzo, bardzo ładnie poprosił hyunga - odpowiedział wreszcie, unosząc jeden kącik ust do góry. Następnie zbliżył się niebezpiecznie do chłopaka, aby przygryźć lekko płatek jego ucha. - Ale skąd pewność, że ja byłbym od nich lepszy i że nie próbowałbym się do ciebie dobrać?

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  54. Nie spodziewałem się, że akurat w tym momencie będzie płakał. Nawet się nad tym nie zastanawiałem, po prostu chciałem się z nim spotkać. Pocieszanie ludzi słownie jakoś nigdy nie wychodziło mi najlepiej, tym bardziej, że koreański to ciągle język, którego nieustannie się uczę i nadal mam braki w słownictwie. Jeśli nie wiem, jak coś powiedzieć, zazwyczaj zastępuję to słowo jakimś angielskim odpowiednikiem, bądź chińskim, bo niektórzy w Korei uczyli się jego podstaw w gimnazjum i podstawówce. Tylko, że w tym wypadku, to ja nawet po angielsku nie wiedziałbym, co mu powiedzieć.
    Wszedłem za nim do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Potem powoli podszedłem bliżej niego i po chwili wahania, usiadłem na krawędzi łóżka. Patrzyłem na niego, zastanawiając się nad tym, co dokładnie teraz należałoby powiedzieć. Bo tak bez słowa rzucić się na niego i wytulać... No choćbym chciał, to nie przejdzie. Nie chcę być odepchnięty, chcę być dla niego czymś w rodzaju... ukojenia.
    - Yah, Kwon Jimin... - mruknąłem cicho, szturchając lekko jego nogę. Próbowałem rozjaśnić nieco swój ton, by nie brzmiał chłodno, czy ostro. - Hyung. Nie lubię, kiedy płaczesz... - powiedziałęm, ciągle mu się przyglądając. - Wolę, kiedy się śmiejesz, jesteś wtedy taki kochany i śmieszny, - powiedziałem z uśmiechem. - ale jak już musisz płakać, to nie rób tego w samotności, okej? - poprosiłem prawie szeptem. Musiał mnie usłyszeć, bo poza gadającym mną nic w pomieszczeniu nie robiło hałasu. - Skoro śmiejesz się przy mnie, to możesz też płakać. - powiedziałem, kładąc rękę na jego łydce. Po tylu latach znajomości musiał już przywyknąć do tego, że lubię go dotykać. Lubię dotykać wszystkich, ale on jest wyjątkowy. Jest moim przyjacielem, mógłbym go tulić bez przerwy. Zwłaszcza, kiedy widzę, że jest mu z jakiegoś powodu przykro.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  55. Zaśmiał się cicho, niemalże figlarnie na słowa Jimina i na to, jak słodko i dziecinnie one brzmiały. Tak, ten chłopak zdecydowanie ciut za dużo wypił, ale wyglądał tak, jakby dobrze się przy tym wszystkim bawił, więc czemu ktokolwiek miałby mu przeszkodzić? Hoseok studiował go swoim uważnym wzrokiem, wodząc nim po twarzy, szyi oraz umięśnionych ramionach młodszego, od czasu do czasu sugestywnie oblizując wargi.
    - Jesteś więc moją nagrodą? - dopytał się kokieteryjnie, łapiąc srebrnowłosego za słowa z cwaniackim uśmiechem na ustach. - Kiedy będę mógł cię rozpakować?
    W tym momencie Kwon wcisnął mu się na kolana, co czarnowłosy przyjął zadowolonym mruknięciem. Nagle zaczął żałować tego, że trzymał ze sobą szklankę z drinkiem, bo przez to tylko jedna z jego dłoni mogła położyć się na cudownym tyłku chłopaka, subtelnie dotykając jego pośladków, na razie nie wykonując żadnych intensywnych ruchów, ale jedynie niemalże je głaszcząc. Spojrzał na niego od dołu z zadowoleniem w oczach, gdy Jimin wiercił się na nim, sprawiając, że Hoseok poczuł lekkie mrowienie w swoich dolnych partiach. Pijany Jimin zaczynał mu się podobać coraz bardziej, bo nie do końca był świadomy swoich czynów i tego, że zamieniał normalne sytuacje w coś perwersyjnego.
    Starszy zaczął cicho mruczeć z zadowolenia, gdy tylko srebrnowłosy zajął się pieszczeniem pierw jego ust, a później jego szyi.
    - Masz bardzo sprawne usteczka, skarbie - skomentował.
    Jeo przymknął nieco oczy i wciąż głaskał jego pośladki, napawając się tym momentem i nieświadomie od czasu do czasu wykonując parę drobnych ruchów naprzód biodrami. Z ogromną chęcią wziąłby teraz od Jimina więcej, ale niestety wiedział, że było jeszcze zdecydowanie za wcześnie.
    - A potrafi ładniej? - odpowiedział mu pytaniem na pytanie. - Bo hyungowi bardzo, bardzo się podoba. I chciałby więcej od cukiereczka.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  56. Typ mi naprawdę wytknął brak instynktu samozachowawczego? No poważnie? Przecież ja chcę dożyć starości i naprawdę nie szukam kłopotów... zazwyczaj.
    -Po prostu nie wierzę plotkom - odparłam na takie dictum, wzruszając ramionami. - Chociaż przyznaję, naprawdę starasz się mnie do nich przekonać. Może jak zobaczę na własne oczy, że obdzierasz czarne koty żywcem ze skóry, to uwierzę...w jakąś dziesiątą część - dodałam z lekka kpiąco.
    No co ja poradzę, że rewelacje moich kolegów wydawały mi się sto razy przesadzone, a to o demolowaniu cmentarzy... Przecież tu na wyspie nawet nie ma cmentarza! Chyba, ze typ już w ciągu swojej kariery Czarnej Sławy GBS zdążył cały rozwalić, a przypuszczam, ze wątpię.
    Gdy się zgodził, postanowiłam pokazać jedną z prostszych sztuczek, którą wypróbowałam po przeczytaniu tomiku mojej ulubionej mangi wszech czasów, ciekawa, czy trik tam przedstawiony naprawdę działa.
    -Oi, a znasz mangę "Liar Game"?- zapytałam na wszelki wypadek, tasując od niechcenia karty.

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  57. Pozwoliłem mu pociągnąć się w swoją stronę i położyłem się obok niego. A raczej z nim, bo wtulił się we mnie mocno w moją pierś i już po chwili czułem, jak moja koszulka wilgotnieje od jego łez. Przytuliłem go mocno do siebie i głaskałem po głowie, by poczuł się chociaż odrobinę lepiej.
    - To nie twoja wina - powiedziałem cicho - to nic złego, że tak się czujesz, to nie twoja wina, że płaczesz. - Ułożyłem policzek na czubku jego głowy, głaskając jego plecy.
    Wiedziałem, że będzie się wymigiwał od powiedzenia mi prawdy, ale ja muszę ją poznać. Po prostu nie ma innego wyjścia, jeżeli się okaże, że jest cokolwiek, co mogę zrobić, aby mu pomóc, to zrobię to, bez względu na cenę. Rodzina jest najważniejsza, a on jest częścią mojej. Jest kimś, bez kogo nie mógłbym żyć, nie daruję sobie, jeśli dalej będzie się krzywdził i cierpiał, jak dotąd. Jak miałbym spełniać dalej marzenie jednego z moich przyjaciół, którego już ze mną nie ma, patrząc, jak drugie z nich jest na nieco dłuższej drodze do tej samej mety? Nie chcę spełniać pośmiertnego marzenia Jimin'a. Chcę, żeby był tu ze mną. Największy lęk, jaki we mnie siedzi, to ten przed samotnością. Zawsze bałem się, że pewnego dnia zostanę sam, rodzice się ode mnie odwrócą, przyjaciele będą daleko, a wszędzie dookoła mnie ludzie, którzy będą widzieli we mnie jedynie drzwi do jakichś zysków. A ja chcę tylko mieć do kogo się przytulić. Mieć, komu powiedzieć, co mnie martwi, co mnie cieszy, czego nie chcę i czego pragnę. On jest kimś takim. Jest tym ostatnim, jedynym nosicielem moich żalów i sekretów, tylko on wie, co tak na prawdę czuję.
    - Jimin-ah... powiesz mi o co chodzi? - spytałem prawie szeptem.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  58. Hoseok wpatrywał się uważnie w twarz młodszego i zdawał się nie potrafić oderwać od niego wzroku. Nie dość, że Jimin sam z siebie był już bardzo urodziwy, w dodatku zachowywał się tak słodko i uroczo, że Jeo nie potrafił nie poświęcać mu całej swojej uwagi. Prawdę powiedziawszy, nigdy nie pomyślałby, że słodycz mogłaby mu się aż tak podobać, bo sam był przecież całkowicie inny, ale już ze swoim poprzednim chłopakiem przekonał się, że było trochę inaczej. Chociaż tamten mimo wszystkiego miał dość pikantny charakter, co Hoseokowi podobało się chyba najbardziej.
    Tak czy inaczej, czarnowłosy stwierdził, że lubił sprawiać przyjemność Kwonowi głównie dlatego, aby móc ujrzeć na jego twarzy ten rozkoszny wyraz. Patrząc na niego uważnie, oczy starszego zdawały się niemalże uśmiechać i przekazywać swoim wyrazem, że to Hoseok był tutaj, tak czy inaczej, zwycięzcą, a Jimin był całkowicie zdany na jego łaskę. Uśmiechał się do niego lekko, ale było w tym coś nieco niebezpiecznego.
    Mruknął przeciągle, gdy srebrnowłosy ucałował go, jednak nie pozwolił mu pogłębić tego gestu, na co Hoseok miał teraz cholerną ochotę. Okazał swoje niezadowolenie faktem, że zacisnął nieco mocniej dłonie na pośladkach chłopaka, po czym przesunął je na jego biodra. Słysząc jego pytanie, pomasował je mocno i chwycił za nie, przyciągając nieco chłopaka w swoją stronę, sprawiając, że lekko otarł się przy tym o niego kroczem. To powinno być wystarczającą odpowiedzią dla Jimina.
    - Obawiam się, że jest to coś, czego nie mogę pokazać w miejscu publicznym - zaśmiał się cicho, patrząc mu intensywnie w oczy. - No wiesz, nie wypada, cukiereczku.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  59. -Coś w rodzaju psychologicznego thrillera. Zaczyna się od tego, że któregoś pięknego dnia, wracając z uczelni główna bohaterka, Kanzaki Nao, znajduje pod drzwiami swojego domu paczkę od nieznanego nadawcy, a w niej milion dolców i instrukcję "Gry Kłamczuchów". Podobną paczkę dostał jej dawny znajomy, który ma być jej przeciwnikiem w grze. Zasady są takie, że wygra ten, komu uda się oszukać drugiego gracza i zdobyć jego pieniądze. Jeśli uda mu się tak oszukać konkurenta, że zdobędzie cały milion, tyle wygra, a ten który ten milion przegrał, musi ze swoich pieniędzy oddać go tajemniczemu nadawcy, organizacji prowadzącej grę, która zapewnia, że zrobi wszystko, by tę kasę odzyskać. A że Nao jest głupio naiwna, to na samym trwającej miesiąc pierwszej rundy gry traci praktycznie cały milion, bo ją ten dawny znajomy oszukał... Nie wie co robić, więc ktoś jej doradza pół żartem, żeby dogadała się z jakimś "zawodowym oszustem" i poprosiła go o pomoc w odzyskaniu kasy. Nao bierze to serio i namawia do współpracy Akiyamę Shin'ichi'ego, sławnego kanciarza, który kiedyś oszukał wielką korporację, doprowadzając do jej bankructwa... No i po prostu zaczyna się mega-ekstra-totalnie-najlpesza-manga-jaką-czytałam. Tylko przez pierwsze dwie rundy Kanzaki jest nieznośna, trzeba to jakoś przebrnąć, a potem to już jest tylko lepiej.
    Naprawdę rozgadałam się jak nie wiem, ale i tak starałam się skracać, by nie opowiedzieć za dużo. Właściwie tak przepadam za tym komiksem, że czytałam go tyle razy, iż niektóre tekst to prawie na pamięć znam. A co do "Aki'ego", to mogłabym robić za typową, beznadziejną fankę, no po prostu kocham gościa, ale już tego nie dodałam, bo nie chcę robić sobie opinii Otaku Nie z Tej Ziemi".
    W międzyczasie wymieszałam karty, a teraz rozłożyłam je w wachlarz i poprosiłam pana "Strasznego Mruka", który wcale nie jest taki straszny, ani tak gburowaty, na jakiego stara się pozować, żeby wybrał sobie jedną.

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  60. Obserwował speszenie oraz zmieszanie Jimina z pewnym lekkim rozbawieniem czy wręcz zadowoleniem. Hoseok zdecydowanie po części był sadystą, bo prawdopodobnie domyślał się, jakie były myśli chłopaka w tym momencie, ale nie przejmował się tym za bardzo i po prostu cieszył tym, jak urocze były jego zawstydzone, różowe policzki. Nie mógł jednak oczywiście pozwolić na to, aby Kwon zraził się do jakichkolwiek czułości ze względu na to, że sam nie potrafił powstrzymać się czasami, gdy rzucał słowami z podtesktem, więc musiał się przygotować na to, że w tym "związku" - aż mu się zachciało śmiać na dźwięk tego słowa we własnej głowie - wiele razy musiałby coś odkręcać i kombinować.
    - Oczywiście, że nie od razu - mruknął przyjemnym tonem głosu, przysuwając się ponownie blisko Kwona mimo tego, że ten schodząc z jego kolan wydawał się chcieć zmniejszyć kontakt fizyczny. Położył głowę na jego ramieniu, aby zbliżyć usta do jego ucha i złapał go delikatnie za rękę, splatając razem ich palce i otulając jego szyję swoim ciepłym oddechem. - Żartuję tylko. Wiesz przecież, że hyung nigdy by na ciebie z niczym takim nie naciskał.
    To akurat było prawdą. Niestety, z własnego doświadczenia Hoseok wiedział, że naciskanie tak naprawdę nie prowadziło do niczego pozytywnego, a tylko do sytuacji, w której to on był tym złym i przegranym. Jeo Hoseok nie musiał jednak naciskać, bo on doskonale wiedział jak się zachowywać i jak kusić, żeby jego ofiary same domagały się czegoś więcej i się o to prosiły.
    Mężczyzna uśmiechnął się lekko, prostując się ponownie i wpatrując w śliczny profil młodszego. Nie puścił jednak jego dłoni, ale zaczął gładzić jej wierzch kciukiem.
    - Ale naprawdę, nie pij już więcej - odezwał się fałszywie zmartwionym tonem. Znał przecież swoje sztuczki, szczególnie te, które tworzyły dookoła ofiary wrażenie, że naprawdę była ona w zainteresowaniu Jeo pod aspektem innym, niż ten seksualny czy ten związany z popularnością i wizerunkiem szkolnym. - Może ci się wtedy coś stać, a ja się będę za bardzo martwił.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  61. Strategia zadziałała, ale Hoseok naprawdę nie czuł tym nawet najmniejszego zaskoczenia. Wiedział przecież dobrze, że był dobry w takie gierki i, co najważniejsze, cholernie wiarygodny. Potrafił owinąć sobie innych wokół palca i poruszać nimi według własnego upodobania; był w stanie kierować nimi dokładnie tak, jak on sam tego chciał, a oni i tak niczego nie zauważali. Tak było z jego poprzednim chłopakiem i tam samo z pewnością byłoby z Jiminem.
    Pozwolił chłopakowi wtulić się w jego bok, obejmując go wolnym ramieniem i czując, że już go posiadał w całości mimo tego, że ta ich nowa relacja trwała tak krótko. Był cholernie z tego dumny, ho miał naprawdę dobre przeczucia co do tego wszystkiego.
    Zadowolenie powiększyło się jeszcze bardziej, gdy chłopak zaczął go przepraszać. Jeo z łatwością sprawił, że ten czuł się winny za zaistniałą sytuację i że był teraz tym złym, czarnym charakterem. Dziecinnie proste. Hoseok miał tylko nadzieję, że przez to ich relacja nie byłaby dla niego nudna...
    - Jesteś zbyt słodkim cukiereczkiem, żeby ci nie wybaczać - odezwał się przyjemnym tonem głosu, jedną dłoń wsuwając pomiędzy palce chłopaka z tyłu jego głowy. - Pewnie często to wykorzystujesz, co? Założę się, że życie jest łatwiejsze, gdy jesteś takim słodkim kociakiem i możesz sprawić, aby inni wszystko dla ciebie zrobili - zaśmiał się krótko, ciepło. - Od dawna to na mnie działało, wiesz?

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  62. Czułem, jak po moim pytaniu mocniej ściska moją koszulkę i bardziej wciska się w moje ciało. Coraz mocniej się martwiłem. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić, co skrzywdziło go aż tak bardzo, żeby musiał to robić. Ja przecież też przechodziłem przez trudne rzeczy. To wcale nie tak, że zawsze było kolorowo, bo boja rodzina jest bogata. Ile razy zamykałem się w swoim pokoju i ukrywałem przed ludźmi swoje łzy, tylko dlatego, że zawsze mi powtarzano, że faceci nie powinni beczeć? Na palcach obu rąk nie byłbym w stanie wyliczyć wszystkich przezwisk, którymi obrzucano mnie w kilku amerykańskich szkołach. Poza tym zanim poznałem Jimin'a, nigdy nie miałem przyjaciela. Przeprowadzaliśmy się co chwila, a ja czułem się wtedy tak potwornie samotny. A, kiedy Hope umarła... czułem, że straciłem część siebie, bardzo ważną część, bez której ciężko mi będzie dalej żyć, ale ani przez chwilę nie pomyślałem o odebraniu sobie życia, ani chociażby kaleczeniu samego siebie. Gdybym to robił, bliskie mi osoby przeżywałyby to samo, co ja w tym momencie, dlatego... dlatego nie mogłem.
    Więc, co takiego stało się w jego życiu? To było jeszcze zanim go poznałem, czy w trakcie naszej znajomości? Przeoczyłem coś?
    Po chwili coś zaczęło się dziać. Patrzyłem, jak Jimin odsuwa się, a następnie siada, więc i ja powoli podniosłem się do siadu. Obserwowałem go bez słowa, czekając, aż coś powie, jednak zamiast tego... podniósł koszulkę w górę. Prawie czułem, jak moje serce przestaje bić. Wypuściłem z płuc powietrze i szybko wciągnąłem nowe. Sam nie wiem, co czułem, patrząc na te wszystkie blizny na jego ciele. Coś intensywnego, gniew, smutek, przerażenie? Może wszystko na raz? Obrócił się, ukazując jeszcze więcej zabliźnionych ran na swoich plecach, a ja zamknąłem oczy, przełykając ślinę. Zacisnąłem szczękę, oddychając głęboko.
    Więc ktoś go bił. Katował. Jak psa, jak można tak traktować człowieka? Jak mogłem mu wtedy nie pomóc?
    Otworzyłem oczy i patrzyłem na niego, owiniętego w koc, trzęsącego się i leżącego obok. Bezbronny dzieciak z traumą. Mój przyjaciel.
    - Kto ci to zrobił? - zapytałem, czując, że zaraz sam zacznę albo płakać, albo krzyczeć. Nigdy nie potrafiłem poradzić sobie ze sobą, to też i w tej chwili, to co czułem wyżerało mi dziurę w brzuchu, ściskało serce i płuca i miałem wrażenie, że zaraz eksploduję.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  63. Gry Jimin ponownie wsunął mu się na kolana, czarnowłosy uśmiechnął się do samego siebie z zadowoleniem, niemalże z uznaniem za dobrze przeprowadzone gierki umysłowe. Spojrzał z subtelnym uśmiechem na chłopaka, od razu zaczynając masować lekko jego boki i wpatrywać się w jego ładną buźkę, zarazem rozkoszując się jego palcami we własnych włosach.
    - Dla mnie wyglądało to tak, jakbyś był tak samo słodki ze wszystkimi - stwierdził, co akurat nie było kłamstwem.
    Fakt, zauważył w przeszłości ze strony Jimina pewne zainteresowanie, ale nie martwiło go ono wystarczająco, aby się nim przejmował i po prostu uważał je może za pewną formę adoracji, którą młodszy członek grupy zazwyczaj czuje do starszego, bo przecież byli dwoma bardzo różniącymi się od siebie charakterami. Raczej nie domyśliłby się zupełnie, że Jimin na niego absolutnie leciał, chociaż może miał jakieś podejrzenia. On sam może nie patrzył na Kwona w takim samym kontekście, jak na innych swoich znajomych, bo cholernie różnił się od nich zachowaniem i czasami można było pomyśleć, że nie należał do ich grupy - ale tak naprawdę był jej niezaprzeczalną, nierozłączną częścią, a raczej jedną z najważniejszych części - więc zazwyczaj widział go jak młodszego brata, jak takie słabsze ogniwo, które trzeba było chronić przed innymi, bo solidarność grupy zobowiązywała. Co wcale nie znaczyło, że w jego oczach chłopak nie był atrakcyjny pod względem fizycznym.
    - Od jak dawna próbowałeś? Nawet wtedy, gdy miałem faceta? - dopytał się z prawdziwej ciekawości, myśląc, że zazdrosny Jimin musiał wyglądać zabawnie.
    Nie doczekał się jednak odpowiedzi, bo chłopak naparł na niego i zaczął go całować. Hoseok mruknął z zadowolenia i oddał intensywnie ten gest, ale prędko coś przestało mu się podobać: Jimin próbował nad nim górować i go zdominować. O nie, o tym nie było najmniejszej mowy. Hoseok był stuprocentowym samcem alfa i nie dałby nikomu sobie podskakiwać: musiał mieć kontrolę, musiał dominować i to on musiał być tym silniejszym. Gdy tylko poczuł, że Jimin zaczął przesadzać, stwierdził, że powinien pokazać mu, gdzie jego miejsce. Chwycił go mocno za żuchwę i unieruchomił, aby móc na niego naprzeć i brutalnie odpowiedzieć na pocałunek. Zaczął całować go namiętnie, głęboko i wręcz żarłocznie, przyspieszając tempo, nie dając młodszemu chwili na oddech i od czasu do czasu gryząc jego wargi czy język wystarczająco mocno, aby poczuł pewien ból.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  64. Spodobało mu się to, jak prędko chłopak poddał się jego dominacji i opuścił wszelkie zamiary do tego, aby to on miał nad wszystkim kontrolę, chociażby na moment. Jeśli Jimin naprawdę miał zamiar z nim być na dłużej już nie tylko jako przyjaciel, musiał wiedzieć i zaakceptować, że to Hoseok był charakterem dominującym i trzymał wszystko pod własną kontrolą, zawsze. Poza tym, młodszy po prostu uroczo wyglądał, jak nie był w stanie mu się przeciwstawić, nawet teraz, gdy zaczął kaszleć po pocałunku i sprawiał wrażenie zagubionego przez to wszystko.
    Czarnowłosy pogłaskał go lekko po twarzy, gdy Jimin położył ponownie głowę na jego ramieniu i spojrzał na niego ze znakiem zapytania w oczach, słysząc stwierdzenie chłopaka, że chciał już iść spać. Cóż, Jeo zazwyczaj nie opuszczał imprezy o tak wczesnej porze, ale Jimin naprawdę wyglądał tak, jakby wypił za dużo i teraz tego żałował. Prawdę powiedziawszy, Hoseok nawet nie zdążył zauważyć, kiedy chłopak zdążył wlać w siebie tyle drinków.
    - To znaczy, że czas do domu - mruknął cicho, gładząc nieco młodszego po włosach. Po chwili przesunął dłonie i chwycił go pod kolanami, aby móc wstać razem z nim z kanapy, gdyż Jimin trzymał się go wystarczająco mocno.
    Musiał jednak odstawić go na podłogę, aby chwycić za jego skórzaną kurtkę, którą młodszy poprzednio położył na kanapie, i pomóc mu ją założyć, bo w stanie, w którym był, nawet ta czynność zdawała się sprawiać mu problemy. Uśmiechnął się lekko do niego i chwycił za rękę, zaczynając prowadzić go w stronę wyjścia. Rozejrzał się pierw dookoła, ale nigdzie nie zdołał zobaczyć reszty ich grupy. Cholernie szkoda było mu opuszczać imprezę już teraz, ale niestety, widocznie przebywanie z Jiminem wymagało od niego aż takich poświęceń.
    - Dasz radę iść aż do twojego pokoju? - dopytał się spoglądając na młodszego, który nie wyglądał w tym momencie najlepiej, i wciąż trzymając go pewnym uściskiem za rękę.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  65. Gdy chłopak zaczął odmawiać powrotu do domu mimo tego, że przed chwilą chciał tylko tego, Hoseok spojrzał na niego zmieszany, z początku nie rozumiejąc. Dopiero gdy Jimin wtulił się w niego i stwierdził, że Jeo lubi imprezy, jakaś lampka zaświeciła się w głowie czarnowłosego. No tak, Kwon nie był głupi, chociaż był teraz oszołomiony przez alkohol, i szybko połączył fakty. Miał w sumie całkowitą rację - Hoseok naprawdę nie chciał stąd iść, nigdy nie wykonałby takiej decyzji z własnej woli, ale jednak starał patrzeć się na to z innej strony. Gdyby ten jeden raz się poświęcił i odprowadził teraz Jimina, grając rolę kochanego, opiekuńczego chłopaka, którym wcale nie był, ten może przestałby być taki niepewny co do uczucia starszego. Ewidentne było przecież to, że Jimin co chwilę potrafił znaleźć coś, co według niego nie pasowało, a Hoseok z doświadczenia wiedział, że takie postępowanie i kontrolowanie na dłuższą metę potrafiły być męczące. Warto więc było wysilić się tylko trochę teraz, dać coś od siebie spontanicznie, aby uspokoić szalejące hormony młodszego, aby później mieć spokój. Poza tym, Hoseok zgubił całą swoją grupę i podejrzewał, że zajmowała się ona teraz czymś przyjemniejszym, więc i tak pobyt tutaj sam na sam z pijanym, sennym Jiminem nie byłby jednym z najlepszych.
    - O nie, przecież ty ledwo trzymasz się na nogach - zaprotestował, starając się brzmieć wiarygodnie. - Hyung lubi się bawić, ale bardziej lubi ciebie i nie chce, żeby coś ci się stało, w porządku?
    Pociągnął go lekko za dłoń w swoją stronę, nalegając tym, aby jednak wyszli. Między innymi, Hoseok bardzo cieszył się na myśl o tym, że przeszliby przed wszystkimi będąc tak blisko i wyszliby razem, co zdecydowanie skierowałoby myśli niektórych ku rzeczom, które następnego dnia wywołałyby plotki. Ach, Hoseok je uwielbiał. Tylko wtedy, gdy były o nim.
    - Następnym razem będę musiał na ciebie bardziej uważać, bo chyba nie potrafisz panować nad ilością wypitego alkoholu - odezwał się z lekkim uśmiechem, zerkając na idącego obok chłopaka. Słodko wyglądał w takim nie do końca obecnym stanie. - Wyglądasz trochę niewyraźnie, martwię się o ciebie. Idziesz teraz prosto do łóżka, zrozumiano?

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  66. Przeniosłem wzrok na jego dłoń, która ściskała moją. Kazał obiecać, że zachowam to dla siebie, więc popatrzyłem mu w oczy i pokiwałem głową. Ale w sumie nie byłem pewien. Czy jeśli spotkam tę osobę kiedyś, to niczego nie zrobię? Tak to po prostu zostawię, przemilczę? Jak on?
    Skupiłem się całkowicie na nim. Patrzyłem na niego i wytężyłem swój słuch, bo wiedziałem, że nie będzie w stanie powiedzieć tego zbyt głośno, ale nawet, kiedy już to powiedział... w pierwszej chwili myślałem, że się przesłyszałem, albo źle zrozumiałem. Jak to "ojciec"?, powtarzałem sobie w głowie, nie mogąc zrozumieć, jak to możliwe. Dla kogoś, kto całe życie był kochany przez rodziców i rozpieszczany, jak francuski piesek, trudno jest wyobrazić sobie, że rodzony ojciec mógłby robić coś tak okropnego. Zwyczajnie nie mieściło się to w mojej głowie. Tylko, że to nie zależało od tego, czy potrafię to sobie wyobrazić, czy nie. Jimin wie najlepiej, jak było, z resztą widziałem na własne oczy ślady na jego plecach. Nie mam powodu, by mu nie wierzyć.
    Przełknąłem ślinę, czując, jak w oczach zbierają mi się łzy. Powoli ułożyłem się obok niego. Przysunąłem go do siebie i objąłem ramionami, mocno przytulając do siebie.
    - Tak mi przykro... - szepnąłem, zaciskając powieki, by łzy nie mogły spod nich wylecieć, ale to na nic. Jestem za miękki. - Tak strasznie mi przykro... Przepraszam, że nie było mnie wtedy przy tobie. Przepraszam, że nie wiedziałem.
    Ściskałem go mocno w ramionach, jakbym miał go zaraz stracić. Łzy same wylatywały z moich oczu, a ja starałem się to jakoś tłumić, by chociaż udawać tego twardszego w naszym ryczącym duecie.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  67. Stanął, gdy Jimin go zatrzymał i z rozbawieniem spojrzał na to, jak chłopak pokazywał mu palec wskazujący i zapewniał, że wcale nie miał w zwyczaju przesadzania z alkoholem. Zaśmiał się krótko na jego reakcję, bo Jimin nie tylko był uroczy, ale także zabawny. Może drinki w jego łapkach wcale nie były aż tak złym pomysłem, chociaż chłopaka w tym momencie znowu ponosiła jakaś dziwna, pozytywna energia.
    - Jasne, jasne, wszyscy w to wierzymy - dokuczył mu z rozbawieniem, a później pstryknął go lekko w czoło, gdy młodszy pokazał mu język. Cóż, Hoseok nie miałby nic przeciwko zaprowadzaniu go do łóżka samodzielnie i byciu nazywany tatusiem...
    Zerknął na chłopaka wyczekująco gdy ten zrobił minę, jakby wpadł na jakiś genialny pomysł, a gdy już to usłyszał, Jeo zaśmiał się: bynajmniej nie z samego pomysłu, ale z tego, jak uroczo Jimin to powiedział. Hoseok udał, że przez moment się nad tym zastanawiał, chociaż tak naprawdę nie miał wątpliwości co do tego, że bez problemu uniósłby chłopaka. Nie ćwiczył przecież na marne, a jego słowa nie były jedynie przechwałkami.
    - No dobra, cukierku - zgodził się wreszcie, wciąż pozwalając mu trzymać go za dłonie. - Wskakuj - zrobił w jego stronę gest głową, aby Jimin wszedł mu na barana. - Nie wątpisz chyba, że hyung cię uniesie?

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  68. Starałem się być dobrą przytulanką dla tego biednego, zranionego dzieciaka. O ile myślałem, że będzie tak płakał w nieskończoność i prędzej zaśnie z wyczerpania, niż się uspokoi, to po jakimś czasie w końcu ucichł. Dobrze było zobaczyć, że się uśmiecha. Odpowiedziałem mu nieco słabszym wygięciem ust w uśmiechu, bo jednak... ciągle w mojej głowie siedziało to, co jego ojciec mu zrobił i nie mogłem sobie z tym poradzić. Nie w tak krótkim czasie od dowiedzenia się o tym. Jestem, jak zepsuty komputer, potrzebuję masę czasu, by przyswoić wreszcie dane informacje, czasami zajmuje mi to całe tygodnie.
    Wziąłem jedną chusteczkę i wytarłem swoją własną twarz z zaschniętych łez. Wtedy Jimin złapał moje ręce i patrzył na mnie z uśmiechem. Ciężko mi było pojąć, jakim cudem tak nagle zaczął się cieszyć. Bo jednak ta prawie godzina płakania i panikowania, to nieiwle czasu w stosunku do dnia, czy nawet tygodnia, jak było ze mną, kiedy coś przeżywałem.
    Po tej wiadomości, którą przekazał mi, tak szczęśliwy, zamrugałem szybciej i bezwiednie rozchyliłem usta w zaskoczeniu.
    - Ym... - przez chwilę nie wiedziałem, jak na to zareagować, uciekając wzrokiem. Bo po mimo wszystko, to ja na prawdę nie byłem w stanie zrozumieć, jak osoba tej samej płci może się komukolwiek podobać, a już w szczególności komuś z kim spędzam więcej czasu niż z własną rodziną. A w ogóle nie potrafiłbym wyobrazić sobie samego siebie w takiej sytuacji. Po chwili jednak wydałem z siebie coś w rodzaju krótkiego śmiechu i znowu na niego spojrzałem. - Trochę dziwnie się czuję, kiedy mówisz mi to, trzymając tak moje ręce, ale... chyba gratuluję... - znowu zaśmiałem się bezgłośnie. - Kim jest ten... szczęściarz?
    Musiałem mieć w tym momencie na prawdę śmieszną minę. Strasznie dziwnie mi było o czymś takim rozmawiać, na prawdę, ale co mogłem zrobić w takiej syguacji innego? On potrzebował czegoś, czym może się cieszyć, a skoro to przynosi mu szczęście... nie zabiorę mu tego. Nawet jeśli jest mi nie wygodnie.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  69. Zaśmiał się cicho, gdy Jimin tak ewidentnie ucieszył się z jego zgody i aż cmoknął go uroczo w usta. Pozwolił mu wskoczyć na plecy, pomagając mu nieco przy tym poprzez lekkie kucanie, aby chłopak dosięgnął ramionami jego szyi, a nogami mógł trzymać się jego pasa. Gdy Jimin już wygodnie się wdrapał, Hoseok złapał go pod kolanami i poprawił go lekko na swoich plecach, aby móc dobrze iść, bo w sumie droga do ich pokoi nie była aż tak długa, ale także nie krótka. Czarnowłosy zaczął iść przed siebie, śmiejąc się pod nosem z tego, jak w tym momencie musieli wyglądać, oboje nieco pijani, Kwon zdecydowanie bardziej. Ale miało to też swoje korzyści: chłopak ogrzewał mu plecy swoim ciepłem, a w dodatku te drobne pocałunki były naprawdę bardzo przyjemne i wyciszające.
    - W zamian kicia mi coś zaśpiewa - zażądał, nie mówiąc tego w formie pytania, ale najzwyczajniej w świecie tego od Jimina wymagając. Wiedział przecież, że chłopak lubił śpiewać. - Co tylko chce, żeby umilić nam drogę.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  70. Uśmiechnął się lekko, słysząc uroczy śpiew Jimina. Jego głos był delikatny i słodki, co całkowicie odzwierciedlało jego charakter. Hoseok nigdy nie powiedziałby tego na głos, ale naprawdę lubił go w tych momentach słuchać.
    Dotarli wreszcie do akademika, a Jeo stanął tuż przed drzwiami młodszego, pozwalając mu zejść na podłogę i stając przed nim, wciąż lekko się do niego uśmiechając. Gdy Jimin sięgnął do jego warg, czarnowłosy naparł lekko na jego ciało i sprawił, że chłopak oparł się plecami o drzwi do własnego pokoju, a Hoseok schylił się do pocałunku. Zwyczajny "buziak na pożegnanie", jak to określił młodszy, zmienił się w coś więcej, bo Hoseok zaczął całować go mocno i głęboko, ale wciąż z pewną czułością. Przesunął językiem po wnętrzu jego ust, pieszcząc go delikatnie, podczas gdy cały czas napierał na niego i jedną dłoń opierał o ścianę tuż przy głowie Jimina. Gdy zakończył pocałunek i się odsunął, uśmiechnął się promiennie do chłopaka i chwycił go lekko za brodę, nie chcąc, żeby ten odwrócił od niego wzrok.
    - Dobranoc, cukiereczku - mruknął pociągająco, po czym zwiększył odległość pomiędzy nimi, robiąc krok do tyłu. - Doprowadź się do porządku i pamiętaj o tabletkach na ból głowy. Widzimy się jutro.
    Cmoknął go po raz ostatni w usta, ale krótko, beznamiętnie i przelotnie, wiedząc doskonale, co robił: chciał pozostawić w nim pewien niedosyt, dzięki któremu Jimin cały czas by do niego wracał. Uśmiechnął się do niego po raz ostatni, puścił mu oczko i oddalił się w stronę własnego pokoju.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  71. Zazwyczaj nie przeszkadzało mi jego zachowanie, nigdy nie myślałem, że mógłby pomyśleć o mnie w jakichś swoich specjalnych kategoriach, a więc nie czułem się też zagrożony przez to. Teraz właściwie też, tylko... No nie wiem, ciężko mi to pojąć. To jakiś taki automatyczny mechanizm. On jest gejem - mówi mi, że ma chłopaka - a ja też jestem facetem - on trzyma mnie za ręce. No jakoś tak samo mi się to włącza. Może i jest to bez ładu i składu, ale co ja na to mogę?
    Dodatkowo, kiedy wlazł mi na kolana, odchyliłem się mocno do tyłu. I mimo, że zapewniał, iż nie jestem w jego typie, jakoś nie robiło mi się od tego bardziej komfortowo.
    Po moim własnym pytaniu, postanowiłem, jednak mu się przyjrzeć. Reagował jak zakochany człowiek, całkiem normalnie jak na taki stan. Zanim w końcu mi odpowiedział, kto to taki, najpierw oczywiście musiał pojechać naokoło i pierdzielić, jak... jak to on. W końcu jednak wydusił to z siebie. A ja przez chwilę patrzyłem na niego totalnie bez ruchu, nawet nie mrugałem. Nie wiem, czy w ogóle oddychałem, bo gdy w końcu się ocknąłem, wciągnąłem powietrze do płuc i zamrugałem kilkakronie. Hoseok. Jeo Hoseok? Ten, co go cała szkoła zna pod tytułem fuckboy'a? Zmarszczyłem brwi i popatrzyłem na niego, zdezorientowany.
    - Hoseok? Ten Hoseok, o którym myślę, że to on? - mruknąłem, z każdą sekundą coraz mniej rozumiejąc. - "Troszczy się o ciebie"? - powtórzyłem, unosząc brwi wysoko. Nazwisko Jeo Hoseok w połączeniu ze słowem "troskliwy" brzmiało da mnie jak najnormalniejszy w świecie oksymoron. Wbiłem zagubiony wzrok gdzieś w przestrzeń i pokręciłem głową. - I just lost the point, what's the sense of my life now? Czekaj, jeszcze raz, ty powiedziałeś, że chodzisz z tym gnojem?
    No dobra, może nie powinienem tak nazywać chłopaka mojego najlepszego przyjaciela... ale nie mogłem tego zahamować. To jakoś tak samo wyszło, nawet nie zastanawiałem się nad tym pytaniem. Co nie zmienia faktu, że ten facet jest gnojem, nawet jeśli wiem o tym tylko z plotek. Skądś musiały się one przecież wziąć.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  72. Hoseok miał oczywiście zamiar trzymać swojego nowego chłopaka jak najbliżej siebie, więc prędko zaprosił go na ich pierwszą randkę. Nie miał wątpliwości co do tego, że Jiminowi sprawiło to radość, bo wiedział, że zazwyczaj był dość sentymentalną osóbką, która zwracała wiele uwagi na takie gesty i bardzo je sobie ceniła. Poza tym, jego towarzystwo naprawdę potrafiło być przyjemne i zabawne, co Jeo wiedział już od samego początku, odkąd Kwon stał się niezaprzeczalną częścią ich grupy przyjaciół. Teraz dodatkowo mógł go obmacywać, całować przy wszystkich, podkreślać, że chłopaczek był jego i się nim chwalić, więc tak naprawdę dla czarnowłosego taki układ był idealny.
    Starannie przygotował się przed tym spotkaniem, biorąc prysznic, goląc swój lekki zarost, ubierając najlepsze ciuchy i psikając się swoimi ulubionymi perfumami, które uwielbiał także Jimin. Nie mieli w planach nic wielkiego, zwykłe wyjście do kina, a później wspólna kolacja w jakiejś knajpce, ale starszy nie miał wątpliwości co do tego, że byłyby to dość przyjemnie spędzone godziny. Jimin przecież cały czas do niego lgnął i zdawał się nie chcieć przestać go dotykać nawet przez chwilę.
    Zarzucił na sobie swoją ulubioną, skórzaną kurtkę i zjawił się pod drzwiami swojego chłopaka z lekkim opóźnieniem, ale było to zupełnie celowe, gdyż Hoseok uznawał zasadę "fashionably late". Zawsze robił dzięki temu dobre wrażenie. Otworzył mu uśmiechnięty od ucha do ucha Jimin, który od razu zaciągnął go do środka, kazał usiąść na łóżku i bezceremonialnie wpakował mu się na kolana. Czarnowłosy naprawdę nie miał na co narzekać.
    Jego dłonie spoczęły na bokach młodszego, lekko je gładząc, podczas gdy spoglądał na Kwona i na jego błyszczące się oczka z dołu. Uśmiechnął się do niego zadziornie, nieco mocniej przyciskając go do swoich kolan.
    - Uroczo - wymruczał pociągająco na wiadomość o tym, że Jimin za nim tęsknił. Przesunął nos po jego obojczyku, miziając go nieco. - Myślałem o tobie. I tak, tęskniłem bardzo...
    Uśmiechnął się do niego słodko, wiedząc doskonale, jakich słów użyć, aby wywołać rozczulenie chłopaka. Na wszystkich to działało, naprawdę. Nawet na najbardziej udającego twardego, zimnego dupka faceta, jakiego Hoseok znał - cóż, może po prostu jego urok należał do takich, którym trudno było się oprzeć.
    - Bardzo, bardzo, bardzo - kontynuował rozkosznymi mruknięciami, po czym wychylił się bardziej w stronę chłopaka, pierw przyciskając lekko twarz do jego ładnie wyperfumowanej szyi, ale już chwilę później składając na jego ustach czuły, niezbyt długi pocałunek.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  73. Uśmiechnął się poprzez pocałunek gdy Jimin przygryzł lekko jego wargę, ale większe zaskoczenie nadeszło wtedy, gdy chłopak na niego naparł i odepchnął do tyłu, tak, żeby usiąść mu na biodrach, podczas gdy starszy leżał na jego łóżku. Każdy bardziej odważny gest był dla czarnowłosego lekkim efektem zaskoczenia, bo wiedział przecież dokładnie, co Jimin myślał o seksie na tym etapie związku, a czymś takim ewidentnie go prowokował. Hoseok jednak zdążył nauczyć się już, że w tym przypadku, gdyby naciskał mógłby po prostu stracić Jimina, a wtedy nie miałby się kim chwalić, więc nieważne, jak bardzo prowokujący, seksowny i pociągający wydawałby mu się ten chłopaczek - Hoseok musiał pamiętać, aby trzymać swoje łapy przy sobie. A przynajmniej starać się nie posuwać nimi zbyt daleko.
    Uśmiechnął się zadziornie i spojrzał na blondyna z dołu, czując cały jego przyjemny ciężar na swoich biodrach. Zanotował sobie w głowie, że gdy tylko mógłby przejść z Jiminem do konkretów w tym związku, zdecydowanie musiałby wypróbować z nim tą pozycję, bo chłopak wyglądał po prostu rozkosznie, uroczo i delikatnie, czyli tak, jak Jeo lubił najbardziej. Mruknął przeciągle, gdy młodszy zaczął go dotykać i przychylił głowę na jeden bok, nieustannie przyglądając mu się z nieukrywanym zaciekawieniem i wciąż tym samym uśmiechem na ustach; położył dłonie na jego udach i zaczął powoli je masować okrężnymi ruchami.
    - Myślałem o tobie - mruknął cicho, niskim, pociągającym tonem głosu. - O twojej ślicznej buźce, o błyszczących się oczach, o miękkich, cudownych ustach, które uwielbiam rozpieszczać i o twoim niesamowitym ciele. O twoich rozkosznych udach, bo lubię je najbardziej, i o twoich umięśnionych ramionach. O tym, jak cudownie mnie obejmują i sprawiają, że jesteś jeszcze bliżej mnie, a twoje palce lekko drapią mi plecy i pozostawiają po tobie ślad.
    Podczas gdy kontynuował swoją wypowiedź, ruchy jego dłoni stawały się coraz bardziej intensywne, aż wreszcie zaczął delikatnie ugniatać uda Jimina, w spokojnym, zmysłowym rytmie. Czarnowłosy doskonale wiedział, co mówił i jakich słów powinien użyć, aby wywrzeć na młodszym jak najlepszy efekt. I może trochę go zawstydzić, bo jego rumieńce były przesłodkie.
    - Ale też o twoim wesołym śmiechu i o tym, jak wydajesz się błyszczeć ilekroć się uśmiechasz - kontynuował. - O tym, jak słodko brzmisz gdy wypowiadasz moje imię czy nazywasz mnie hyungiem. I o tym, jak próbujesz wyglądać groźnie, ale ci to nie wychodzi i jeszcze o tym, jak peszysz się i rumienisz gdy mówię coś dziwnego.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  74. Przepełniło go zadowolenie, gdy tylko Jimin okazał wielką radość na te słowa i stwierdził, że dzięki nim zakochiwał się w nim bardziej. Hoseokowi dokładnie o to chodziło - aby przywiązać chłopaka do siebie jak najbardziej i tym samym upewnić się, że nigdzie nie chciałby mu uciec. Na samym początku ich związku Hoseok mógł okazać trochę poświęcenia i zmusić się do wielu ckliwych scenek, jak ta, ale wiedział, że z czasem byłoby coraz lepiej i nie byłoby potrzeby aż tak wielkiej ilości cukru w związku. Jeśli odegrałby to dobrze teraz, miał wszystko gwarantowane.
    Zaśmiał się i objął mocno chłopaka, gdy tylko ten się na nim położył, przytulając go do siebie i gładząc lekko jego plecy. Lubił tą bliskość i to ciepło, które tworzyło się pomiędzy ich ciałami, temu nie mógł zaprzeczyć.
    - To chyba dobrze, nie? - zapytał retorycznie, śmiejąc się pod nosem. - Hyung chce, żebyś jego kochał najbardziej na świecie i coraz mocniej.
    Mruknął cicho, gdy Jimin przysunął twarz do jego szyi i zostali jeszcze w takiej pozycji przez parę chwil, tuląc się nawzajem. Kwon miał na sobie cudowne perfumy, przez które Hoseok aż miałby ochotę zrezygnować z randki i po prostu sobie z nim poleżeć, ale zdecydowanie wolał móc się pochwalić przez wszystkimi swoją nową zdobyczą.
    - No, już, bo spóźnimy się na film - odezwał się po jakimś czasie, odsuwając nieco młodszego od siebie, żeby spojrzeć mu w twarz. - Domyślam się, że nie możesz już doczekać się tego, żeby wreszcie pokazać się ze swoim hyungiem.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  75. Wiem, że zachowałem się chamsko. Nie powinienem tak mówić o jego... chłopaku. Ale dalej mi to nie pasowało. Po tym, co zobaczyłem wtedy w szatni i tu, jeszcze przed chwilą, czuję się za niego w jakimś sensie odpowiedzialny. I on mi mówi, że chodzi teraz z człowiekiem o tak bardzo złej sławie, że gdyby miała kolor, to zostawiałby na korytarzach za sobą czarne, smoliste ślady.
    Patrzyłem, jak ze mnie złazi i siada obok, naburmuszony. Wyglądał, jak chomik, co wyglądało na tyle zabawnie w tej sytuacji, że przeszła mi chwilowa złość. Westchnąłem, błądząc wzrokiem po pościeli.
    No nie mogę tak... Nie mogę go krytykować. Ale jak znowu będzie zraniony, to sobie tego nie daruję, przysięgam!
    Popatrzyłem na niego z politowaniem i znowu westchnąłem. Po chwili przewierciłem się tak, by siedzieć twarzą do niego.
    - Dobra, stary... Cieszę się, że kogoś masz, ale... po prostu się martwię. No masz mózg, postaw się na moim miejscu, co byś pomyślał w takiej chwili? - przez chwilę milczałem, by w końcu znowu wbić wzrok w kołdrę. - Mam nadzieję, że on traktuje cię w porządku, bo jeśli okaże się, że nie, to... nie wiem. - wymruczałem pod nosem.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
  76. Ludzie z reguły uważają mnie za cichego, delikatnego chłopca. Po mojej pozycji w drużynie wnioskują, że jestem odpowiedzialny, zorganizowany i ciężko pracujący, a to, co zwykle słychać na mój temat na korytarzach (jeżeli w ogóle słychać, bo jestem pewnien, by jakoś często o mnie plotkowali), to, iż "taki przystojny chłopak musi mieć fason". Gówno prawda. Jedyne, co się dla mnie liczy, to piłka i tylko dlatego jestem tu, gdzie jestem. Wyniki z egzaminów mam nienajgorsze tylko dlatego, że mam dobrą pamięć i większość rzeczy zapamiętuję z wykładów, a uczę się zwykle na wieczór (a raczej noc) przed sesją. Cichy jestem? Tak, bo nie chce mi się gadać, ani krzyczeć. Ale fason... ja nawet nie wiem, co to słowo znaczy! Nie umiem panować nad emocjami, a uczuć nigdy nie potrafiłem powstrzymać.
    Nikt mnie nie zna tak, jak on. I ja co chwila dowiaduję się, że ten czubek ładuje się w kolejne kłopoty! Czy mogę dostać chwilę spokoju? Taką bez zamartwiania się o wszystkich wokół?
    - Nie - burknąłem, w odpowiedzi na jego pytanie. - Nie mam czasu, muszę się użerać z drużyną idiotów. Muszę trenować, nie mogę sobie pozwolić na takie bzdety. - pochyliłem głowę i wsunąłem między włosy palce obu dłoni. - Poza tym, nie wiem, czy mogę. Rodzice niby podchodzą do życia całkiem na luzie, ale skoro zmusili mnie do nauki tu wbrew mojej woli, to nie jestem już pewien, czy pozwolą mi wybrać, kogo mam kochać.

    » Alex «

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [*bo NIE jestem pewien, by jakoś często o mnie plotkowali

      Geez... ;; sry ]

      Usuń
  77. Wypowiedź młodszego utwierdziła go w przekonaniu, że ten był naprawdę bardzo mocno w nim zakochany, co oczywiście było Hoseokowi na rękę. Okropnie cieszył się, że wszystko się w ten sposób ułożyło i że tamtego wieczoru w klubie jakoś doszło do tego, że zaczęli ze sobą chodzić, bo chyba nie mógł wyobrazić sobie lepszego układu. Tak, związek z Jiminem był zdecydowanie dla niego wygodną okazją na wiele z tych rzeczy, które Jeo uwielbiał.
    Wyszli z pokoju blondyna, a gdy ten zakluczył drzwi, skierowali się razem w stronę wyjścia. Hoseok uśmiechnął się szeroko na uwagi swojego chłopaka i ścisnął mocniej jego dłoń w swojej, gładząc jej wierzch kciukiem.
    - Dobra, rozgryzłeś mnie - przyznał ze śmiechem, chociaż wcale nie to było powodem jego wyboru ubioru na ten wieczór. Ale lepiej, żeby Jimin myślał o samych ckliwych, uroczych rzeczach. - Nie myśl, że teraz tak prędko uda ci się mnie od siebie odkleić - dodał, stukając go lekko w sam czubek nosa, po czym przyglądnął mu się nieco lepiej. - Bardzo ci ładnie w tym płaszczyku.
    Tak naprawdę Jimin wyglądał według niego normalnie, tak jak zawsze, a czarnowłosy może nawet wolałby, gdyby chłopak wybrał coś, co by odsłaniało go nieco bardziej czy podkreślało jego ciało, ale cóż, nie zawsze można mieć wszystko. A komplementy nigdy nie zaszkodzą.
    - Tak ślicznie wyglądasz, że może dam ci nawet wybrać dzisiejszy film - zażartował. - Modląc się, że nie będzie żadnych romantycznych bzdet.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  78. Przytaknął zadowolony ruchem głowy, słysząc propozycje swojego chłopaka. Szczerze powedziawszy, on mógłby oglądnąć wszystko, byleby nie było to ckliwe i żałosne, ale oczywiście preferował takie gatunki, które przewidywały dużo akcji, więc sądził, że naprawdę mogli się dogadać. Skierowali się razem ku wyjściu i prędko byli już na zewnątrz, przed budynkiem akademiku.
    - Później idziemy jeszcze gdzieś coś zjeść, ale zgaduję, że i tak będziesz chrupać coś słodkiego podczas filmu - zarzucił z uśmiechem pod nosem, wiedząc też, że będzie podkradał młodszemu słodycze. - Słyszałem, że ostatnio wyszedł nowy film z tym takim jednym aktorem. Dobra z niego dupa - zaśmiał się, oczywiście mówiąc to specjalnie, żeby zagrać trochę na nerwach Jiminowi. Uroczy był, gdy się burzył. - Ale ty i tak będziesz wolał patrzeć na swojego hyunga, prawda?

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  79. [Nie chcę marudzić, ale już się zdążyłam trochę za Jiminem stęsknić ^^ Odpiszesz? Albo jak nie masz na to weny, to może zaczniemy cuś nowego? ^^]

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  80. Spojrzał z pewnym rozbawieniem na Jimina, gdy tylko ten zareagował tak nagle i gwałtownie, zdecydowanie przesadzając i wyolbrzymiając sprawę, ale przynajmniej wyglądając przy tym słodko i rozkosznie. O to właśnie Hoseokowi chodziło - trochę zazdrości jeszcze nigdy nikomu nie zazdrościło i mężczyzna odczuwał w tym momencie taką cienką dumę. Poza tym, to zachowanie blondasia było dowodem na to, jak bardzo tak naprawdę ten cenił sobie zdanie starszego o sobie, co było dla Hoseoka trochę śmieszne, ale też urocze. Och, on cały był przecież uroczy. Gdyby zapytać Jeo, dlaczego zrobił coś takiego specjalnie, pewnie odpowiedziałby, że to dlatego, aby było trochę ciekawie. Przecież nie mogło wiać nudą w ich związku, nie wtedy, gdy był w to wmieszany Hoseok.
    Podążył żwawym krokiem za młodszym, gdy ten wszedł do sklepu i skierował się w stronę półek ze słodyczami. Na ustach czarnowłosego widniał cwaniacki, zadowolony z siebie uśmieszek, ale mężczyzna skrupulatnie starał się, aby Jimin go nie zauważył. Gdy Kwon przystanął, przyglądając się wszystkim możliwym paczkom słodyczy, Hoseok przystanął za nim, tak blisko, że dotykał klatką piersiową górną część pleców młodszego. Nachylił się nieco nad nim, powoli oplatając jego brzuch rękami i kładąc na nim swoje dłonie.
    - Ale ja wcale nie powiedziałem, że ktoś taki podoba mi się bardziej - mruknął mu na ucho, po chwili całując delikatnie skórę chłopaka pod uchem, przytulając go nieco mocniej do siebie. - Nawet nie dałeś mi skończyć, tylko od razu strzeliłeś focha, głupku - zaśmiał się cicho, zaczynając muskać ustami i lekko skubać ucho blondyna. - On dla innych może nawet być najlepszą dupą na całym świecie, ale to ty jesteś moim małym skarbem. I to tylko na ciebie chcę patrzeć i tylko ciebie przytulać. A przy tobie każda gwiazda Hollywood może się schować.
    Zakołysał nim lekko, nadal trzymając go w swoich ramionach i zszedł z pocałunkami nieco niżej, na kark swojego chłopaka.
    - Poza tym, ty też zakładasz lekką tapetę, przecież widzę - zaśmiał się ponownie, przesuwając czubek nosa po jego szyi. - Ale wyglądasz z tym bardziej naturalnie, niż taki laluś na ekranie. A i tak tobie to całkowicie niepotrzebne i sądzę, że czasami mógłbyś nawet odpuścić.
    Zaprzestał na chwilę swoich pieszczot, mając nadzieję, że te wszystkie słodkie słówka mogły wystarczyć. Oparł brodę o ramię chłopaka i spojrzał przed siebie, na półkę ze słodyczami, prędko znajdując te, które Jimin kupował najczęściej. Uśmiechnął się lekko.
    - Popatrz, twoje ulubione - powiedział, wskazując na odpowiednią paczkę.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  81. [Okay, mi już też wena odnawiała współpracy, tylko nie bardzo wiem, co by tu wymyślić... ;P]

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  82. [No nie wiem... Ewentualnie znając talent Jiyuu do wpadania w kłopoty i znajdowania się w najmniej właściwym miejscu i czasie, to może polazłaby za kulisy sceny przed jakimś tam występem z okazji Świąt, pod pierwszym z brzegu pretekstem, by wywinąć jakiś kawał i wkurzyć Jiyonga, który oczywiście wychodzi z siebie, by wszytko było idealne i obyło się bez niespodzianek, a zamiast wprowadzenia swojego szalonego planu w życie, akurat trafiłaby na moment, by poznać Wielki Sekret GBS, czyli zobaczyłaby jak Jimin się stroi w uroczy strój szkolnej maskotki^^ Zanim zdążyłaby zwiać na z góry ustalone pozycje i udawać, ze o niczym nie wie, to by ją zauważył...]

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  83. Jego zadowolenie wzrosło, gdy Jimin wreszcie stanął przed nim i spojrzał mu w twarz. Z jakiegoś powodu podobało mu się to, jak chłopak próbował mu się stawiać i postawić na swoim, a nie kładł po sobie uszu i nie przyjmował wszystkiego pasywnie. Dzięki temu związek był ciekawszy i bardziej dynamiczny, mimo tego, że oczywiste było to, że Hoseok tak czy inaczej zawsze dominowałby nad młodszym i nie dałby mu wejść sobie na głowę. Co jak co, ale Jeo znał doskonale swoje miejsce i wiedział, że było ono na górze. Jako charakter dominujący.
    Wsunął dłonie do kieszeni swojej skórzanej kurtki, patrząc na niższego z lekkim uśmieszkiem błądzącym mu po ustach. Przytaknął lekko głową, gdy Jimin nazwał go głupim, jakby naprawdę się z tym zgadzał, ale nie miał zamiaru pozwolić, aby ta odpowiedź młodszego zakończyła się od tak.
    - Ale ty jesteś moim skarbem.
    Odezwał się dopiero wtedy, gdy Kwon ponownie się odwrócił, a jego ton był stanowczy, prosty i niesamowicie pewny siebie. Ton, który był w stanie przekonać do czegokolwiek - prawdopodobnie gdyby Hoseok wcisnął pierwszoklasiście do dłoni kredę i tym właśnie tonem powiedział, że były to jakieś szczególnie dobre dragi, ten by w to uwierzył i od razu pobiegłby do najbliższej toalety to wciągać. To był ton, który przekazywał najświętszą prawdę i któremu nie sposób było zaprzeczyć, nigdy. Hoseok uśmiechnął się pod nosem, zastanawiając się, jaki efekt mógłby on mieć na blondynie.
    Podążył za nim, gdy ten skierował się w stronę kasy, ale miał ochotę go zatrzymać i móc jeszcze raz spojrzeć w jego oczka.
    - Chciałem zobaczyć, czy po takim czymś udawałbyś, że cię to nie dotknęło, czy jednak wygarnąłbyś mi to w twarz - powiedział, śmiejąc się cicho pod nosem, po czym złapał go za rękę i zatrzymał go w miejscu, aby na niego spojrzeć. - I dobrze, że od razu mi o tym powiedziałeś. Takiego cię chcę. Masz mi o wszystkim mówić, tak?
    Uśmiechnął się do niego słodko, w ten sposób, który był zawsze w stanie uwieść i roztopić czyjeś serce jednocześnie. Położył jeden palec pod brodą chłopaka, podnosząc mu minimalnie głowę i głębiej spoglądając w jego oczy.
    - Poza tym, lubię się starać, żebyś się już więcej na mnie nie gniewał - zaśmiał się. - Może i jestem głupi, ale takiego mnie lubisz. A ty się za bardzo fochasz, a ja i tak cię uwielbiam.
    Miał zamiar nachylić się i cmoknąć dobitnie chłopaka w usta, ale jednak zatrzymał go ten wciąż naburmuszony i trochę smutny wyraz twarzy.
    - No już, nie rób tak - mruknął do niego czule. - Bo mam ochotę cię ukochać i wykochać.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  84. [Mogę zacząć, ale w czwartek. Dzisiaj moja wena już poszła spać, a jutro raczej nie będę mogła wejść na GBS...]

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  85. Dobry humor i czułe słówka Hoseoka się skończyły, gdy usłyszał ten tekst ze strony Jimina. Spojrzał na niego nagle marszcząc brwi, a na jego twarzy nie było już nawet śladu tego, jak bardzo przed chwilą starał się być z nim kochany i zabawny. Nie, ten dzieciak nie będzie się tak do niego zwracał i niech nie myśli, że mu wolno. Poza tym, jego słowa były po prostu rozśmieszające, bo niby on miał uderzyć Jeo? Chyba w snach.
    - Podskakujesz, młody? - warknął agresywnie, nagle zmieniając się w całkowicie innego człowieka, niż zaledwie parę chwil temu. Przerwał jakikolwiek kontakt fizyczny, odsuwając się do tyłu o krok, wciskając dłonie do kieszeni i patrząc na niego groźnie. - Chyba nie zrozumiałeś jeszcze, jak to wszystko działa. Tak dalej nie będzie. Ogarnij dupę i przestań zachowywać się jak baba.
    Nie odpowiedział na żartobliwe pytanie zadane przez blondyna. Nie było mu w tym momencie w ogóle do śmiechu - może parę chwil temu jeszcze tak, ale nie teraz. Jimin zaczynał przesadzać i nie powinien myśleć, że wszystko mu wolno nawet wtedy, gdy Hoseok raz zrobił mu na złość. Powinien bardziej nad sobą panować.
    Skierował się razem z młodszym w stronę kasy, ale gdy tam dotarli, zamiast poczekać z nim w kolejce, przekroczył ją całą i bez słowa skierowanego do Kwona wyszedł ze sklepu, bo nie kupował przecież nic. Mimo tego, stanął przed wejściem tyłem i poczekał na młodszego, przeglądając tymczasem swoją komórkę. Gdy Jimin wreszcie do niego dotarł, czarnowłosy nawet na niego nie spojrzał, wsunął znowu dłonie w kieszenie i ruszył w stronę kina. Miał ochotę kazać Jiminowi kupić dla nich obu bilety, podczas gdy on zostałby ja zewnątrz na moment żeby zapalić sobie papierosa - miał ochotę zachowywać się jak cham - ale jednak doszedł do wniosku, że wolał móc pochwalić się chłopakiem przed innymi. Więc gdy weszli do kina, kierując się w stronę kasy po bilety, chwycił młodszego za rękę, ale tym razem ten gest był chłodny, bez znaczenia, jakby wręcz automatyczny. Poza tym, Hoseok nie miał ochoty się do niego odzywać.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  86. Złość cały czas się w nim gotowała, ale on starał się nie dać jej do końca poddać i nie wybuchnąć tak nagle, bez zapowiedzi, bo jakoś tego dnia nie miał żadnej szczególnej ochoty na dramę i wielkie sceny. Naprawdę chciał spędzić z Jiminem miły wieczór, mimo tego, że ten cały ich związek dla czarnowłosego był jednym wielkim przedstawieniem, ale i tak chciał po prostu trochę z nim pobyć i się zrelaksować. Jak widać, nie mógł jednak kontrolować tego, że chłopak niespodziewanie tak bardzo go zdenerwował, co kończyło się oczywiście szybką zmianą atmosfery między nimi.
    Nie odzywali się do siebie od parunastu długi minut, gdy nagle Hoseok usłyszał gdzieś obok siebie głos młodszego. Z początku nie miał ochoty reagować, ale jednak w końcu spojrzał na Jimina, dając mu szansę przemówić. Jednak to, co chłopak powiedział, nie do końca mu się podobało - a może raczej nie podobał mu się sposób, w jakim Jimin to powiedział. Hoseok nie spodziewał się tego w ogóle, ale... Jakiejś części niego zrobiło się naprawdę przykro, widząc chłopaka w takim stanie. Przecież przyzwyczajony był do tego, że zawsze w grupie bronili go przed innymi i starali się, aby nigdy nie było mu źle, bo po prostu Jimin był ich słodką maskotką i teraz Jeo czuł się podobnie. Nieważne, czy ze sobą chodzili, czy byli tylko przyjaciółmi, czy dla Hoseoka nic z tego wszystkiego nie było takie poważne, jak dla blondyna - tak czy inaczej, Hoseok nie lubił jego smutku i czuł naturalną potrzebę do tego, aby go przed nim chronić. Poza tym, uległy ton chłopaka może i był uroczy i zazwyczaj bardzo mu się podobał, ale teraz wydawało mu się, że to było ciut za dużo. Jimin po prostu się poddawał, a myśl o tym, że mógłby zachowywać się tak samo przed kimś innym, kto miałby wystarczającą przewagę fizyczną czy psychiczną nad nim, jak Hoseok, a później dać się temu komuś wykorzystać, doprowadzała czarnowłosego do białej gorączki. Chociaż może wolałby się do tego nie przyznawać przed samym sobą.
    - Hej, mały - zawołał do niego miękko, chwytając za jego brodę i delikatnie podniósł jego głowę, aby móc spojrzeć mu w twarz. - To, że czasem się na ciebie zdenerwuję wcale nie znaczy, że nagle zacznę cię nienawidzić, jasne? - zaczął mu tłumaczyć, po czym pogłaskał go lekko po włosach. - Takie rzeczy się zdarzają, nie dramatyzuj. Wszystko jest w porządku.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  87. [Okay, to letę z ta koksem ^^]

    Namówiłam Sominga-sunbae, by dał mi ten karton z kabelkami, potrzebnymi ekipie technicznej do podłączenia jakiegoś super-mega-bajeranckiego sprzętu nagłośnieniowego, z którego nie znałam zastosowania nawet piątej części ustrojstw. Naprawdę chciałam pomóc w organizacji szkolnej uroczystości z okazji Świąt, tak by była... niezapomniana, a że nie chciałam, by mój wkład w te obchody był powszechnie znany, wymyśliłam pretekst, który pozwoliłby mi wejść za kulisy i przygotować mój mały świąteczny prezent dla Jiyonga-sunbae. Mam nadzieję, że mu się ta niespodzianka spodoba, pomyślałam z uśmieszkiem, którego na szczęście "szanowny pan" przewodniczący nie mógł zobaczyć, bo od razu domyśliłby się, że coś knuję. Odstawiłam karton z kabelkami gdzieś przy wyjściu na scenę, jak obiecałam, a później poszłam głębiej za kulisy, szukając najlepszego miejsca na przygotowanie mojego figla. Upatrzyłam sobie po krótkiej chwili idealną pozycję i udałam się w tym kierunku, przypadkiem wchodząc w jakiś kącik, gdzie ktoś przebierał się w przeuroczy strój szkolnej maskotki. Ktoś, a dokładniej Kolega Mruk. Roześmiałam się w duchu, ale miałam dość wyczucia, by nie gruchnąć śmiechem na głos. Właściwie należą mi się oklaski i owacja na stojąco za wyczucie taktu, bo ledwo tylko zauważyłam gościa, to zaczęłam się cichutko i dyskretnie wycofywać, zamierzając udać, ze nigdy nie widziałam niczego niepotrzebnego i o niczym nie wiem... Niestety, jakiś przyj... przygłup ustawił jakąś skrzynkę dokładnie na środku drogi, więc wycofując się raczkiem wlazłam na nią, potknęłam się i z głośnym "kuso!", klapnęłam na tyłek, sadzając go w wiadrze z farbą.

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  88. Słowa Jimina po raz kolejny dały mu dowód na to, jak bardzo ten chłopak był do niego przywiązany i jak wiele do niego czuł, ale tym razem nie dało mu to tej samej dziwnej, chorej satysfakcji, jak poprzednio. Raczej zrobiło mu się go trochę szkoda i naprawdę miał ochotę go utulić i szybko rozbawić, bo targały nim naprawdę sprzeczne uczucia. Czuł, że chciał obronić tego chłopaka przed kimkolwiek, to chciałby wykorzystać jego kruchy charakter, ale w tym samym czasie sam cały czas go wykorzystywał, traktował jak fajny gadżet, którym pochwalić się przed innymi i nadal wcale nie czuł się z tym źle. Naprawdę był dziwnym, popieprzonym człowiekiem.
    Gdy blondyn się w niego wtulił, objął go ramionami i przytulił bardziej do siebie, głaszcząc go uspokajająco po włosach i na chwilę podnosząc wzrok, aby rozejrzeć się dookoła. Zauważył, że wielu ludzi się im przyglądało, co oczywiście go zadowalało. Uśmiechnął się do siebie pod nosem. Może cała ta drobna kłótnia wcale nie była taka zła.
    - Nigdzie cię nie zostawiam, słońce - powiedział mu spokojnie do ucha, zaczynając gładzić czule jego plecy. Przez chwilę tak stali, a Hoseok pozwalał mu się do niego tulić, ale po jakimś czasie odsunął go nieco od siebie tylko po to, aby spojrzeć mu w twarz. Postarał się lekko uśmiechnąć.
    - Nie możesz się wszystkim aż tak bardzo przejmować - odezwał się. - Trochę więcej wiary w siebie, w porządku? Inaczej inni ciągle będą tobą pomiatać. A ja nie chcę, żeby ktoś cię wykorzystywał.
    Pogładził go krótko po policzku i następnie ucałował w usta, nie przedłużając jednak tego za bardzo. Wystarczyło mu to, że poczuł słodycz oraz ciepło jego miękkich warg i westchnął w nie cicho.
    - Może trochę przesadziłeś, ale nic się nie stało - powiedział wreszcie. - To znaczy, grunt, że następnym razem będziesz nad sobą panował. Wiesz jaki jestem i wiesz dobrze, jak bardzo mnie takie rzeczy wkurwiają i jak na nie reaguję. Nie narażaj mi się.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  89. Powoli widział to, jak na twarzy blondyna powracał uśmiech, co zdecydowanie dodało mu trochę ulgi bo znaczyło, że chyba najgorsze na ten wieczór było za nimi. Cóż, podnoszenie na duchu i udawanie uroczego, kochanego, troskliwego chłopaka było naprawdę męczące - bardziej męczące, niż przy ostatnim partnerze czarnowłosego - ale Hoseok nie dawał tego po sobie poznać. Jego gra aktorska była dopracowana nawet w najmniejszych detalach i właśnie dlatego była taka zabójcza.
    Uśmiechnął się lekko do młodszego, gdy ten spojrzał na niego niepewnie, a później złapał go za ręce. Jeo pogładził wierzch jego dłoni kciukami, żeby później podnieść je na wysokość swoich ust i lekko ucałować każdy z knykci, patrząc przy tym chłopakowi prosto w oczy.
    - Już niczego takiego nie powiem - stwierdził gładko. - No i nigdy nie mógłbym odmówić twoim cudnym rączkom.
    Prędko znaleźli się przy samej kasie, gdzie wreszcie zdecydowali się na jakiś thriller, o którym wcześniej słyszeli parę dobrych słów. Hoseok kupił dla nich obu coś do picia, ale jednak nie wziął dla siebie nic do jedzenia. Skierowali się w stronę odpowiedniej sali, a żeby do niej dotrzeć, musieli pokonać trochę schodów.
    - Nie wziąłem nic do jedzenia, bo dzisiaj moje usta będą zajęte czymś nieco innym - rzucił kokieteryjnie z zadziornym uśmiechem, podchodząc do Jimina od tyłu, gdy ten wchodził po schodach, żeby klepnąć go raz w tyłek przy wszystkich, po czym zrównał z nim kroku i z uśmiechem chwycił go za rękę, jak gdyby nigdy nic.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  90. - I to, i to - parsknął śmiechem, gdy Jimin dopytał się, co takiego miał zamiar robić zamiast jedzenia własnego popcornu. Chciał jeszcze palnąć coś na temat tego, że jeszcze wiele innych rzeczy można było robić ustami, ale udało mu się w ostatnim momencie ugryźć w język i jednak nic nie powiedział. Wiedział doskonale, jakie jego chłopak miał podejście do seksu czy takiego typu spraw na tym etapie związku i chociaż Hoseok nie miał jeszcze zamiaru go do żadnego łóżka zaciągać, wolał nawet o takich sprawach nie wspominać, bo ta przewrażliwiona kulka czułości jeszcze by się zraziła i nie dopuściła go do swoich spodni przez jeszcze długi, długi czas. Jeo wolał więc nie ryzykować i grzecznie poczekać na to, co mu się należało w zamian za tą całą udawaną troskę i opiekę.
    Przynajmniej tyłek blondyna nie był tematem tabu, z czego starszy niezmiernie się cieszył, bo oczywiste było to, że był on zapewne jego ulubioną częścią ciała chłopaka i uwielbiał zwracać na niego swoją uwagę we wszystkie możliwe sposoby. Najczęściej po prostu w niego klepał, zazwyczaj na przywitanie czy pożegnanie, ale zdarzało mu się za niego łapać czy po prostu otwarcie komplementować. Tyłek Jimina był bez dwóch zdań bardzo ważną częścią ich związku.
    - Oczywiście, że go uwielbiam - zaśmiał się, idąc za chłopakiem do odpowiednich miejsc i gdy tylko usiadł, młodszy od razu wpakował mu się na kolana, na co on oczywiście nie miał zamiaru narzekać. Mruknął przeciągle, opierając się wygodnie o kanapę i położył dłonie na biodrach Jimina, ale po chwili przesunął je na jego pośladki, zadowolony z ich rozmiarów, nic z nimi nie robiąc, tylko po prostu tak sobie je dotykając.
    - Jak dla mnie jest idealny - mruknął zgodnie z prawdą, bo nie mógłby sobie wyobrazić, że tyłek Chima mógł stać się jeszcze lepszy. Uśmiechnął się do niego, po czym ugryzł go lekko w brodę. Zaczął pocierać lekko jego pośladki dłońmi. - Nawet nie wiesz, jak zazdrosny jestem, gdy ktoś inny się na niego gapi. A takich jest naprawdę wiele, uwierz - przewrócił teatralnie oczami. - Na razie tylko zabijam ich spojrzeniem, ale jeśli ktoś kiedyś przesadzi, to zrobi się nieciekawie.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  91. Uśmiechnął się lekko na jego słowa, bo podobało mu się to, że Jimin w pewnej mierze lubił jego zazdrość, która przecież była dość ważnym elementem jego charakteru. Chwalił się swoim chłopakiem i uwielbiał, jak inni mu zazdrościli i podziwiali go myśląc, że ten słodki tyłeczek należał tylko do Hoseoka, ale gdy patrzyli na Jimina w pewien sposób, zwyczajnie działało mu to na nerwy i wtedy bardziej ściskał dłoń chłopaka, lub przyciągał go do siebie i mocno go całował. Lubił wzbudzać zazdrość innych. Lubił gdy się działo i lubił gdy krążyło na jego temat naprawdę wiele plotek.
    Zerknął za plecy blondyna, ale na ekranie w sali kinowej dopiero pojawiały się reklamy, a nawet gdyby był to już film, on pewnie i tak nie chciałby ruszyć się z tej pozycji. Spojrzał znowu na swojego chłopaka, wsuwając powoli dłonie w tylne kieszenie jego spodni.
    - Nawet gdyby za bardzo się gapił, mógłbym po prostu podejść i dopytać się, czemu tak świeci do ciebie oczami, a później mu przypieprzyć - mruknął. - A gdyby cię dotknął, to przysięgam, że odciąłbym mu tą obleśną łapę jakimś tępym nożem kuchennym. Nikt nie dotyka mojego kociątka, tak?
    Przysunął chłopaka bliżej siebie, napierając lekko na jego ciało swoimi dłońmi, aż ten wreszcie oparł się o jego klatkę piersiową, a oni znaleźli się naprawdę bardzo blisko. Hoseok zaczął powoli i spokojnie przyglądać się twarzy Jimina, studiować jej strukturę oraz szczegóły, leniwie przesuwając spojrzenie po jego oczach, nosie i usteczkach, niemalże drocząc się z nim i kusząc go tym, że nie chciał jako pierwszy anulować tego dystansu i po prostu go dotknąć. Uśmiechnął się jednym kącikiem ust, wiedząc doskonale, co właśnie robił.
    - Kotek pocałuje hyunga? - dopytał się miękko. - Tak, jak hyung lubi najbardziej.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  92. No oczywiście po takim lądowaniu to trudno było już mówić o wycofaniu się dyskretnie na z góry upatrzone pozycje i udawanie cichociemnej. Taak, to trzeba mieć po prostu mój fart... W duchu wymieniłam całą wiązankę świątecznych epitetów pod adresem tajemniczej osoby, która pozostawiła na mnie taką "pułapkę", wściekła, nawet nie na to, że dałam się przyłapać na tym, że widziałam coś zakazanego, a bardziej przez to, ze moje ulubione dżinsy nie nadadzą się już do niczego.
    Typ oczywiście musiał usłyszeć całe zamieszanie, zauważył mnie i niezbyt zadowolony podszedł do mnie, pomógł mi wstać i myślałam, że na tym się cała sytuacja skończy, no ale oczywiście musiał zacząć pleść od rzeczy i próbować mnie wystraszyć, nie-wiadomo-czym. No nie, poważnie, naprawdę myślał, że mogłabym traktować poważnie ostrzeżenia kogoś, przebranego za pluszowego, przerośniętego jaszczura? Czy co to tam ma być, w każdym razie wygląda to-to przezabawnie.
    -Wyluzuj, ty mnie nie widziałeś, ja nie widziałam ciebie... i wszyscy są szczęśliwi. I puść mnie, mam ciekawsze rzeczy na głowie, niż podziwianie jak cholernie głupio wyglądasz w tym kostiumie - odparłam tonem, któremu między innymi zawdzięczam "zaszczytne" miejsce na podium w szkolnym konkursie na największą zołzę.

    Jiyuu

    OdpowiedzUsuń
  93. Hoseokowi oczywiście podobała się ogromnie ta uległość Jimina, która wychodziła na jaw właśnie w takich momentach w najsłodszy ze sposobów, gdy chłopak oddawał mu pałeczkę i pozwalał mu robić to, co tylko chciał, dotykać go na przeróżne sposoby i po prostu czerpiąc z tego przyjemność. Łechtało to w jakiś sposób ego starszego, który uwielbiał czuć, że ma kontrolę nad sytuacją i że nic nie jest w stanie jej się wymknąć. Poza tym, poprzez lata przyjaźni z Kwonem zdążył też zauważyć i nauczyć się, że samoocena chłopaka nie należała do najwyższych i to było chyba jedyną rzeczą, której czarnowłosy naprawdę za nic w świecie nie potrafił zrozumieć. Czasami wydawało mu się, że to, na co patrzył on, a to, co Jimin widział w lustrze, było dwoma całkowicie innymi osobami.
    - Prześliczny - mruknął prosto w jego usta, zaledwie chwilę przed pocałunkiem.
    Jimin musnął go lekko jako pierwszy, ale to Hoseok kontynuował ten gest dalej. Wciąż trzymając dłonie na jego pośladkach, przechylił nieco głowę i wsłuchał się w rozkoszne mruczenie młodszego, na początku muskając czule jego wargi i dopiero po jakiejś chwili przechodząc do konkretów. Hoseok może na takiego nie wyglądał, ale w odpowiednich do tego okolicznościach naprawdę lubił powolne, spokojne pocałunki, trwające długo i intensywnie, bo były w stanie go rozluźnić i naprawdę zrelaksować. Oczywiste było to, że w łóżku i pod wpływem podniecenia, czy ogółem pod wpływem impulsu, nie byłby w stanie zachować wystarczająco dużo zimnej krwi, aby kontynuować opanowany pocałunek i wtedy zawsze zmieniały się one w coś namiętnego, sprośnego i erotycznego. Ale w momentach takich, jak ten, Jeo uwielbiał całować się spokojnie i powoli, przedłużając ten gest do granic możliwości, ale oczywiście także lekko go pogłębiając, bo tego nie mógłby sobie odmówić.
    Przesunął koniuszkiem języka po wargach blondyna, a gdy tylko poczuł, że ten rozchylił przed nim usta, wsunął się pomiędzy nie i zaczął subtelnie pieścić jego wnętrze językiem. Najbardziej lubił zajmować się jego podniebieniem i wyrywać chłopakowi ciche westchnienia rozkoszy, więc właśnie to zaczął od razu robić, zaciskając nieco swoje palce na jego pośladkach i przyciskając jego drobne ciałko do siebie.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  94. Jimin zawsze był taki rozkoszny podczas pocałunków i Hoseokowi zawsze podobało się to, w jaki sposób chłopak się zachowywał. Był bardzo potulny i uległy, ale nie krył przyjemności, którą dawał mu ten gest, co dla Jeo było bardzo ważne, bo uwielbiał wsłuchiwać się w mruczenie czy ciche wzdychanie. Te dźwięki były niby ledwo obecne, a jednak w jakiś sposób podnosiły mu lekko ciśnienie i przekonywały do tego, aby przeszedł dalej.
    Do jego uszu dotarł dźwięk rozpoczynającego się filmu, ale nie przejął się tym w ogóle, tym bardziej, że jego chłopak wypiął się w stronę jego dłoni, domagając się więcej kontaktu fizycznego. Zadowolił go pod tym względem, wciąż dotykając intensywnie jego pośladki i lekko je masując. Wyczuł, że chłopak cicho prosił o więcej pieszczot, więc zmienił nieco pocałunek i z podniebienia przeniósł pieszczoty na język młodszego, dotykając go lekko swoim i rytmicznie, ale wciąż spokojnie się o niego ocierając. Czując rączki chłopaka na swojej klatce piersiowej, przeniósł jedną ze swoich dłoni na jego policzek, ułatwiając tym niego pocałunek, ale drugą wciąż zajmując się dotychczasową czynnością.

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  95. [Mam tyle odpisów do zrobienia że już się gubię xD]

    Była dzisiaj naprawdę ładna pogoda i gdy wstałem zauważyłem krzątającą się po pokoju osobę, gdy przetarłem oczy ukazał mi się Jimin. Był weekend i ewidentnie było po nim widać że gdzieś się strasznie śpieszy.
    Przyglądałem mu się uważnie, biegał z kąta w kąt ciągle czegoś zapominając, westchnąłem cicho i wstałem z łóżka w koszulce i krótkich spodenkach.
    -Czekaj, stop! Usiądź na chwilę..- Powiedziałem do niego chwytając go za ramiona zmuszając by usiadł na swoim łóżku. Rozglądnąłem się po pomieszczeniu i kilkoma zgrabnymi ruchami zgarnąłem wszystkie rzeczy które są mu najpotrzebniejsze ale i również te które mogą się mu przydać. Następnie podszedłem do niego kucając przed nim z wystawionymi rzeczami na rękach, tak by mógł wybrać co jest mu potrzebne.
    -Weź to co masz wziąć i się przestań tak stresować..- Skwitowałem jeszcze zaspanym wzrokiem. Po dwóch minutach wybrał co miał wziąć i wybiegł z pokoju, niestety ja nie byłem tak ożywiony tylko cholernie zmęczony, więc wróciłem do spania. Obudziłem się około trzynastej, zjadłem coś i wziąłem się za czytanie książki, nie miałem nic do roboty więc chciałem się trochę zrelaksować i odprężyć. W końcu nie zawsze mam do tego okazje bo wszędzie przy mnie kręci się mój nachalny i mega głośny brat, muszę rozważyć opcję czy nie znaleźć mu pracy w cyrku jako jakiś klaun czy coś... sądzę iż nadawałby się tam idealnie. Trochę jeszcze posprzątałem, dokończyłem książkę i tak nastał wieczór. Byłem dzisiaj jakoś wyjątkowo śpiący, więc zjadłem sobie kolację, oglądnąłem film na laptopie i gdzieś koło dwudziestej trzeciej odłożyłem lapka na biurko, następnie kierując się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, pomijając już ubieranie koszulki walnąłem się spać. Jimina jeszcze nie było co w sumie sprawiło że zacząłem się zastanawiać gdzie mógł się podziać. Mimo wszystko nie mój interes, ważniejsze jest to by w ogóle wrócił na noc...

    Taehoon <3

    OdpowiedzUsuń