sobota, 30 grudnia 2006

I wanna believe in love again



(Kitade Nana)
Pseudo „Jiyuu” (jap. „wolność”) -- Japonka --31.12.1997 -- Wokal ✮-- Dodatkowy język: hiszpański -- Koło fotograficzne --Spikerka szkolnego radia -- Pokój nr 85 -- Może i nie Zołza Number One, ale na podium w tej konkurencji by się znalazła... gdyby jej się chciało.

Padał śnieg, tworzący takie duże, puszyste, wyglądające jak małe arcydzieła płatki, gdy przyszła na świat. Sama wyglądała jak taka mała, delikatna, ulotna śnieżynka, dlatego nadałam jej imię: Yukina. – opowiada Taira Sakurami, matka dziewczyny. – Nie wiem dlaczego... W którymś momencie mały, uroczy płatek śniegu, zamienił się w bryłę lodową. Pewnie była w tym i moja wina... Obie jesteśmy osobami, które wiedzą, jak używać słów, by wbić szpilę, tak by zabolało. I robiłyśmy z tej umiejętności użytek, prowadząc zaciekłą wojnę podjazdową. Już nie wiem, kto to zaczął i dlaczego... Może ja... Może Yukina-rin... W efekcie.. od siedmiu lat, kiedy Yukina-rin wyjechała do mojej siostry, do Kyoto, nie mamy ze sobą najmniejszego kontaktu... Przykre to, ale może tak jest dla niej lepiej...?”

„–Co wiem o Jiyuu? – Szkolny spec od plotek, chlubiący się tym, że wie wszystko o wszystkich w GBS, wzrusza ramionami. – Szczerze, to stosunkowo niewiele... Jest tu dzięki stypendium, należy do najzdolniejszych osób na swoim kierunku. Zanim tu trafiła była najmłodszą w naszych czasach geiko, artystką zajmującą się tradycyjnymi japońskimi dziedzinami sztuki, ale to rzuciła... Jest strasznie skryta, a gdy ją pytasz o jej przeszłość niezmiennie odpowiada „dawno i nieprawda”, albo „co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr”. O jej rodzinie nie mam najmniejszego pojęcia, może w ogóle jej nie ma?”

Nie lubiła bawić się z rówieśnikami, chowała się w kąciku z książką, albo audiobookiem jako jedynym towarzyszem, a gdy wokół niej koledzy robili za dużo hałasu, czasami nawet zatykała uszy i krzywiła się, jakby prawie fizycznie ją to bolało – wspomina jej nauczycielka z pierwszych klas podstawówki – Rówieśnicy trochę się z niej z tego powodu śmiali, ale Yukina-rin miała silny i zadziorny charakter i sobie nie pozwalała. Tyle razy wdawała się w jakieś awantury i nawet bójki, że ostatecznie musieliśmy poprosić jej rodziców, by ją zabrali do innej szkoły. Mam nadzieję, że tam lepiej się odnalazła.”

Zawsze bezbłędna, potrafiła sprawić, że wszyscy ją kochali i zapraszali na najbardziej uroczyste spotkania w herbaciarni, eleganckie pikniki i rauty i najważniejsze wydarzenia w Kyoto i okolicy. Zazdrościłyśmy jej tej umiejętności zdobywania sobie sympatii otoczenia i dopasowywania się do jego oczekiwań jak prawdziwy kameleon. Chciałam ją znienawidzić, ale wiedząc nawet, jaką fałszywą flądrą jest Taira Yukina, nadal nie potrafiłam. Myślałam, że jej ciotka to jej przekaże w przyszłości okiya i nawet się nie pomyliłam, ale Yukina-chan któregoś razu powiedziała, że rezygnuje z fachu geiko i dziedziczenia okiya i gdzieś zniknęła... Wiesz, co się z nią teraz dzieje? – pyta jej „Onee-san” z okiya.”

Katsumi, jej starszy o trzy lata brat wspomina z uśmiechem:
Yu-cchi to taki dziwny dzieciak. Zamiast zabawek chciała audiobooki, albo płyty z piosenkami. I to nie tylko takimi dla dzieci. I była cholernie mądra. Do dziś pamiętam, jak mnie kiedyś pozytywnie rozwaliła. Miałem wtedy dziewięć lat, ona sześć. Mała siedziała sobie w kącie pokoju, ucząc się pisać swoje pierwsze kanji, a ja ryłem z Michiru-nii, który tłumaczył mi jakieś zadanie z matmy. Ni-hu-hu nie ogarniałem, mimo tego, że starszy brat prawie wychodził z siebie, by wytłumaczyć mi kolejność wykonywania działań chyba przez dwie godziny bez przerwy, używając nawet zabytkowych liczydeł, by mi to pokazać. Nic. W końcu Michi i ja postanowiliśmy zrobić sobie chwilę przerwy i poszliśmy po konsolę do gry. Kiedy wróciliśmy, zadanie, z którym tak długo się biedziłem było policzone, a mała Yukina-rin z dumną miną pokazywała nabazgrany ledwo czytelnie wynik, pytając, czy dobrze to policzyła. Wiecie, że naprawdę rozwiązanie było dobre? Przez tydzień z powodu urażonej miłości własnej się do niej nie odzywałem... A raczej powinienem jej wtedy powiedzieć, jaki jestem z niej dumny, zamiast strzelać jak ostatni idiota fochy. Może inaczej by się wtedy to wszystko potoczyło...”

Nigdy nie przypuszczałem, że na świecie istnieją bardziej złośliwi mizantropi ode mnie, ale okazało się, ze się myliłem. Takie „cudo” istnieje i nazywa się Taira Jiyuu. Sarkastyczne, dziwne coś, czasem zachowujące się jak zgorzkniała staruszka, a czasem jak szalone dziecko. Chyba na swój sposób ją lubiłem, chociaż wiem, ze dla niej byłem tylko... kimś w rodzaju wspólnika w interesach – Dowiadujemy się od kolegi Tairy, który czasem występował z nią podczas jej ulicznych popisów. – Dałem jej karty, których używałem do pokazywania „magicznych” trików, kiedy razem występowaliśmy, kiedy wyjeżdżała do Korei. Ciekawe, czy jeszcze ich nie wyrzuciła, mówiąc, ze nie potrzebuje czegoś tak niedorzecznie sentymentalnego. To by było dokładnie w jej stylu...”




Ma długie włosy ogniste jak jej temperament, jest raczej niewysoka, szczupła, lubi ciuchy a'la gothic lolita, chociaż najczęściej i tak łazi w znoszonych dżinsach i pierwszej z brzegu koszulce. 

Niezależna, uparta, wygadana, samodzielna, pragmatyczna i twardo stąpająca po ziemi. Brakuje jej cierpliwości i do swoich wad i do słabości innych, więc potrafi bezlitośnie je wykpić. Często wpadają jej do głowy szalone pomysły, które koniecznie musi zrealizować. Efektem tego często pakuje się w różne kłopoty, a przy okazji ubaw ma gwarantowany. 

___
No dobra, dawna wersja tej karty mnie wnerwiała, więc poprawiłam.
Sorry, nie umiem krótko ;P

43 komentarze:

  1. [Ej, weźmy jakąś przykładową piosenkę, co? xd Może "Youth" - Daughter? Wiem, że to nie taka stara piosenka, ale na potrzeby wątku możemy ją postarzyć, kto nam zabroni? xd]

    Przyglądając się dziewczynie, wysłuchałem, jaki miała problem i pokiwałem głową. Popatrzyłem do tekstu przez chwilę milcząc i znowu popatrzyłem na dziewczynę.
    - A wiesz, o czym jest ten tekst? - zapytałem całkiem poważnie. Nie, nie jestem głuchy, słyszałem, kiedy mówiła, że zna cały na pamięć, ale to, że pamięta literki, tworzące ładne zdania, nie znaczy, że ma pojęcie, o czym konkretnie jest utwór. Poza tym dochodzi jeszcze do tego kwestia instrumentalna, która dodaje ekspresji i charakteru. Utwór ma charakter i wyraz, dopiero, kiedy się go zinterpretuje, bo wtedy wchodzą w to emocje i uczucia, a aby to się stało, należy zrozumieć każde zdanie i utożsamić się z treścią. W przeciwnym razie, będzie nudny, zwyczajnie "odśpiewany".
    - Masz - wręczyłem dziewczynie telefon, na którego ekranie wyświetlały się słowa piosenki. - Przeczytaj mi pierwszą zwrotkę na głos i opowiedz, o czym jest.
    Nie raz łapałem się na tym, że jakiś utwór kompletnie do mnie nie dociera. A interpretacja utworu jest, jak gra aktorska - trzeba poczuć w sobie słowa, o których się mówi, czy śpiewa w tym wypadku. W sytuacjach, kiedy nie czułem piosenki, musiałem zrobić wszystko, by przeżyć w jakiś sposób to, o czym mówił autor. Najciężej było mi zaśpiewać pieśń wojenną. Dopiero po obejrzeniu kilku filmów wojennych i przeczytaniu paru przerażających artykułów stwierdziłem, że jestem gotowy do interpretacji utworu. Tylko, że potem zmagałem się przez jakiś miesiąc z traumą. Nie powinienem oglądać takich filmów, a tym bardziej utożsamiać się z nimi, ale co poradzić? Jak mus, to mus.

    » Daehyun Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez chwilę oglądałyśmy ten filmik i nagle do pomieszczenia wpadł jakiś chłopak paplając, jak... jak ja, o matko, jak to możliwe? Ah! Nie, to jednak możliwe, przecież ja go znam, to Soming, pan radiowiec. Skoro siedzę w Samorządzie Uczniowskim, to oczywiste, że muszę go znać, nie raz przyszło mi coś ogłosić w radiu, więc musiałam z nim rozmawiać przed tym, żeby wyskrobał mi trochę miejsca między planowanymi emisjami.
    Przyglądałam się tej dwójce i słuchałam uważnie, żeby nadążyć, chociaż to troszeczkę trudne. Dla mnie. Bo mam cukrzycę i ADHD i ADD i nadpobudliwość psychoruchową i pewnie coś tam jeszcze, ale jakoś żaden lekarz mi tego nie wykrył. Ale to nie powód do przestania wierzenia, że wcale na to nie choruję. Po prostu objawy tych chorób są tak silne, że potrafią się chować akurat na czas badania. Powinnam zostać psychologiem.
    W końcu dzieciaki doszły do jakiegoś wniosku, do którego mnie niestety nie wtajemniczyli i nagle ten wstrętny gaduła wyskoczył z taką prośbą w moim zacnym kierunku.
    - Słucham?! - wyparowałam, zaskoczona, skacząc wzrokiem to na dziewczynę, to na chłopaka. Ściągnęłam brwi ku sobie i podparłam się pod biodra, mordując radiowca wzrokiem. - Ty w ogóle, jak śmiesz mnie prosić o takie coś! Wchodzi sobie tu bez pukania, bez zapytania, gada o czymś, czego ja kompletnie nie łapię, bo mój mózg po całym dniu myślenia już totalnie wyparował i nawet się nie przywitał! - i tu wskazałam na niego palcem gniewnie. - Możesz sobie pomarzyć!
    I... tak oto skończyłam, kierując się w stronę podejrzanych dziewczyn w roli, w którą wcisnął mnie Soming, ten mały cwaniak. No co ja zrobię? Mam miękkie serduszko. Poza tym to mogło wyjść zabawnie!

    [A teraz mi wytłumacz, co mam robić xd]

    » Lisa «

    OdpowiedzUsuń
  3. Najpierw skupiłem się na słowach piosenki, by ją odpowiednio zrozumieć, a później wysłuchałem dziewczyny. Już na początku zmarszczyłem lekko brwi, słysząc, że w jej rozumowaniu piosenka przybrała zupełnie inne barwy. Przyjrzałem się jeszcze raz dziewczynie... tak po prostu, nie miało to żadnego związku z nauką tej piosenki, ale chciałem jej się przyjrzeć.
    W końcu oblizałem wargi i odetchnąłem głęboko.
    - A więc tak to rozumiesz. - Pokiwałem głową.- Faktycznie twoja wersja jest trudna. Nawet trudniejsza niż moja. - Uniosłem brwi na moment. W końcu podniosłem się i złapałem za jakieś krzesło, które stało niedaleko, by przysunąć je do krzesła dziewczyny i usiąść obok niej. W ten sposób lepiej będzie nam się czytało tekst, a warto mieć go przed oczami, kiedy się go interpretuje. - Ja to rozumiem inaczej. Popatrz... "Cień pozostał na miejscu, w którym kiedyś byłeś". To jakaś tęsknota. Dalej mamy "nasze umysły są puste", czyli znowu, czegoś nam brakuje. - Myśląc o tym tekście aż sam posmutniałem, to na prawdę przygnębiający utwór. - Potem jest, że zniszczenie tego czegoś od środka, to strata czasu i od początku do samego końca skazane jest na porażkę. Ja to rozumiem tak, że wymazanie pustki, którą masz w sercu jest zwyczajnie niemożliwe. - Teraz obróciłem się tak, by być twarzą do niej i patrzyłem prosto na dziewczynę. - Każdy z nas miał kiedyś coś bardzo cennego, co nam zabrano. Ty na pewno też, tylko postaraj się to sobie przypomnieć. - Wiem, że to trudne i bolesne, myśleć o takich rzeczach, ale nikt nie mówił, że śpiew, to prosta rzecz. Skoro jest tutaj, to powinna o tym wiedzieć i być przygotowana na konfrontację emocjonalną. Jeśli nie, to nie nadaje się do takiego miejsca.
    Wziąłem telefon od dziewczyny i przeczytałem kolejną zwrotkę. A raczej "pre chours" (przed refren, albo wstęp do refrenu coś w tym stylu xd).
    - To w ogóle jest o braku nadzieji. W zasadzie bardzo trafnie opisuje dzisiejszą młodzież - skwitowałem, przy czym miałem tu nawet na myśli samego siebie. - Jeśli jeszcze masz w sobie trochę nadzieji, to jesteś szczęściarzem, bo większość z nas jest dawno martwa. - Popatrzyłem znowu na dziewczynę, łapiąc się na tym, że przełykam ślinę. A raczej smutek, który wdziera mi się na łzy. Chyba odbierałem tę piosenkę zbyt osobiście. - Słuchaj, pomogę ci z tą piosenką, ale ostrzegam, że może trochę boleć. Mnie osobiście to rani, więc proszę cię tylko, żebyś nie wynosiła stąd niczego, co się wydarzy w tym pomieszczeniu, okej? - patrzyłem jej w oczy w połowie, jako nauczyciel i w połowie, jako człowiek. Jako nauczyciel jestem zobowiązany pokazać jej, co czuję, więc i nakłonić ją do pokazania własnych uczuć. - Co się wydarzyło w Vegas, zostaje w Vegas, tak? - Uśmiechnąłem się lekko, by się nie bała. - Okej... Opowiem ci coś o sobie, żebyś zrozumiała o co mi chodzi. Ale musisz mi obiecać, że nikomu nie powiesz. - wskazałem na nią palcem, patrząc na nią niepewnie. - To na prawdę sprawa życia i śmierci w moim przypadku. Ty mnie chyba nie kojarzysz, skoro jesteś niestąd, ale to tylko dla mnie plus. Najlepiej nie mów nikomu, że w ogóle ze mną tu siedziałaś sam na sam, okej? Bardzo cię proszę.
    No i cały misterny plan... Nie, Daehyun nie może być zimnym gnojem przez czterdzieści pięć minut, nie może! Musi się obnażać emocjonalnie przed obcymi dziewczynami, a wszystko przez jedną, głupią piosenkę!

    » Daehyun Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  4. Zlustrowałem dziewczynę wzrokiem i pokiwałem głową.
    - Okej, to będzie dobry układ - przyznałem, kiwając dalej głową. - Ale to co ci powiem nie będzie długie. Po prostu wyjaśnię ci kilka rzeczy, które powinnaś wiedzieć. - Odetchnąłem głębiej i przeczesałem włosy ręką. - No dobra. Pewnie już zauważyłaś, że ludzie w tej szkole w większości należą do elity, albo po prostu mają bardzo bogatych dzieciaków. Mówię ci to, bo wiem, że nie jesteś jedną z nas. - Nie chciałem wcale jej poniżyć, czy ośmieszyć, nawet nie miałem takiego tonu. Po prostu stwierdzałem fakt, zupełnie bez emocji w tym aspekcie. - No więc ja nawet jestem jeszcze wyżej w chierarchii. Chcąc, czy nie, moi rodzice są jednymi z największych gwiazd. Matka śpiewaczka operowa, znana na całym świecie, a ojciec po zakończeniu swojej kariery założył świetnie prosperującą wytwórnię, więc mnie wszystkie dzieciaki znają z reklam i bajek dla dzieci. Koreański Disney Channel był ze mnie dumny swego czasu. Więc teraz... Ja bym jeszcze siebie gwiazdą nie nazwał, ale widuję czasami swoje zdjęcia w internecie, niewiadomo skąd wzięte, jak idę sobie do sklepu, czy gdzieś. - Zerknąłem w kierunku dziewczyny, by sprawdzić, czy już ma mnie za ostatniego narcyza. - Dlatego chciałem, żebyś zatrzymała to wszystko dla siebie. Ktoś rozniesie plotkę i nagle się okaże, że ja mam dziewczynę, a ty będziesz szykanowana przez moje fanki. - Wzruszyłem ramionami. - To dla bezpieczeństwa. A co do piosenki... To jest o młodzieży, która straciła sens życia. W Ameryce, to normalne, że dzieciaki ćpają, wracają do domu pijane, czy sypiają z kim popadnie, ale to też odnosi się do nas. Sam mam dopiero dwadzieścia lat i tak na prawdę zero powodów do bycia przybitym, czy jakkolwiek smutnym. Ludzie patrzą nanie z dala i mówią "ten, to ma dobrze! Syn gwiazd, takie możliwości, taki talent, tyle pieniędzy, taka twarz!" Kompletnie nikogo nie obchodzi, że za moją twarzą i fryzurą stoi dziesięć stylistek, talent mam, bo mam, to chyba nie dziwne, z takimi rodzicami, możliwości załatwiły mi pieniądze i znajomości rodziców. No bo kogo to obchodzi? Ciebie? - Rzuciłem jej pytające spojrzenie i zaraz odwróciłem wzrok. - Nawet mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że to wszystko mam. Ale w tym biznesie nigdy nie masz wszystkiego. Chociaż tak wygląda, to tak na prawdę... nie znajdziesz tam tego, co najważniejsze. Tego, co stracił autor tej piosenki. Ja na przykład nigdy tego nawet nie dostałem, ale jednak czuję się okradziony. Za pieniądze nie kupisz miłości. Ani wsparcia. Więc zawsze będzie ci czegoś brakować. A dla dzieciaków takich jak ja nie ma nadzieji. Bo nasz świat funkcjonuje inaczej. - Westchnąłem i po chwili milczenia uśmiechnąłem się sam do siebie. Dobrze było to komuś powiedzieć. Teraz trzeba tylko znaleźć coś, czym będę mógł ją szantarzować w razie, gdyby chciała puścić farbę. Nie, no żartuję. Moi prawnicy się nią zajmą w takim wypadku. - To teraz twoja kolej! Na pewno miałaś poważniejsze zmartwienia niż ja. Dawaj, podzjej się, ja i tak nie mam komu tego dalej przekazac. - Puściłem jej oczko, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, że czuję się przy niej swobodniej niż powinienem. Nie wiem, dlaczego.

    » Daehyun Oppa «

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *albo po prostu mają bardzo bogatych rodziców

      Sry xd

      Usuń
  5. Słuchając jej historii, cały czas jej się przyglądałem. Poza tym, że wyłapałem z jej wypowiedzi parę istotnych szczegółów, miałem wrażenie, że opowiadała o mnie w niektówych momentach mojego życia. Czasami też czułem się, jak ona. Jakbym był nic nie warty bez tych wszystkich pieniędzy, bez wtyków i bez talentów. Miałem wrażenie, że w życiu dotknęło mnie większe szczęście niż na to zasłużyłem, bo tak na prawdę w ogóle sobie na to nie zapracowałem. Sława przypadła mi, jakby w spadku po rodzicach, a talent szlifowałem pod okiem ich znajomych, wię najlepszych nauczycieli w Korei.
    Co prawda ja nigdy nie patrzyłem na ludzi tak, jak ona, ale to tylko ze względu na to, że dawałem ludziom to, czego sam oczekiwałem, mimo, że nigdy tego nie dostałem. Kultura jest tu często mylona z uczuciami.
    Zaśmiałem się cicho po jej przeprosinach i pogłaskałem dziewczynę po ramieniu.
    - W porządku, dziękuję, że mi o tym powiedziałaś - powiedziałem, kiedy już zabrałem swoją rękę, uśmiechając się do niej. Więc jednak była taka, jak ja. Jej ojciec jest dyrektorem w showbizie, a matka była artystką. Tylko dlaczego nie kochali jej, tak jak moi mnie? Może artyści w Japonii mają inny tok myślenia? Jakieś inne priorytety? - Ale teraz będziesz musiała opowiedzieć to większej publice. Stojąc na scenie i śpiewając tą piosenkę - dodałem po chwili. - Wiem, że to trudne, ale na tym właśnie polega bycie artystą. Teraz nie będziesz udawać kogoś, kim nie jesteś, musisz pokazać siebie. To, co siedzi w tobie. Krzycz, płacz, szepcz, zrób to tak, jak czujesz w sercu - doradziłem bardziej, jak koleżance, nie komuś, kogo miałem uczyć. - Dobra, zróbmy na razie tak, że przeczytasz go tak, jakbyś opowiadała o sobie, okej? Jeżeli zrobisz to, to zrobisz wszystko. - Zachęciłem ją jeszcze do tego uśmiechem. Muszę się uśmiechać, puki mogę, bo potem mogę zacząć wymagać troszeczkę więcej. Ale to też w zależności od tego, na ile ją stać.

    » Daehyun Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczekałem cierpliwie na to, aż zacznie, a kiedy już się doczekałem, byłem na prawdę pod wrażeniem. Dziewczyna na prawdę wylała z siebie wszystkie swoje uczucia, aż sam to poczułem. Z uśmiechem przyglądałem się jej i kiwałem głową. Czułem, że ten występ może być czymś więcej, nie tylko przynosząc korzyści szkole, ale coś poważnego otwierało się w niej.
    Gdy tylko skończyła, wstałem, podchodząc prędko do pianina. Usiadłem przed nim i przegrałem ze słuchu refren piosenki, po czym popatrzyłem na dziewczynę, nie odrywając palców od pianina.
    - Śpiewaj, Jiyuu-shi - powiedziałem, zaczynając piosenkę krótkim wstępem. Zaśpiewałem trzy pierwsze słowa, by wiedziała, gdzie wejść i oddałem jej dowodzenie. Słuchałem, jak śpiewa i analizowałem jej możliwości, jak i to, ile emocji wkładała w to wykonanie.

    » Daehyun Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  7. Analizując jej śpiew, uznałem w końcu, że nie wychodzi jej najgorzej. Jest dobrze, dźwięki wydobywa ładnie z przepony, usta otwiera, nie mruczy pod nosem, a barwa jej głosu jest całkiem oryginalna. Miała trochę problemów z wymową i czasami zakończyła zdanie zbyt szybko, nie do końca płynnie. Bo to, że niektóre dźwięki były nie w ton, odłożę na bok, to w końcu pierwsza próba, piosenka nie jest łatwa, a ona zmaga się dodatkowo z ciężkimi problemami wewnętrznymi.
    Zaskoczyło mnie to, że w pewnym momencie przestałem zupełnie słyszeć jej głos. Uniosłem ręce nad pianino i popatrzyłem w jej kierunku, pytającym wzrokiem. Na jej prośbę pokiwałem głową.
    - Dobrze, ale tym razem wstań - poleciłem gestem dłoni. - I nie odpływaj za daleko. Pamiętaj, że mimo wszystko, to jest konkurs, "r" ma brzmieć, jak z kluchą w buzi, a "s" ma być wyraźne. Okej, dashi* - obróciłem się znowu do pianina i zacząłem grać od początku. Już teraz widzę, że dziewczyna ma wielki talent i potencjał. Poza tym, słychać, że ciężko pracuje nad swoim wokalem, a to się ceni. Miejmy nadzieję, że jest tak samo perfekcjonistką, jak ja, wtedy powinniśmy przejść przez to bez łez. Ja nie będę krzyczał (co i tak zdarza mi się raz na ruski rok), a ona nie będzie się stresowała. Taka praca przyniesie dore efekty, dla niej w dziedzinie muzyki, a dla mnie w tej szkole. Właściwie... gdyby dobrze jej poszło na tym konkursie, może zarekomenduję ją ojcu? Sądzę, że poradziłaby sobie w wytwórni. Chociaż przeżycie w niej, to też bardzo często ścieżka śmierci.

    » Daehyun Oppa «

    [*jeszcze raz]

    OdpowiedzUsuń
  8. Słuchała swojej koleżanka, Sooyoung patrzyła na nią z wielkimi oczami. "Boże...a co jak ja coś popsuje? Przecież to jej praca, a ja tu z butami się wpycham... Nie żebym panikowała, to nie tak. Ja po prostu nie chcę, żeby miała przeze mnie kłopoty.."
    -Spróbujmy! Dam radę! -"Muszę" Przejęła pudełeczko z płytami od koleżanki. Usiadła sobie z boku, przeglądając każdy album po kolei.
    -O! mam! -Pstryknęła palcami z zadowolenia. Wyciągnęła płytę z pudełka i podeszła z powrotem do Jiyuu, pokazując jej znalezisko.
    -Znam ten zespół! To moi koledzy, grają czasami wieczorami w knajpce uniwersyteckiej. -Oznajmiła ucieszona. Usiadła koło mikrofonu, o którym mówiła dziewczyna. Podczas przerwy układała sobie w głowie co chciałabym powiedzieć. Nie chciała jej zawieść, więc wyjęła ze swojej torby notatnik i napisała na kartce słowa klucz. Gdy Jiyuu dała jej znak, że zaraz wchodzą na wizje, Sooyoung skupiła się jak tylko najmocniej mogła na zadaniu, które zostało jej powierzone. Przedstawiła zespół, powiedziała o ich najnowszej płycie. Skupiając się na piosence tytułowej, opisała jaki ma nastrój.
    -I pamiętajcie, że możecie ich zobaczyć w naszej akademickiej kawiarence. Dają występy na żywo w każdy piątek. -zakomunikowała, nie chcąc przedłużać. Zakończyła swoją wypowiedź, po czym gdy włączył się utwór odsunęła się od mikrofonu i opadła na oparcie fotela.
    -Podziwiam Cię, że robisz to co dziennie. -Odetchnęła z ulgą. -Mam nadzieje, że nie narobię Ci tym problemów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Znowu zacząłem grać, tym razem pozwalając dziewczynie samemu wejść. Odrobinę się spóźniła, ale to nie powód do krzyku, przeciętni słuchacze nawet by tego nie zauważyli. Tym razem wyszło jej lepiej. Oczywiście z drobnymi błędami, ale nie były one aż tak rażące. W każdym razie na następnej próbie na pewno będę na to zwracał uwagę i postaram się, by nauczyła się wszystkiego najlepiej, jak potrafi.
    Po zakończeniu piosenki kiwnąłem głową sam sobie i obróciłem się przodem do dziewczyny. Widząc, jak zmaga się z czymś, co chciała mi powiedzieć, zmarszczyłem brwi. Nie chciałem jej przerywać, bo to mogłoby tylko ją skrępować jeszcze bardziej, a przecież miała być przy mnie otwarta. Przynajmniej na tych korkach. Gdy w końcu wydukała, o co takiego jej chodziło, zaśmiałem się cicho, chyląc na moment głowę. Zerknąłem na zegarek, by sprawdzić, która była godzina.
    - W porządku, i tak muszę tu z tobą siedzieć do osiemnastej - powiedziałem, wzruszając ramionami. Wiem, że czasami jestem bardzo sztywny i oficjalny, ale jestem przecież tak na prawdę zwykłym chłopakiem, który od czasu do czasu się zgarbi, powie coś niestosownego, albo chlapnie ozorem coś, co przyniesie wstyd najmniej na miesiąc. I czasami po prostu nie wiedziałem, czy chcę być traktowany, jak szef, czy jak zwykły dzieciak z piątej wokalnej. - Powiedzmy, że... - Ale ślepy nie jestem i widzę, że dziewczyna się spina przy mnie, jak przy książęciu angielskim, więc postanowiłem sobie troszeczkę pożartować. - Podoba mi się twoja barwa. Co prawda słyszałem o wiele lepsze głosy w swoim życiu, w końcu pracowałem z najwspanialszymi artystami w Korei i zdecydowanie nie dosięgasz im do pięt, ale z moją pomocą, może... - z grymasem niepewności na twarzy obrzuciłem ją spojrzeniem. - ...ewentualnie... - to znowu rzekłem akcentując mocno. - dałoby się co nie co poprawić i nie wylądujesz na szarym końcu w tym twoim konkursie ze swoim popiskiwaniem. - Wbiłem z nią poważne spojrzenie, jednocześnie takie, jakie widziałem niekiedy u paru dziewczyn z tej szkoły. Okropnie pyszne, dumne, wstrętne, puste laleczki, które pewnie miały problemy emocjonalne nie mniejsze ode mnie. Długo tak, jednak nie wytrzymałem i parsknąłem śmiechem. - Żartowałem - powiedziałem z wielkim uśmiechem i obracając się znowu do pianina dodałem - wyluzuj, mała, zostanę tu z tobą ile chcesz, tylko daj z siebie wszystko. - Tu wskazałem na nią palcem ostrzegawczo. - Dobra, jedziemy jeszcze raz!
    Po tym zabawnym akcencie zacząłem znowu grać melodię i czekałem na śpiew dziewczyny.

    » Daehyun Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  10. [Przepraszam ale jakoś no nie mogłam się przełamać by jej odpisać ;-; Taka jakby blokada mnie chwyciła ;; ]

    Spojrzałem na nią z zaciekawieniem, była troszkę dziwna na pierwszy rzut oka od razu dało się po niej poznać iż nie jest pochodzenia koreańskiego.
    Musiałem przyznać że tym jej urody był dosyć intrygujący i niezbyt zwyczajny, wyglądała trochę jak z innej ziemi. No ale w sumie kto z takim temperamentem mógłby być normalny? Na dodatek zna mojego brata i chyba są w dobrych stosunkach, więc już w ogóle dla mnie czarna magia. Znając siebie to gdyby nie to że jest moim bratem to gdybyśmy się nie znali, zapewne nie potrafiłbym z nim nawet jednego zdania zamienić.
    Troszeczkę jej zazdrościłem, bo w sumie skoro udobruchała mojego brata to musi być niezła.
    -W sumie wątpię by było to konieczne byś wiedziała coś więcej.- Powiedziałem trochę oschle ale naprawdę nie lubię gdy ludzie są zbyt ciekawscy, to nie służy niczemu dobremu.
    Już chciałem się obrócić i zacząć chować skrzypce gdy usłyszałem jej propozycję, nie ukrywam tego bo byłem zaciekawiony.
    Spojrzałem na nią, ładnie wysłuchałem po czym jak gdyby nigdy nic podszedłem do niej opierając się rękoma z obu jej stron o blat. Byłem bardzo blisko ale jakoś nie bardzo mi to przeszkadzało i jak gdyby nigdy nic powiedziałem.
    -Jeżeli masz nuty, to nie ma problemu.-Powiedziałem po czym uśmiechnąłem się do niej sztucznie z insynuacją że nie bardzo mam ochotę na spoufalanie się, a to co ona zrobi to mnie guzik obchodzi... więc ciekawe jaka będzie jej decyzja? Odsunąłem się od niej a ona zaczęła szukać nut. Po chwili je dostałem i przystanąłem na jednej nodze uważnie im się przyglądając, przy okazji zapamiętując je.

    Taehoon <3

    --------------------------------------

    Podziwiałem piękno tego miejsca przy okazji cały czas jej słuchając, bo w sumie kiepsko by było gdybym sobie tylko patrzył i miał w dupie to co do mnie szprecha. Mimo wszystko byłem nauczony że powinienem wysłuchiwać ludzi do samego końca i tego się trzymałem. No dobrze może czasami mi to nie wychodziło, ale niektórych debili nie da się słuchać.
    Akurat to co ona mówiła było dosyć interesujące? Chodzi mi o to że dało się tego słuchać i jakoś bardzo szczególnie mit nie przeszkadzało.
    Gdy skończyła mówić zapadła chwilowa cisza, spojrzałem na nią po czym twardo powiedziałem.
    -To dlatego że mi się spodobałaś.- Powiedziałem po czym siedziałem chwilę cicho i dalej na nią patrzyłem... dopiero po dwóch minutach prychłem śmiechem i machnąłem ręką.
    -Żartuje sobie.- Dodałem wesoło.
    -Przypominasz mi kogoś dlatego można ująć że nie mogłem ciebie zostawić samej.- Powiedziałem w końcu, nie bardzo chciałem więcej mówić i sądziłem że taka odpowiedź jej wystarczy. Bo prawda jest taka że znamy się drugi dzień i to trochę nie halo się komuś zwierzać po takim czasie, nawet jeżeli ta osoba wydaje się być godna zaufania.
    Po tych słowach wstałem i otrzepałem spodnie, przeciągając się i odwracając się do niej.
    -Dobra to idziemy, bo jeszcze trochę a przesiedzimy tu cały dzień.- Wydusiłem z siebie następnie podając jej dłoń by mogła wstać.
    Pomogłem jej wstać i rozglądnąłem się do okoła.
    -Wracamy tą samą drogą co nie ?- Dodałem z zaciekawieniem, bo jeżeli tak to chciałbym spróbować prowadzić i uniknąć kamer.
    Ciekawe czy rzeczywiście to jest takie trudne na jakie wygląda.

    [Przepraszam że nim tak długo nie odpisywałam ale kompletnie nie wiedziałam jak ubrać moje myśli w słowa i ciągle kończyło się na góra pięciu zdaniach ;-;]

    Jiyoon <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Słysząc słowa koleżanki, Sooyoung uśmiechnęła się szeroko.
    -Naprawdę uważasz, że było dobrze? -upewniła się, po czym zaklaskała delikatnie w dłonie.
    -Cieszy mnie to niezmiernie! Bawiłam się świetnie, zrobiłaś mi tym nielada przyjemność. -Oznajmiła, rozglądając się po studiu. Tak naprawdę, nie zestresował jej fakt, że musi coś powiedzieć, a to że coś popsuje, jednakże kiedy już zaczęła mówić, miała z tego niezłą frajde i zdziwiła się, że tak szybko to zleciało.
    -Teraz już wiem, czemu tak bardzo to lubisz, to naprawdę przyjemne. Poza tym, masz do tego talent, więc odpowiedni człowiek, na odpowiednim miejscu! Cieszę się, że mogłam Ci pomóc, gdybyś miała jakieś problemy, zawsze możesz się do mnie zwrócić. -zaoferowała się, posyłając jej przyjazny uśmiech.

    [Właśnie też myślałam, żeby zacząć coś nowego, no ale teraz pytanie. Łączymy te dwa wątki z Somingiem i Jiyuu czy Jiyuu będzie tam gościnnie i zaczniemy sobie coś nowego? :D ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Boże napisałam tak nieskładnie co do wątku, wybacz. Mam nadzieje, że to jest w miarę do ogarnięcia, a w tym czasie idę obmyślać jakiś wąteczek. :3 ]

      Usuń
  12. [Myślę, że to dobry pomysł! Zacząć wątek z visual novelką czy Ty miałabyś ochotę? Zawsze wolę spytać bo może masz już jakiś zarys :3]

    OdpowiedzUsuń
  13. [I prawidłowo, wieje od niego chłodem co prawda, ale to dobre chłopak, właśnie taki milusi. :D
    Ooooo, super pomysł bardzo mi się to podoba! A że to taki wścibski typ to pewnie by go przejrzał, a nawet próbował zagrać te chwyty, zanim by zwrócił zeszyt. Mała wredota. Mogę zacząć czy masz jakieś inne plany? :D]

    OdpowiedzUsuń
  14. Wychodząc z budynku wydziału, Joonyoung westchnął ostentacyjnie, głęboko wkładając dłonie do kieszeni swojej kurtki. Wyciągnął z niej paczkę papierosów, biorąc jeden ze środka. Pośpiesznie zapalił go, mocno się zaciągając i wydychając dym z płuc. Zbliżał się koniec semestru, a że Shin był człowiekiem, który odwleka wszystko na ostatnią chwilę, od paru dni latał jak poparzony po wydziale, chcą odnieść wszelkie zaległe prace. Oczywiście tylko tam, gdzie nie udało mu się załatwić zaliczenia na ładne oczy. Nie oszukujmy się, zdarzają się i tacy wykładowcy, a w tym przypadku kobiety, które takiemu typowi jak Shin dają się łatwo zmanipulować. Zwłaszcza, że on doskonale wiedział, co powiedzieć i jak spojrzeć, że dostać taryfę ulgową. No niestety, ale na mężczyzn jego czary-mary nie działało, a że na wydziale matematyczno-fizycznym była ich zdecydowana większość, to był zmuszony, do wykonywania wszelkich "bzdurnych" według niego zadań.
    -Halo? -spytał zachrypniętym głosem, gdy odebrał dzwoniący w jego kieszeni telefon.
    -No gdzie Ty jesteś? Mam masę roboty, a Ty jak zwykle nawet na czas nie umiesz przyjść. -mężczyzna był wyraźnie zdenerwowany, wstrzymując się od bardziej siarczystych słów.
    -I tak siedzisz w radiu, co za różnica jeśli przyjdę teraz czy za godzinę? -Brak kompletnego przejęcia w głosie Joonyounga był wyjątkowo irytujący.
    -Shin do cholery, miałeś tu być dwie godziny temu! -Młody muzyk, jak gdyby nigdy nic ignorował słowa kolegi, zaciągając się raz po razie dymem z papierosa.
    -Jak się tak będziesz denerwował, to wyłysiejesz przed trzydziestką. Jestem prawie pod radiem, skończę spalać szluga i zaraz będę. -rozłączył się nawet nie czekając na odpowiedź. "Robi problem z niczego. Przecież i tak siedzi i układa te swoje programy w radiu bo w pracy wygodniej. Będzie siedział tam do późna, a wywołuje burzę jakby się paliło." Brak poszanowania dla czyjegoś czasu, był zupełnie typowy dla niego. W końcu co go obchodzą inni ludzie? Tak długo, jak wie, że mu nie odmówią, nie ma zamiaru się ani przed nimi płaszczyć, ani im współczuć, a już na pewno nie będą mu mówić co ma robić i jak ma planować swój dzień. Rzucił niedopałek na chodnik, gasząc go butem. Wchodząc do budynku radia, szybko znalazł pomieszczenie, w którym jego kolega siedział przy laptopie i z papierami wokół.
    -Zabije Cię, któregoś dnia. -rzucił w stronę Joonyounga, zdenerwowany jego postawą.
    -Wohoho, powiało grozą. Czekaj, chyba część mnie się trochę wystraszyła...a nie jednak nie. -posłał mu cwaniarki uśmiech podchodząc bliżej biurka.
    -Masz i nie narzekaj. -położył na stole pendrive, dość mocno uderzając przy tym ręką o biurko.
    -Trzy nowe piosenki, tak jak obiecałem. -oznajmił, przeczesując włosy dłonią.
    -Masz szczęście, że chociaż to Ci wychodzi bo dawno dostałbyś w morde. -Niewzruszony Shin wręcz uśmiechnął się na słowa kolegi. Wśród ludzi, krążyła opinia na jego temat, że może i jest dobrym muzykiem, ale właśnie przy okazji ma ciężki charakterek, który łatwo wyprowadza z równowagi.
    -Nie denerwuj się, bo zmarszczek dostaniesz i daj znać, to w luźniejszy dzień pójdziemy na piwo. -odwrócił się do wyjścia, salutując leniwie na pożegnanie. Idąc wzdłuż korytarza zauważył zeszyt leżący na podłodze. Podniósł go z ciekawości. Był on oczywiście podpisany, ale Shin nie zwrócił na to kompletnie żadnej uwagi, tylko przeszedł od razu do zawartości. "Wooo, sporo tu tekstów i chwytów. " zaciekawił go tajemniczy przedmiot, a patrząc po chwytach, zaczął pod nosem nucić jak mogłoby to brzmieć. Zafascynowany schował zeszyt do torby, stwierdzając że sprawdzi u siebie, jak brzmią. Nie dbał o to, że ktoś pewnie widział, jak go zabiera. W końcu korytarz nie był zupełnie pusty wiele osób kręciło się z pomieszczenia do pomieszczenia. Nie przejmując się niczym udał się do akademika, chcąc chwycić już za gitarę i sprawdzić co może mu zaoferować tajemnicze znalezisko.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  15. Wchodząc do pokoju, zdjął bluzę i rzucił ją wraz z torbą w kąt. Spojrzał na swój stojak z gitarami, przyglądając się każdej po kolei.
    -Którą by tu wziąć do tych bazgrołów? -mamrotał pod nosem, krzywiąc się lekko na twarzy przez brak zdecydowania.
    -A chodź Ty. -Złapał za gryf gitary o intensywnej czerwonej barwie. Z torby wyjął znalezisko, po czym z takim o to pakietem usiadł na podłodze, opierając się plecami o łóżko. Tak po prostu było mu wygodniej. Często przesiadywał na podłodze, mimo że miał wiele wygodniejszych miejsc. Podłączył gitarę do zasilacza, po czym przyglądając się chwytom zaczął wygrywać melodie. Ku jego zdziwieniu był pod wrażeniem tego jak brzmiały utwory, które znalazł w zeszycie.
    -Muzycznie bardzo dobrze...teksty też całkiem niezłe...widać, że to czyjaś pasja. -mruczał pod nosem, przyznając sam przed sobą, że podobają mu się te tajemnicze twory. Oczywiście nikomu tego nie powie, bo przecież to jest typ który w zaparte będzie szedł, że to tylko jakieś bazgroły. Jednakże nie przeszkadzało mu to w dalszym przeglądaniu zeszytu. Był ciekaw kolejnych piosenek i każdy następny chwyt tylko podsycał jego zafascynowanie. Nagle jednak usłyszał, jak ktoś mocno puka do drzwi.
    -Co jest..pali się czy co? NO JUŻ IDE NO. -Leniwie i bardzo niechętnie odstawił gitarę oraz zeszyt, wstając i ciągnąc nogę za nogą do drzwi. Widząc przed sobą wyraźnie przejętą czymś dziewczynę, oparł się o futrynę przyglądając się jej.
    -W czym problem, że się tak dobijasz? -zapytał oschle. "Niech lepiej ma dobry powód, skoro mnie odrywa od grania. Równie dobrze mogłem ją olać i jej nie otwierać, ale już aż takim chamem nie będę."

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  16. [Mejbi nauczyciel Jiyuu nie będzie mógł z jakiegoś powodu z nią jechać, a samej jej nie puszczą, bo jest jeszcze koreańsko-niepełnoletnia, a tam samolotem trza polecieć, to Daehyunowi będą kazali ><
    No ale może być też tak, że ona faktycznie potem sobie odpuści, ale Daehyun'owi nawet nie przyjdzie do głowy, że przez niego mogłoby jej być przykro. To dziwny człowiek, niby z wierzchu śliski, wewnątrz miękki, ale nie pomyśli, że to trochę dziwne, że nawet, jak mijają się na przerwie, to nie spojrzy w jego kierunku. Ju noł, nawet nie będzie się nad tym zastanawiał, bo na pewno po prostu chodzi o to, że dziewczyna nie chce plotek i kłopotów, a poza tym pewnie i tak nie miała szansy się do niego przywiązać, więc to nic takiego. A, że on w szkole najczęściej myśli o szkole, to tylko wypcha mu to z głowy. Więc jeśli Soming do niego z tym przyjdzie, to byłoby spoko :3 Wtedy on coś fajnego już wymyśli. A, że powinien raczej urodzić się w epoce romantyzmu z jego usposobieniem, to może wyjść śmiesznie-uroczo-dziwnie. Bo jednak Jiyuu do takich nie należy xd]

    » Daehyun Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  17. [Mojżesz ty zacząć, bo mi pewnie to znowu pół dnia zajmie xddd]

    » Daehyun Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  18. [Ojeena dzięki wielkie ^////^ Godziny mi zajęło zrobienie tych napisów i gwiazdek xd]

    Przez to, że spędziłem tyle czasu z Jiyuu, muszę przyznać, że nawet polubiłem jej towarzystwo. Nie tak, że po prostu przestało mi przeszkadzać to, że te próby zabierają mi cenne godziny z doby, która i tak na zrobienie wszystkich rzeczy, które bym chciał jest zbyt krótka. W końcu zacząłem przychodzić do naszej małej salki z radością, a nawet wyczekiwać tego czasu, bo praca nad tą piosenką była wyjątkowo produktywna i chociaż czasami ciężka, to godziny nad nią spędzone nie mogą być nazwane zmarnowanymi. Zwłaszcza, jeśli ta piosenka ma okazać się czymś ważnym dla szkoły.
    Jednakże ostatnia próba nie należała do tych ekstremalnie ekscytujących. Japońska dziewczyna miała najwyraźniej gorszy dzień, bo popełniała na prawdę błąd na błędzie, jak nie ona. Z uwagi na fakt, iż była dziewczyną nie chciałem za mocno na nią naciskać. One inaczej wszystko przeżywają, a nie chciałbym pogorszyć sprawy, skoro nazajutrz miała wyjechać do Seulu na konkurs.
    Życzyłem jej powodzenia i pożegnałem się z nią, by pójść w końcu do swojego pokoju. Było mi trochę szkoda, że to już ostatni dzień naszej współpracy, ale nie wiem, za czym tęskniłbym bardziej - za pracą, czy za samą japońską dzidzią.
    W połowie drogi do akademika, zadzwonił mój telefon.
    - Yeobosaeyo? - Po drugiej stronie odezwał się dyrektor. Dziwne, że zawsze, jak do mnie dzwoni, to na początku przeprasza, a potem mówi, że ma sprawę niecierpiącą zwłoki. Usłyszawszy od niego, że mam jechać jutro z Tairą do Seulu, zatrzymałem się, zaskoczony. - Tak? A lekc... ah, już zwolnił mnie pan z całego dnia... - Wbiłem wzrok w chodnik pod swoimi stopami, słuchając mężczyzny ciągle. - Dobrze. - Słyszałem to zdziwienie, że od razu się zgodziłem. Wcześniej do wszystkiego musiał mnie przekupywać, bo nigdy nie podobały mi się te pomysły, wiązania się z tą szkołą, ale w efekcie zawsze wygrywał. - Zajmę się nią dobrze, dobranoc, panie Dyrektorze.
    Ucieszyłem się, że to jednak nie ostatnie moje spotkanie z tą dziewczyną, ale nic jej na ten temat nie powiedziałem. Postanowiłem, że to będzie niespodzianka, bo czemu nie? Myślę, że mogę ją po takim czasie traktować, jak koleżankę, a nie tylko kogoś od muzyki.
    Następnego dnia ubrałem się prędko, umyłem twarz i uczesałem włosy, bo komuś takiemu, jak ja nie wypada wyjść z domu niechlujnym. Poszedłem pod szkołę i zobaczyłem fioletowe włosy. Podszedłem do dziewczyny od tyłu i zasłoniłem jej oczy dłońmi. Delikatnie, bo przypuszczałem, że malowała się rano, to w końcu jej wielki dzień.
    - Zgadnij, kto to - powiedziałem, nachylając się nad jej uchem.

    » Daehyun Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  19. Słysząc prośbę dziewczyny, parsknął śmiechem, krzyżując dłonie na piersi. Zupełnie jakby chciał z ironią powiedzieć "Fascynujące, mów dalej."
    -Skoro mówisz, że był taki "smutny" i "samotny" -zaczął, robiąc z palców cudzysłów. - to czemu mam Ci go oddawać? Żeby znowu był samotny i smutny? Tak się składa, że o zeszyt jeszcze potrafię zadbać, więc chętnie się nim zaopiekuje. - oznajmił z niewzruszonym ani trochę wyrazem twarzy. "Jeszcze nawet nie przejrzałem wszystkich piosenek, a ona chce, żebym jej go oddał? Niedoczekanie. Niech przyjdzie później, to może się zastanowie czy jej go oddać."
    -No i jeśli oczekujesz po mnie "bycia miłym" to trafiłaś pod zły adres. Z zasady do miłych nie należę i teraz wyjątku też robić nie będę. -Po chwili powagi, uśmiechnął się zadziornie.
    -Ale próbuj szczęścia, nadzieja ponoć umiera ostatnia, chociaż jednocześnie jest też matką głupich. -westchnął ostentacyjnie, łapiąc za klamkę drzwi.
    -A teraz jeśli to wszystko, co masz do powiedzenia, to wracaj grzecznie do siebie i nie zawracaj mi głowy bo nie mam na tyle czasu, zeby go marnować stojąc w drzwiach. -Popisując się kompletnym brakiem kultury, przyjrzał się dziewczynie. "Takie stworzonko pisze takie dobre teksty? No no, kto by pomyślał. Jestem pod wrażeniem. " Czekał aż odejdzie bo nie chciał się posuwać do ostateczności i zatrzaskiwać jej drzwi przed nosem, choć z góry założył, że to zrobi, jeśli będzie trzeba. On nawet swoich bliskich traktował chłodno, więc miał się przejąć nieznajomą mu dziewczyną? Nigdy w życiu.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak, przypuszczałem, od razu zgadła, a wtedy zabrałem swoje ręce z jej oczu i stanąłem sobie na przeciw niej.
    - Waah, jesteś niesamowita, Jiyuu-shi - powiedziałem, wkładając dłonie do kieszeni płaszcza, by nie zmarzły. - Poznaliśmy się nie dawno, a ty już znasz mój głos na pamięć. Na pewno nie słuchasz moich piosenek w nocy przed snem? - zapytałem, patrząc na nią zaczepnie. Lubię słuchać, jak mi "odpyskowuje", jest taką typową Małą Mi, co jest takie komiczne, że na samą myśl o tym farbowanym łebku, uśmiech wkrada mi się na usta.
    - Co tak stoisz? Nie musisz jechać na samolot? - zapytałem, unosząc jedną brew wyżej od drugiej. - Nie jestem całkowicie pewien, ale chyba obiło mi się o uszy, że jakiś konkurs dzisiaj masz w stolicy?
    Zostało jeszcze około pięć minut, więc mam dosłownie małą chwilę, żeby jeszcze ją powkręcać. Dzisiaj już z nią nie muszę pracować, więc dobry humor jakoś bardziej się mnie trzyma. Poza tym dziewczyna wie, jaki jestem w środku, bo sama jest do mnie bardzo podobna, więc nie muszę udawać tego drugiego, sprzed ekranu w MBC Music, albo KBS World*.

    » Daehyun Oppa «

    [* to stacje telewizyjne w Korei]

    OdpowiedzUsuń
  21. -Skoro to nie była prośba, to dość słabo idzie Ci żądanie, bo jak widzisz nie poruszyła mnie zbytnio Twoja historia, a też w moich dłoniach nie ma Twojej zguby, którą miałbym Ci oddać. -mówiąc to wsunął dłonie przed siebie, pokazując ich wewnętrzna stronę.
    -Widzisz? Nic, pusto. -wzruszył ramionami gardząco.
    -Smutek innych mnie nie obchodzi, nawet Twojego zeszytu. Zająć się nim chciałem tylko z ciekawości. Potem pewnie nie byłby mi do niczego potrzebny. -Mruknął chłodno, przeczesując niedbale włosy dłonią.
    -Przepisałaś tak? A szkoda, myślałem że masz potencjał, a tutaj rozczarowanie. -westchnął udając zawiedzenie, choć może nie było to tak całkowicie udawane? Widział w niej potencjał, ale przy zaistniałej sytuacji uznał, że nie ma sensu się w ogóle wysilać.
    -No ale co taki mały awanturnik może wiedzieć? Muzyka wymaga cierpliwości, a Ty jak widzę, nad zwykłym zeszytem nadmiernie się emocjonujesz. Chodź. -zarządził, idąc w głąb swojego pokoju otwierając drzwi otwarte na oścież, dając znak dziewczynie, że ma iść za nim. W jedną dłoń złapał gitarę, w drugą zaś zeszyt nieznajomej. Rzucił go przed nią na stół, po czym usiadł z powrotem na podłodze z gitarą w dłoniach.
    -Masz i juz mi nie przeszkadzaj. -rzucił typową dla niego formułkę. -Zamknij za sobą drzwi. -mruknął, układając palce na gryfie. Zaczął się zastanawiać, które z tych tekstów były jej, a które przepisane, w międzyczasie wygrywając przypadkowe melodie na gitarze, jakie akurat wpadły mu do głowy.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  22. Było ciężko... ale powstrzymałem się przed parsknięciem śmiechem i tylko rozdziawiłem usta w zdziwieniu, słysząc, jak hejtuje mi moje piosenki. No to było wredne. Odwróciłem się bokiem do niej, jak obrażona dama, unosząc brodę w górę.
    - Jesteś wstrętna, wiesz? A ja oddałem całe swoje serce, żeby pomóc ci w tym konkursie... - powiedziałem, mając jedynie głowę zwróconą w jej stronę i ze zmrużonymi oczami. Westchnąłem teatralnie, odwracając wzrok przed siebie. - Nie masz sprawiedliwości na tym świecie. -Pokręciłem głową. - Powinienem przynajmniej dostać za to wynagrodzenie pieniężne, a nie...
    W trakcie słuchania jej przykrości, przeszło mi już udawane oburzenie i obróciłem się do niej przodem, przekrzywiając głowę na bok. Puki nie powiedziała ostatniego słowa, milczałem i dopiero na koniec uśmiechnąłem się do niej.
    - To dobrze, że kazali mi jechać tam z tobą - powiedziałem, nie chcąc jej dłużej trzymać w niepewności. I tak miała już dużo stresu przez sam konkurs, nie musiałem jej dokładać nerwów. - Nie martw się, jesteś świetnie przygotowana. - Położyłem dłonie na jej ramionach, patrząc jej się w oczy. - Źle może ci pójść tylko, jeśli pozwolisz tremie przejąć nad sobą kontrolę. - Pogłaskałem ją po włosach, jak przystało na kochającego oppę i zabrałem swoje ręce. - Chodźmy już, zaraz przyjedzie taksówka. W drodze na lotnisko wyjaśnię ci, jaki mamy plan wycieczki. Rozchmurz się, dzisiaj będzie świetnie.

    » Daehyun Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  23. Widząc jej zdenerwowanie, uśmiechnął się zawodowo.
    -A to od razu trzeba być zawodowym muzykiem by traktować muzyke, jak należy? Cierpliwość procentuje niezależnie od tego czy robisz coś zawodowo czy z pasji. -Zaznaczył o dziwo spokojniejszym tonem. Dla niego pasja liczyła się nawet bardziej. Można być popularnym muzykiem, ale nie mieć w sobie za grosz oddania dla tego co się robi. A tacy ludzie zdaniem Joonyounga nie powinni mieć prawa nazywać się artystami.
    -To, że robisz to dlatego, że to lubisz jest bardziej wartościowe niż gdybyś miała to mieć zawodowy związek z muzyką. Pamiętaj o tym i nie zaniedbaj tego. -pouczył ją na do widzenia. Gdy wyszła zdenerwowana, westchnął ciężko. Momentami męczył go fakt, że nie umiał rozmawiać z ludźmi. Nie jego wina, że nauczony był takiego zachowania, a tak własciwie że nikt nie pokazał mu jak powinien sie zachowywać.
    -Nawet nie wiem, jak ma na imię. -mruknął pod nosem ponownie wygrywając przypadkowe melodie. Żałował, że nie dowiedział sie chociażby, które tekst sa jej. Był zafascynowany, tym co zamieściła w zeszycie i mimo, że dziewczyna nie chciała mieć z nim nic do czynienia, miał nadzieje, że wkrótce sie z nią spotka i będzie miał okazje porozmawiać z nią normalniej, niż wyprowadzając ją z równowagi.

    [ Właśnie myślalam, żeby w Shinie obudziła się jakaś szczypta empatii i poszedłby przeprosić Jiyuu i kupiłbym jej taki sam zeszyt, żeby miała na piosenki kiedy ten juz się jej skonczy. On jest po prostu bardzo ciężki w obyciu ale da sie go z czasem polubić. Moglby zaoferowac wspolne granie i jako sunbae moglby ją czegoś nauczyc nowego. Masz jakies pomysly inne? Rzucaj wszystko co Ci na mysl przyjdzie!]

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  24. Uśmiechnąłem się do niej.
    - Dziękuję - powiedziałem, szczerze ucieszony tymi słowami. - To wiele dla mnie znaczy. - Pogłaskałem dziewczynę po włosach, a już po chwili zobaczyłem jak w umówione miejsce podjeżdża taksówka.
    Auto zabrało nas na lotnisko, gdzie przy każdej bramce (których wiele nie było, bo to maleńkie lotnisko) pokazałem nasze przepustki, które wczoraj w nocy na mail'a przysłał mi sam dyrektor. W samolocie opowiedziałem Jiyuu o naszym planie, a kiedy już wszystko na ten temat wiedziała, pomyślałem, że może odciągnę rozmową jej myśli od tego występu. Nie chciałem, żeby się denerwowała zbyt długo przed występem. Trema jest dobra, ale jeśli trwa za długo, przeradza się w strach, a tego nie mogła czuć na scenie. Tam trzeba być odważnym, pokazać siebie, właściwie praktycznie obnażyć się wewnętrznie.
    - A poza przygotowaniami do konkursu, co ci się ostatnio przydarzyło? - zapytałem, obracając się tak, by być do niej bardziej przodem niż bokiem. - Masz może jakąś ciekawą historię, którą chciałabyś mi opowiedzieć?
    Tak, bo mimo, że rozmówca ze mnie nijaki, o czym ostatnio się przekonałem, próbując nawiązać kontakt werbalny z Sooyoung, to jednak słuchać potrafię wspaniale.

    » Daehyun Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. Wraz ze wschodem słońca nadszedł dzień, w którym wychodzę na światło dzienne. Jest już godzina popołudniowa, większość lekcji się skończyła, więc szanse na spotkanie kogoś podczas małego spaceru przed akademikiem są dosyć spore. Biorę głęboki wdech, wychodzę na zewnątrz. Jestem zbyt skupiona na tym, by nie wrócić do środka, że nie zauważam podchodzącej do mnie dwójki uczniów. Unoszę wzrok, próbując przybrać spokojną pozę, ale to mi nie wychodzi. Witają się ze mną, a ja czuję, jak na moje policzki wypływa głęboki rumieniec. Uchylam głowę.
    – Cześć! – Odpowiadam, co może brzmieć trochę zbyt wysoko i zbyt entuzjastycznie, ale przynajmniej się staram. To jeden z najbardziej stresujących momentów, odkąd tu przyjechałam!

    Bae Suzy~

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Czy to był jakiś głupi podstęp? Dziewczyna wyglądała sympatycznie, ale Soming wyglądał tak, jakby właśnie złamał prawo i musiał jak najszybciej uciec przed konsekwencjami. Kiwnęłam głową dwa razy, nie mogąc wydusić z siebie słowa, ta dwójka była bardzo energiczna, zwłaszcza chłopak. Uśmiech Jiyuu ośmielił mnie odrobinę.
    – Tak, od niedawna – odparłam, lekko spiętym głosem. – Dla mnie chyba też.
    Pierwsze kroki miałam za sobą. Prawą dłoń przyłożyłam do policzka, czując jego ciepło i spróbowałam uśmiechnąć się w stronę dziewczyny, co chyba mi wyszło.

    Bae Suzy~

    OdpowiedzUsuń
  28. [Świetnie! Shin z pewnością chętnie posłucha o jej twórczości. :D Chciałabyś zacząć? W razie czego mogę zgłosić się na ochotnika. ^w^ ]

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  29. To nie tak, że Shin był całkowitym egoistą. Miewał poczucie winy i czasem żałował tego co mówił bądź robił. W końcu to taki typ, który najpierw robi potem myśli. Tak było w tym przypadku. Świadomość, że potraktował tak właścicielkę zeszytu, najwidoczniej bardzo go męczyła, gdyż niedługo po jej wyjściu udał się do sklepu po nowy zeszyt. Kupił dokładnie ten sam, z tym samym napisem. "Odstawię bycie dupkiem na chwile na bok, ale tylko na chwilę bo się stęsknię za mocno" Gdy z powrotem znalazł się w swoim pokoju, sięgnął do tylnej kieszeni w spodniach po telefon. Już miał dzwonić do kolegi, który również pracuje w radiu czy nie wie gdzie znajdzie nieznajomą od zeszytu, gdy usłyszał pukanie.
    -Co to jest za dzień...- westchnął ciężko, idąc w stronę drzwi.
    -A Ty co tutaj robisz? -zapytał bezpośrednio, gdy po otwarciu zobaczył znajomą mu twarz. "O wilku mowa w sumie."
    -Przecież oddałem Ci zeszyt, tak? To co się stało? -Nie był już tak oschły i wredny, jak wcześniej. Pewnie dlatego, że chciał dać jej zeszyt, a gdyby ją spłoszył swoim zachowaniem, to znowu musiałby jej szukać, a do tego dodatkowo przepraszać.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  30. Ich docinki sprawiły, że uśmiechnęłam się pod nosem z rozbawienia. Był to dla mnie dosyć duży wyczyn, rok temu jeszcze nie byłabym się w stanie do nich odezwać. Poprawiłam torbę na ramieniu, błądząc wzrokiem między Jiyuu, Somingiem i chodnikiem. Musiałam wyglądać na bardzo nieokrzesaną i zapewne dało im się już we znaki, jaka jestem wstydliwa, chociaż Jiyuu nie wyglądała na zniechęconą. Ta dwójka wydawała się żywić do siebie dużą sympatię, mimo dokuczania sobie. Zachowywali się jak zżyte ze sobą rodzeństwo, do tego stopnia, że nawet dogryzanie sobie nie zdołałoby zniszczyć ich relacji, a raczej tylko ją wzmacniało. Podobało mi się to podejście i sama dałabym dużo, by mieć przy sobie kogoś takiego, ale droga pomiędzy swobodnym odzywaniem się do tej osoby, a pozwoleniu sobie na takie skrócenie dystansu, wymagałaby ode mnie naprawdę dużo wysiłku, zresztą nie tylko ode mnie.

    Bae Suzy~

    OdpowiedzUsuń
  31. Shin zupełnie nie spodziewał się słów, które padły z ust dziewczyny. Nie sądził, że w ogóle przyjdzie, a co dopiero, że będzie go przepraszać i to tego samego dnia. Skrzywił się, nie wiedząc do końca co o tym myśleć, ale uznał, że nie będzie dolewał oliwy do ognia, skoro nieznajoma z własnej woli przyszła go przeprosić, w dodatku proponując wypożyczenie zeszytu, co był wyjątkowo miłe z jej strony.
    -W porządku, przesadziłaś dlatego, że Cię prowokowałem, to też moja wina. -Szok i niedowierzanie, Shin potrafi przyznać się do błędu. Jednak ma rozum, którego potrafi używać. Wziął od dziewczyny zeszyt, lekko się uśmiechając.
    -Chętnie przejrzę, odniosę Ci go jutro. -wrócił na chwilę wolnym i leniwym krokiem do wnętrza pokoju, wracając z powrotem z zeszytem, niby tym samym, ale innym od poprzedniego.
    -Proszę, powiedzmy że to zadośćuczynienie za bycie dupkiem. -Wręczył jej nowy zeszyt, bliźniaczo podobny do tego, który jej zabrał.
    -To tak na wypadek, żebyś miała gdzie zapisywać teksty, jak Ci się miejsce w tamtym skończy. -wyjaśnił po którtce, drapiąc się z tyłu głowy. -Mówiłaś coś o próbie. Grasz w zespole? -spytał, z czystej ciekawości. Na dłuższą metę nie taki diabeł straszny jak go malują. Po prostu wychowany na skończonego idiotę bez manier często mówi co ślina naniesie mu na język, nie myśląc o konsekwencjach i nie przejmując się innymi.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  32. [Możemy coś nowego zacząć z którąś z postaci~]

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  33. [Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam!]

    Dziewczyna była dosyć intrygującą osobą ale i zarówno głupią w moich oczach.
    Na jej przedstawienie się machnąłem lekko ręką kompletnie ją ignorując co w sumie było z mojej strony dosyć bardzo nie uprzejme.
    Nie podobała mi się jakoś szczególnie była jak dla mnie dziwna i wyglądała na osobę która ma swoje za uszami.
    Słuchałem jej chwilę po czym ładnie przytaknąłem głową bo w sumie odpowiadał mi ten układ, szybko ogarnąłem moje skrzypce i ogarnąłem nuty po czym przyszykowałem się i czekałem na jej sygnał.
    Gdy zaczęła grać skupiłem się uważnie i wziąłem głęboki oddech po czym wypuściłem powietrze następnie z pełnym skupieniem spojrzałem na nią.
    Po krótkiej chwili otrzymałem sygnał, więc ładnie spojrzałem na nuty i wychwyciłem odpowiednie dźwięki po czym zaczęliśmy grać.
    Jak na pierwszy raz nie poszło nam źle i muszę przyznać że byliśmy dosyć bardzo zgrani.
    Po skończonej melodii uśmiechnąłem się lekko i odłożyłem skrzypce, następnie bez jakiegokolwiek owijania w bawełnę odwróciłem się do niej i walnąłem prosto z mostu.
    -Myślałem że będziesz beznadziejna, ale nie jest aż tak źle.- Dodałem i uśmiechnąłem się chamsko. Jestem okropnym typem człowieka i lubiłem się trochę poznęcać nad ludźmi. Oparłem się o stolik i rozciągnąłem się trochę, po chwili odsunąłem się od niego i podszedłem do niej.
    -Właściwie skąd znasz mojego brata? Robiliście już to?- Dodałem bez ogródek.

    Taehoon <3

    OdpowiedzUsuń
  34. Słuchałem dziewczyny uważnie, nawet starając się wyobrazić sobie miejsce, o którym mówiła. Musiało być tam na prawdę pięknie. O takich widokach czyta się książki, taka sceneria świetnie wyglądałaby w teledysku albo filmie.
    Gdy skończyła, pokiwałem głową w zamyśleniu. Przerwane zostało ono jednak jej pytaniem, na które uśmiechnąłem się, automatycznie mając w głowie obraz pewnej dziewczyny.
    - Nie, raczej nie spotykałem się z takimi wariatami - powiedziałem z uśmiechem. - Ale poznałem jedną taką osobę, wyjątkową pod każdym względem. - Przytaknąłem sam sobie ruchem głowy. Westchnąłem głęboko, opadając plecami na oparcie fotela. - Chciałbym, żeby mnie polubiła - powiedziałem dosyć cicho, aczkolwiek nie na tyle, by ukryć te słowa przed Jiyuu. Ona mogła wiedzieć. Właściwie, kiedy patrzę na Jiyuu, mam wrażenie, że to ucieleśnienie mojego umysłu. To wszystko, co siedzi we mnie, ale nigdy nie pozwoliłem, by wyszło na wierzch i spotkało się z ludźmi wokoło mnie. Poza momentami, kiedy miałem okazję wygłupiać się przed kamerą. Ale momenty te należały do stosunkowo rzadkich.

    Dae oppa

    OdpowiedzUsuń
  35. -Spokojnie, nie jestem taki miły zbyt często. -Sprostował od razu, jakby chciał ją uspokoić, że nie zmienił swojego zachowania lecz co to za uspokojenie, skoro nadal będzie złośliwy? Przebłysk uprzejmości był wyłącznie efektem zjadającego go poczucia winy, które często zmusza go do czynów wbrew jego woli. Sumienie nieustannie próbuje zmienić jego postawę względem ludzi i jak widać momentami to się udaje.
    -Ach, rozumiem. W porządku, nie zgubie zeszytu, a i też na czas go zwrócę nie martw się. -zapewnił, wyjątkowo łagodnym tonem, który dość dziwnie łączył się z jego głosem. Siła wyższa, zupełnie jak gdyby wiedziała, że będzie zimnym draniem, obdarowała go tak niską barwą.
    Joonyoung obracał zeszyt w dłoniach, spoglądając na niego. Zaintrygował go fakt, że tak młoda osoba już pisze swoje teksty i komponuje melodie. Choć z drugiej strony, on sam robił to od małego, ucząc się też samemu gry na gitarze, ale i tak wydało mu się to interesujące.
    -Wiesz, na zespół potrzeba czasu. -zaczął tonem pouczającego starszego kolegi. -Ale jeśli chcesz, możemy od czasu do czasu spotkać się i pograć razem. Nauczę Cię czegoś nowego, udoskonalimy te umiejętności, które już posiadasz. W każdym razie, coś ciekawego by się udało zrobić. -zaoferował, krzyżując dłonie na piersi.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  36. Usłyszałem w tonie jej głosu, jakby myślała, że z osobą, o której wspomniałem, łączy mnie coś szczególnie... um, intymnego? Cóż, nie mogę powiedzieć, że to nic głębokiego, bo lubię Sooyoung, na prawdę czuję, że coś w środku mnie się rozpływa, jestem szczęśliwy przy niej. Ale... nie wiem, czy można powiedzieć, że jestem... zakochany. Chyba jeszcze zbyt krótko się znamy.
    Już chciałem jej powiedzieć, że to nie to, ale wtedy wypaliła z czymś, czego się nie spodziewałem. Gdy mrugnęła do mnie na koniec, uśmiechnąłem się lekko, tylko z grzeczności. Moją głowę zajęły myśli o tym, jak ta mała burza czerwonych włosów postrzega moją osobę. A raczej, jak jej się wydaje, że ja ją postrzegam. Coś, jakby ukuło mnie w środku. Dlaczego tak myślała? Na prawdę wydaje jej się, że tak wszystkim, z kim pracuję opowiadam, co siedzi w moim sercu? Być może dla niej to, co razem stworzyliśmy i przez co razem przeszliśmy (choć to nie wiele), nie jest niczym wielkim.
    Postanowiłem, że nie będę o tym myślał. Nie chciałem teraz być przygnębiony, musiałem jej pomóc z występem.
    Dlatego szybko wyłapałem w jej wypowiedzi nazwisko, które dobrze znałem.
    - Pracujesz z Sooyoung? - zagadnąłem z uśmiechem. - Wah, serio? Świat jest mały... kampus jest mały - zaśmiałem się. - Byłaś wtedy w akademiku, kiedy padł prąd w całym budynku? - zapytałem, rozbawiony. - Szukałem kogoś, kto mógłby to naprawić i wpadłem na Hwang Sooyoung. Dziewczyna jest niesamowita, naprawiła to wszystko. I wtedy zamknęli nas w kantorku.
    Teraz to wydaje się zabawne, a wtedy bałem się, że mogłaby zachorować. Było tam dosyć zimno. - Lubię ją, bo to pierwsza osoba, która interesuje się mną, a nie moją sławą. Ale... to nie to, co myślisz. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Znaczy tak myślę...

    » Dae Oppa «

    OdpowiedzUsuń
  37. -No widzisz, a tak to Ty będziesz mieć kłopot ze mną, więc porządek świata zachowany. -uśmiechnął się zadziornie, święcie przekonany o tym, że potrafi doskonale zagrać dziewczynie na nerwach. To dziwne, jedni szczycą się tym, że są pomocni względem innych, a on był typem, który satysfakcje czerpał ze spławiania ludzi.
    -Masz jutro wolną chwilę? -zapytał, nie chcą już dzisiaj zawracać jej głowy. Z pewnością użeranie się ze starszym, ale o wiele bardziej niedojrzałym momentami mężczyzną nie było dla niej wymarzonym planem na wieczór. Poza tym, chciał przejrzeć jej piosenki i wolał, żeby nie czuła się skrępowana tym, że przegląda jej twory.
    -Możemy zacząć od jutra, jeśli chcesz. -zaoferował się tonem poważnym, jednakże słychać było w nim nutkę obojętności, zupełnie tak, jakby odmowa z jej strony kompletnie by go nie przejęła.
    -Przyniosę Ci jutro zeszyt, ale tak właściwie...to Ty masz jakieś imię? -Nie było to zbyt miłe lecz liczył na to, że jego słowa będą skuteczne. W końcu co mu po tym, że ma przyjść do radiostacji skoro będzie po niej chodził, jak głupek szukając kogoś, kogo nawet nie wie jak nazwać? Poza tym, jeśli mieli razem grać, warto byłoby lepiej się poznać, a o ile Shinowi wiadomo poznanie imienia swojego rozmówcy to dobry początek.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  38. -No ja myślę, pamiętaj że ja też nie mam całego dnia, a to że chce Ci pomóc to kwestia mojej dobroci. -Po tym zdaniu, Joonyoung uśmiechnął się zadziornie próbując nie wyśmiać samego siebie. On i dobroć? Nie w tym wszechświecie. Coś powiedzieć jednak musiał, a nie chciała wyjść na skończonego chama bo zdawał sobie sprawę z tego, że jeszcze zdąży się pokazać z tej strony nie raz.
    -Wow nie jesteś bezimienna. Jestem w szoku. -mruknął gardząco. - Shin. -przedstawił się krótko, nawet nie podając dziewczynie dłoni. Nie przywiązywał do tego większej uwagi, wszelkie gesty grzecznościowe czy kulturalne wysławianie się istniały dla niego tylko w sferze abstrakcyjnej.
    -A więc Jiyuu, zeszyt Ci zwrócę, a po próbie chyba wiesz jak tu trafić, prawda? W końcu nachodzisz mnie już drugi raz dzisiaj. -westchnął ciężko, przeczesując włosy dłonią.
    -Także nie widzę więcej powodów by tutaj sterczeć. -oświadczył, ostentacyjnie chwytając za klamkę. Tak naprawdę chciał iść już zagłębić się w jej twory i przekonać się na co ją stać.

    ~*~

    Joonyoung

    OdpowiedzUsuń
  39. Z boku przyglądałam się parze kolegów, którzy właściwie wydawali się być tak blisko, jak para. Gdy Jiyuu nie mogła przypomnieć sobie tego słowa, odezwałam się.
    – Antykwariat. – Mruknięcie było ciche. Ich bardzo głośna i elektryzująca relacja przytłaczała mnie, ale wiedziałam, że muszę to przezwyciężyć. Zastanowiłam się chwilę. Byłam zainteresowana książkami, arkada odpada, bo nie starczyło mi odwagi na tańczenie w ich towarzystwie, w ogóle w czyimkolwiek towarzystwie, a na ciastko nie miałam ochoty, więc...
    – Arkada. – Posłałam im lekki uśmiech. Co mnie strzeliło?!

    Bae Suzy
    [Omo, nie zauważyłam, że odpisałaś, myślałam, że nadal masz urlop ;;; krzycz jak coś!]

    OdpowiedzUsuń
  40. Uśmiechnął się do niej zadziornie na pożegnanie. "Ma dziewczyna charakterek to trzeba przyznać." zaśmiał się pod nosem, zamykająć za nią drzwi. Nie minęło nawet pieć minut a Joonyoung już siedział z gitarą w dłoniach i przeglądał zeszyt kartka po kartce. Ku jego zdziwieniu, nie rozczarował się tym co znalazł w środku. Wręcz przeciwnie, był pod jeszcze większym wrażeniem. "Teraz to już muszę jej pomóc, taki potencjał nie może pójść na zmarnowanie." Westchnął, spoglądając na zegarek. Widząc, że jest już dość późno, uznał że lepiej będzie się położyć.
    Na drugi dzień, po przespaniu kilku istotnych ćwiczeń na uczelni, na któych powinien być, ale jego stopa ani razu na nich nie postanęła, udał się do radiostacji z własnością Jiyuu. Chodząc po korytarzach, nie wiedział gdzie jej szukać.
    -Ej Ty! -zawołał jakiegoś chłopaka ksztącającego się w popłochu po budynku.
    -Gdzie jest Jiyuu? -zapytał, krótko i na temat. Jego rozmówca zaś mruknął pod nosem, o jakiejś audycji, więc Shin domyślił się, że dziewczyna prowadzi jeszcze ją prowadzi. Posłusznie stanął więc pod drzwiami prowadzącymi do studia czekając, aż skończy pracę.

    ~*~

    Joonyoung

    [W porządku, nie przepraszaj! Ja też przepraszam, że tak mi długo schodziło na odpisy ale nauka mnie przygniotła, ale teraz już mam wolne, więc obiecuje się zrehabilitować. No i mam nadzieje, że czujesz się już lepiej!:3 ]

    OdpowiedzUsuń
  41. Na korytarzu, przez mały głośnik wbudowany w ścianie, słychać było audycje, która była prowadzona za ścianą. Shin uśmiechał się zadziornie pod nosem słuchając głosu Jiyuu. Podobała mu się audycja i sposób w jaki ją prowadziła. Nawet nie odczuł tego, że musiał na nią zaczekać dłuższą chwilę. Dziewczyna w końcu wyszła ze studia, a właściwie to wypadła z niego w pośpiechu.
    -No cześć, nie w porządku. Słuchałem Twojej audycji i jakoś zleciało. -wyjaśnił wyjątkowo uprzejmym tonem. Wyciągnął z torby zeszyt, składając go na dłonie Jiyuu.
    -Zwracam, jak obiecałem. -Można mu było zarzucić wiele lecz z obietnic zawsze się wywiązywał. -Musze przyznać, że jestem pod wrażeniem Twoim umiejętności. -pochwalił jej twórczość, przyglądając się jej wyczekującym odpowiedzi spojrzeniem.

    ~*~
    Joonyoung

    [Och, to dobrze. Bardzo się cieszę, że już lepiej :D ]

    OdpowiedzUsuń